Nagrodę Transatlantyk 2012 dla najlepszego młodego kompozytora zdobył Daniel Beijbom. Drugie miejsce przypadło Janowi Glembotzkiemu, a trzecia Pawłowi Pudło. Jury pod przewodnictwem Marka Ishama oceniało utwory, które powstały do fragmentu fabuły „Mój przyjaciel Hachiko" Lasse'a Hallströma oraz do animacji „Wielka Ucieczka" Damiana Nenowa, wyprodukowanej przez studio Platige Image.
Tę samą 6-minutową animację obejrzeli uczestnicy konkursu Instant Composition Contest. 22 osoby zaproponowały potem, ad hoc, grając na fortepianie, ilustrację muzyczną tego filmu. 11 finalistów w podobny sposób musiało stworzyć muzykę do sekwencji z obrazu „The Time Being", nad którego ścieżką pracuje Jan A.P. Kaczmarek, przewodniczący drugiego jury. W tym konkursie wygrał Jacek Szwaj.
Wydarzeń muzycznych było w Poznaniu sporo. Hiszpan Felipe Ugarte zagrał na baskijskim instrumencie txalaparta. Mark Isham osobiście przedstawił swoje najsłynniejsze utwory, napisane do filmów „Mission: Impossible", „Zapach kobiety", „Warrior", „Train to Haeven. Isham zachwycił też publiczność swoim wykładem na temat komponowania muzyki filmowej.
Ale Transatlantyk to także kino. Tylko w Multikinie sprzedano 27 tys. biletów i wejściówek. W tym roku uczestnicy festiwalu mogli premierowo obejrzeć kilka znakomitych filmów. Zainteresowaniem cieszyły się pokazy zwycięzcy Złotego Niedźwiedzia „Cezar musi umrzeć", gdzie bracia Paolo i Vittorio Taviani opowiedzieli o więźniach przygotowujących przedstawienie szekspirowskiego „Juliusza Cezara". To obraz o roli sztuki, stosunku do zdrady, lojalności, przyjaźni ludzi, którzy mają na swoim koncie ciężkie zbrodnie. Wśród najciekawszych tytułów warto też wymienić „Reality" Matteo Garrone, nowy film Kena Loacha „Whisky dla aniołów" czy „To tylko wiatr" Bencea Fliegaufa. To ważne filmy o kondycji dzisiejszego świata. Nie bez powodu twórca Transatlantyku Jan A.P. Kaczmarek mawia, że stworzył festiwal idei. Tłumy przyciągały też dokumenty i sekcja kina kulinarnego.
Nie zabrakło w Poznaniu wydarzeń teatralnych. Oklaskami na stojąco publiczność przyjęła monodram „A Celebration of Harold Pinter" w wykonaniu Juliana Sandsa. Humoru nie popsuła uczestnikom nawet pogoda. Podczas gwałtownej ulewy, gdy burza zerwała linie wysokiego napięcia, w podpoznańskim Rozbitku aktorzy czytali sztukę Shema Bittermana „A Death in Colombia" przy świecach. Zaś pokaz „City Island" Raymonda de Felitty zamiast w plenerze odbył się w budynku Concordia Design. A wszyscy mówili o wspaniałej publiczności i ogromnej energii, jaką czuje się na tej młodej imprezie.