Reklama

Sylvain Fort o Puccinim

Niektórzy muzykolodzy zapewne będą wybrzydzać na taką biografię Giacomo Pucicniego. Ale dziś tak trzeba pisać: z pasją, temperamentem, a przede wszystkim skupiając się na najważniejszych faktach, by one zostały w pamięci czytelnika - pisze Jacek Marczyński

Publikacja: 18.10.2012 13:18

Sylvain Fort o Puccinim

Foto: materiały prasowe

W książce Sylvaina Forta nie znajdziemy wielu podstawowych dat. Nie wiemy dokładnie, kim byli jego rodzice, a miejsce oraz datę urodzin małego Giacomo musimy zaś dopiero wyłuskać spośród innych faktów. Ta opowieść zaczyna się dopiero w 1876 roku, gdy 18-letni Puccini wybrał się z rodzinnej Lukki do Pizy, by obejrzeć „Aidę" Verdiego.

Podobno tę podróż odbył w obie strony na piechotę, co do tego nie ma jednak absolutnej pewności. Wiadomo natomiast co innego: ta wyprawa, a zwłaszcza poznanie opery Verdiego całkowicie odmieniło życie młodego chłopaka. Dlaczego? Należy przeczytać książkę Sylvaina Forta, by tę zagadkę rozwikłać.

Autor wybrał kilkanaście momentów, czasami zaskakujących, ale przez niego uznanych za „kamienie milowe" w życiu Pucciniego. Nie wspomina nic na przykład o premierze „Cyganerii", zatrzymuje się natomiast przy jej pierwszym wystawieniu w Paryżu, które miało miejsce dwa lata później. To zdarzenie wybrał po to, by pokazać fascynację włoskiego kompozytora Francją, a właściwie Paryżem.

Każda data jest zatem pretekstem, by nakreślić niesztampowy portret ostatniego mistrza włoskiej opery. Podążał śladem swoich wielkich poprzedników, a jednocześnie chłoną wszystkie muzyczne nowinki i eksperymenty z początku XX wieku.

Poznajemy zatem Pucciniego – kompozytora niebanalnego, a jednocześnie mężczyznę, którego pasją były samochody i kolejne wille. Bo dla niego sukces musiał mieć zawsze w równym stopniu wymiar artystyczny i materialny, Bo on za wszelką cenę chciał zapomnieć o niedostatku doskwierającego w dzieciństwie i młodości.

Reklama
Reklama

W tle tej historii jest również niezbyt ciekawa żona, Puccini udzielał jej lekcji gry na fortepianie, ona zakochała się i dla niego opuściła swojego pierwszego męża. Gdy on zmarł, mogła wreszcie poślubić Pucciniego, z którym miała już syna. W małżeństwie z uznanym już wtedy kompozytorem nie znalazła szczęścia, bo on zdradzał ją często, okazji dostarczały mu liczne podróże.

O tym wszystkim Sylvain Frost opowiada ciekawie, ale bez taniego plotkarstwa. Ważniejszy jest bowiem dla niego artystyczny wizerunek kompozytora. Dba przy tym, by nie zasypać czytelnika mnóstwem faktów, które szybko ulecą z pamięci. Chce natomiast dotrzeć do istoty muzyki Pucciniego, pokazać jego sposób pojmowania teatru opery, sposobów, w jaki kreślił portrety swych bohaterek. Bo przecież każda jego opera jest opowieścią o kobietach. W końcu Puccini znał je znakomicie.

Sylvain Fort

Puccini

przeł. Barbara Szelichowska

Axis Mundi, 2012

W książce Sylvaina Forta nie znajdziemy wielu podstawowych dat. Nie wiemy dokładnie, kim byli jego rodzice, a miejsce oraz datę urodzin małego Giacomo musimy zaś dopiero wyłuskać spośród innych faktów. Ta opowieść zaczyna się dopiero w 1876 roku, gdy 18-letni Puccini wybrał się z rodzinnej Lukki do Pizy, by obejrzeć „Aidę" Verdiego.

Podobno tę podróż odbył w obie strony na piechotę, co do tego nie ma jednak absolutnej pewności. Wiadomo natomiast co innego: ta wyprawa, a zwłaszcza poznanie opery Verdiego całkowicie odmieniło życie młodego chłopaka. Dlaczego? Należy przeczytać książkę Sylvaina Forta, by tę zagadkę rozwikłać.

Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama