Barwne i krwawe inspiracje latami '80

Gra Far Cry 3: Blood Dragon to wspomnienie czasów, w których ogromne, świecące komputery, cyborgi, superbohaterowie i dinozaury były głównym tematem kreskówek, komiksów i filmów akcji klasy C.

Publikacja: 03.06.2013 12:13

Barwne i krwawe inspiracje latami '80

Foto: Materiały Promocyjne

Red

O samym Far Cry 3, fantastycznej grze akcji z survivalową atmosferą, pisaliśmy późną jesienią zeszłego roku. Na szczególną uwagę zasługuje także najnowszy dodatek, zatytułowany Blood Dragon. Jego klimat jest bowiem wyjątkowy na tle wszystkich współcześnie wydawanych produkcji. Autorzy zamienili wyspę pełną mafii, kultystów i walczących o przetrwanie bohaterów na świat wyjęty wprost z filmów i kreskówek snujących tandetne wizje o przeszłości.

Pop-kultura lat '80 od dawna jest źródłem inspiracji dla stylistyki graficznej wielu gier. Twórcy chętnie wsadzają swoje produkcje w kostium złożony z wielkich pikseli oraz wypełniają swoje dzieło czytelnymi dla starszych graczy cytatami. Blood Dragon jest jednak pierwszą grą, która korzysta z bezpośrednich nawiązań fabularnych i muzycznych, ale będąc przy tym oparta na nowoczesnym szkielecie macierzystego Far Cry 3. Co wyraźnie widać na grafikach.

Bohaterem jest sierżant Rex Power Colt, cyber-komandos wyposażony w nowoczesny (jak na dawne wyobrażenia o przyszłości) ekwipunek. Jego historię poznajmy przez staroświeckie 8-bitowe grafiki i proste animacje. Jeśli ktoś nie został dostatecznie przekonany o zamiarach autorów, z pewnością zrozumie ich intencje widząc pełne jaskrawych kolorów błyski i wybuchy oraz filtry ekranu i zniekształcenia kojarzące się z niskiej jakości kasetami VHS. Krążąc po bezsensownych labiryntach tajnych laboratoriów, pomieszczeniach wypełnionych gigantycznymi komputerami oraz wsłuchując się w kiepskie dialogi i fabułę trącącą futurystycznym bełkotem każdy zda sobie sprawę, że jest to po prostu pastisz. Dość powiedzieć, że wszystko to dzieje się w roku... 2007. Warto przypomnieć sobie, że jeszcze nie tak dawno powszechnie sądzono,iż przełom tysiącleci przyniesie nam prywatne poduszkowce i ruchome chodniki!

Celem gry jest nic innego jak ocalenie ziemi przed złowrogimi cyborgami i robotycznym wojownikiem przypominającym Saddama Hussaina. W wyprawie towarzyszy nam przemawiający sytnezatorowym głosem komputer, pomocna doktor Darling(!), zdradzająca pewne uczucia wobec bohatera, oraz fantastyczny zestaw broni – dużych i świecących. Korzystamy z ogromnego pistoletu, karabinu laserowego, potężnego, obrotowego miniguna czy ciskamy granatami w przygłupich cyborgów odzianych w komiczne kostiumy „z przyszłości".

Najciekawszą częścią gry są główne misje fabularne, w których podziwiamy bezsensowne, olbrzymie lokacje wypełnione gargantuicznych rozmiarów elektroniką oraz wykonujemy misje o treści nie mniej prostej od naczelnego zadania. Pomiędzy fabularnymi zadaniami zajmujemy się ratowaniem naukowców, polowniem na rzadką zwierzynę i odbijaniem strażnic. Poruszamy się swobodnie po sporej wyspie, na której toczy się akcja gry, a pomiędzy lokacjami walczymy z patrolami cyborgów i ... smokami. Wzorowane właściwie na dinozaurach stwory żywią się cybernetycznymi sercami, a ich oczy potrafią wypalać otoczenie wiązkami lasera. Należy chodzić w kucki albo odwracać ich uwagę, aby ujść z życiem. To kolejny kapitalny pomysł, który mógłby z Far Cry 3: Blood Dragon uczynić wiekopomną i bezbłędną parodię. Tak się jednak nie stanie, bo produkcję studia Ubisoft trapi kilka wyraźnych problemów.

Pierwszym z nich jest duża wtórność w kwestii „atrakcji". Wyzwalanie okupowanych baz i polowania zajęły pewnie godziny tym, którzy przeszli Far Cry 3 (nie wspominając o podobnych i niedawno wydanych grach, jak Assassin's Creed 3 czy Tomb Raider), ale nawet dla nie zaznajomionego z tym tytułami gracza będą wydawały się nudnymi, powtarzalnymi zadaniami, które przynoszą minimalną satysfakcję. Tym bardziej, że zginąć tu bardzo łatwo. Przypadkowy wybuch samochodu, przytłoczenie przez masę przeciwników w wiecznie mrocznym otoczeniu czy pożarcie przez smoka są na porządku dziennym. Po „śmierci" cofamy się do najbliższego wyzwolonego punktu, często daleko od naszego celu. Autorzy nie potrafili też odpowiednio wyważyć mocy naszych broni, aby rozgrywka przebiegała bardziej bezproblemowo. Można było oczekiwać, że Blood Dragon będzie prawdziwym festynem wybuchów, ale twórcy potrafią postawić gracza w sytuacji, gdy musi kilkakrotnie powtarzać etap i bawić się w dokładne celowanie czy rozpracowywanie taktyki. Jednocześnie wiele innych etapów to przysłowiowa bułka z masłem.

Tę wadę miał zapewne poprawić system ulepszania broni. Tak się jednak nie stało. Możliwość dokonania pojedynczych modyfikacji trzeba wcześniej odblokować wykonując krótkie misje, a te dostępne są dopiero po odbiciu bazy. Do tego za każde ulepszenie należy słono zapłacić, a pieniądze (walutą są oczywiście kredyty) spływają do nas mozolnie. Odrobinę męcząca jest także sama, wiecznie mroczna, stylistyka graficzna. Z tych powodów Blood Dragon robi wrażenie dodatku, którego treść przesłoniła twórcom pracę nad mechaniką.

Mnóstwo fantastycznych pomysłów, odwzorowanie kllimatu starych kreskówek, komiksów i filmów, jak i muzyki na wzór seriali pokroju Miami Vice, zasługuje zdecydowanie na wielkie brawa. Osoby wychowane w latach '80 i '90, które załapały się na manię  starych gier wideo oraz animowanych filmów o superbohaterach i superłotrach, będą zachwycone – przynajmniej przez pierwsze parę godzin grania.

Ocena: 4/6

Wydawca: Ubisoft (dystrybucja cyfrowa)

Platformy: PC, PS3, X360

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"