Każdy z muzyków kwintetu Squeezeband pochodzi z innego kraju. Na pomysł sformowania międzynarodowego zespołu szwajcarski perkusista Reto Weber wpadł już dziesięć lat temu. Kiedy udało mu się namówić do współpracy utytułowanego amerykańskiego saksofonistę Chico Freemana, jasne stało się, że grupa będzie miała wypełniony kalendarz koncertów. Przynajmniej latem, kiedy jak Europa długa i szeroka rozbrzmiewają jazzowe frazy: w salach koncertowych, namiotach i pod gołym niebem.
Rynek Starego Miasta w Warszawie jest tradycyjnie miejscem spotkań miłośników jazzu w każdy sobotni, wakacyjny wieczór. W tym roku festiwal rozpoczyna się o tydzień wcześniej niż zwykle - 22 czerwca, a zakończy 17 sierpnia występem rodzimej grupy Bester Quartet. Otaczające rynek wysokie kamienice, ogródki okolicznych restauracji i pubów tworzą niezwykłą scenerię. Nad publicznością tłumnie wypełniającą przestrzeń przed sceną muzycy utworzą „baldachim" z jazzowych dźwięków. Do bywalców festiwalu i prawdziwych miłośników jazzu dołączają też przechodnie i turyści. Często jest to ich pierwszy kontakt z jazzem wykonywanym na żywo. A ponieważ organizatorzy, Fundacja Jazz Art, dbają o różnorodny stylistycznie dobór artystów, będzie czego posłuchać i w tym roku.
W najbliższą sobotę będziemy oklaskiwać Squeezeband z saksofonistą Chico Freemanem, holenderskim pianistą Jasperem van 't Hofem, włoskim beatbokserem Nino G, pochodzącym z Martyniki basistą Michelem Alibo i założycielem zespołu, perkusistą Reto Weberem.
Najsłynniejszy w tym gronie jest oczywiście Chico Freeman. Już swoim debiutanckim albumem „Morning Prayer" z 1976 r. zyskał pochlebne recenzje, a trzy lata później zdobył prestiżową New York Jazz Award. Uważany jest za spadkobiercę idei Johna Coltrane'a. Na swym nowym albumie „Elvin: Tribute to Elvin Jones" złożył hołd perkusiście kwartetu Coltrane'a. Chico pochodzi z jazzowej rodziny, jest synem słynnego saksofonisty Vona Freemana. Młody Chico uczył się w szkole przy chicagowskim AACM (Association for the Advancement of Creative Musicians). Byłoby grzechem mieszkać w Chicago i nie grać bluesa. Tak też uczynił Chico Freeman nie unikając ofert od zespołów r'n'b, jak i awangardowych formacji jazzowych z kręgu AACM.
Kiedy przeniósł się do Nowego Jorku, miał okazję występować z najlepszymi: Elvinem Jonesem, Sun Ra Arkestra i Sam Rivers' Big Band. Przełomowy w jego karierze okazał się koncert w Lincoln Center, w czerwcu 1982 r. pod hasłem „The Young Lions". Prezentował największe talenty młodego amerykańskiego jazzu w tym Wyntona Marsalisa. Dokumentujący wydarzenie album zyskał rekomendację krytyków New York Timesa. Chico grał solówki w każdym utworze, zaprezentował własne kompozycje.