Polacy lubią myśleć o Czechach jako o kraju piwnych gospód, Złotej Pragi i dystansu do życia. A jak pan ocenia swoją ojczyznę, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach?
Jaromir Nohavica
: O ostatnich wydarzeniach nic nie wiem, bo jestem poza krajem. Może kiedy tam wrócę, potwierdzi się zasada, że nie można wejść drugi raz do tej samej rzeki. Generalnie jednak chciałbym odpowiedzieć w sposób – może głupi, a może mądry – że musi pan przyjechać i zobaczyć Czechy na własne oczy.
Z czego pan się w Czechach cieszy, a na co pan narzeka?
Te sprawy nie są związane wyłącznie z Czechami, tylko z całym współczesnym światem. Martwi mnie kwestia wolności, ale nie tej, której kiedyś nie mieliśmy – podróżowania, kupowania, posiadania – tylko tej wewnętrznej. To ona jest największym osiągnięciem po tym, gdy runęła komuna i mury przez nią stawiane. Każdy powinien o tę wolność dbać, by żyć bez presji, z poczuciem szczęścia i harmonii. Miałem nadzieję, że wszyscy znajdą w nowej rzeczywistości swoją wolność, tymczasem wielu moich rodaków, a słyszę, że Polaków również, zmarnowało szansę. Są sfrustrowani, głównie dlatego, że oczekiwali więcej, niż mogli osiągnąć. Zamiast się cieszyć – martwią się bądź reagują agresją.