Nędza oznacza śmierć

Z Danisem Tanovicem, oscarowym reżyserem o filmie „Senada", Romach i dzisiejszej Bośni rozmawia Barbara Hollender.

Aktualizacja: 20.11.2013 08:29 Publikacja: 20.11.2013 08:27

Nędza oznacza śmierć

Foto: Spectator

Rz: Coraz więcej jest we współczesnym kinie opowieści opartych na faktach. Życie pisze najbardziej dramatyczne scenariusze?

Danis Tanovic:

Niestety tak. Wiek XX niczego nas nie nauczył. Dramaty świata przeplatają się z wielkimi tragediami ludzi. „Senada" zaczęła się od reportażu w gazecie o dramacie Romki, której w bośniackim szpitalu odmówiono ratującej życie operacji, bo nie miała ubezpieczenia ani pieniędzy na opłacenie zabiegu. Gdyby nie oszustwo, jakiego dopuściła się jej rodzina, przedstawiając w kolejnym szpitalu cudze dokumenty, Senada by umarła. Byłem wstrząśnięty, pojechałem do wsi, w której mieszkali bohaterowie reportażu – trzy godziny jazdy samochodem od Sarajewa. Nazif i Senada to bardzo biedni ludzie, żyjący ze zbierania złomu. Chciałem nakręcić o nich dokument, pomyślałem, że jednak spróbuję opowiedzieć tę historię w filmie fabularnym, który ma większe szanse na przebicie się do widzów. Od początku wiedziałem, że muszę maksymalnie zbliżyć się do autentycznych wydarzeń. Dlatego namówiłem Nazifa i Senadę, żeby zagrali samych siebie.

Danis Tanovic, reżyser

Zgodzili się wrócić do traumatycznych chwil swojego życia?

Nazif opowiadał mi o nich, stale wydobywając z pamięci nowe szczegóły. Tak powstał szkic filmu. Potem na planie po prostu odtwarzaliśmy to, co im się naprawdę przydarzyło. Nie robiliśmy prób i niemal nie powtarzaliśmy scen. Do ostatecznej wersji filmu weszły pierwsze, najwyżej drugie ujęcia, bo za trzecim razem, Senada i Nazif zaczynali „grać" i materiał był do wyrzucenia.

W filmie wystąpili też inni Romowie z wioski.

Grali siebie. Tylko lekarza, który nie przyjął Sanady do szpitala – ze zrozumiałych względów – zagrał ktoś inny. Też zresztą lekarz, jeden z najlepszych w Bośni. Mój serdeczny przyjaciel. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego zdecydował się wcielić w tak negatywną postać.

To prawda, że zrobił pan ten film za 30 tysięcy euro?

Nie było wyboru. Od państwa dostałem na produkcję 17 tysięcy euro. Nie mieliśmy profesjonalnego światła, kostiumów. Pracowaliśmy w dwie, trzy, czasem cztery osoby, w gronie przyjaciół. Ja reżyserowałem, czasem stawałem za kamerą, pilnowałem nagrywania dźwięku. Ale nie narzekam. Z dużą ekipą ten film byłby zupełnie inny. Może gorszy?

„Senada" rzeczywiście porusza.

Zadałem sobie pytanie, jak czuje się mężczyzna, którego żona umiera, bo żaden lekarz nie chce jej leczyć? Jak czują się dzieci, widząc, że ich matka słabnie z dnia na dzień? W Bośni nędza skazuje ludzi na śmierć. Czasem, jak w przypadku Senady, dosłownie. Problemem jest też sytuacja mniejszości. W wiosce, do której trafiłem, Romowie żyją od 300 lat, a nie mają żadnych praw. Rom nie może zostać prezydentem Sarajewa, a ja się z tym nie zgadzam. Każdy, kto mieszka w Bośni, kto płaci podatki, powinien mieć czynne i bierne prawo wyborcze.

Kino może tu coś zmienić?

Zmieniło we mnie. I w moich znajomych. Nie miałem przedtem kontaktu z Romami. Co najwyżej okazjonalnie, kiedy mali chłopcy myli mi szyby samochodowe podczas postoju na światłach albo gdy podchodziła kobieta w kwiecistej spódnicy, żebrząc o pieniądze. Dziś rozumiem ich sytuację. Jeden z przyjaciół też powiedział mi: „Wiesz, odtąd inaczej będę patrzył na Cyganów". Pomyślałem: „Może podobnie zareagują widzowie? Albo choć niektórzy z nich?" Chciałem sprawić, by przemówili z ekranu ludzie, którzy zwykle głosu nie mają.

Próbował pan również zmieniać świat jako polityk.

Nie jestem politykiem, tylko reżyserem filmowym, który chce pokazać, że można żyć nieobojętnie. W 2008 roku założyłem partię, bo w moim kraju nikt nie słucha niezależnych intelektualistów. Trzeba należeć do grupy. Dlatego ci z nas, którym udało się zrobić kariery, postanowili się zrzeszyć. W Bośni ciągle czuje się wojnę. Nie dlatego, że jeszcze można zobaczyć ślady po kulach w ścianach domów. Runął cały system.  Zostało zniszczone społeczeństwo. Granice dzielą ludzi przeraźliwie. Jeździłem więc do wiejskich szkół i rozmawiałem z uczniami. Żeby nie wybuchła kolejna wojna, bo nacjonaliści nadal są groźni. Ktoś, kto ciągle ci powtarza, że jesteś lepszy tylko dlatego, że jesteś Chorwatem, Bośniakiem albo Serbem, w każdej chwili może wzniecić iskrę.

Został pan członkiem parlamentu.

Bośnia to mały kraj, bez planu rozwoju. Cztery miliony ludzi żyje tu z dnia na dzień. I nawet nie można mówić o recesji, bo nigdy nie było dobrze. Chciałem udowodnić, że można coś zrobić, że nie jesteśmy skazani na wegetację na obrzeżach Europy. Ale zrezygnowałem z posłowania, to nie moja droga.

Po 10 latach mieszkania we Francji wrócił pan do Sarajewa na stałe.

Wróciłem, kiedy moja matka rozchorowała się na raka. I postanowiłem zostać. Dwa tygodnie później żona dojechała do mnie z Paryża z pięciorgiem naszych dzieci. Jest Belgijką, polubiła Sarajewo. Narzekała tylko, że nie ma w Bośni dobrej szkoły, do której mogłaby posłać dzieci. I otworzyła przedszkole Montessori, potem podstawówkę, bo dzieci rosły. Kocham Bośnię, kocham Sarajewo. My przecież mamy wszystko – góry, morze, jeziora, tyle pięknej zieleni. Ale chcę, żeby moje dzieci miały jakąś perspektywę. Pracuję nad tym, jak potrafię. A jak nie wyjdzie? Zwinę dom i wrócimy do Paryża. Ale pojedziemy na Bali i będę kręcił filmy o tym, jak rosną banany.

Danis Tanovic, reżyser

Urodził się w 1969 r. w Zenicy. Reżyserię studiował w Sarajewie i Brukseli. Za dramat „Ziemia niczyja" dostał w 2001 r. Oscara w kategorii filmu nieangielskojęzycznego. Jest także autorem filmów „Selekcja", „Piekło" według scenariusza Krzysztofa Piesiewicza oraz „Cyrk Columbia". 10 lat spędził we Francji, dziś mieszka w Sarajewie.

Rz: Coraz więcej jest we współczesnym kinie opowieści opartych na faktach. Życie pisze najbardziej dramatyczne scenariusze?

Danis Tanovic:

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"