Kim Cattrall - rozmowa

Kim Cattrall - bohaterka „Seksu w wielkim mieście" opowiada Barbarze Hollender o wolności i apetycie na życie.

Aktualizacja: 17.05.2014 18:53 Publikacja: 17.05.2014 12:05

Kim Cattrall była jurorką konkursu polskiego na tegorocznym Festiwalu Off Plus Camera w Krakowie

Kim Cattrall była jurorką konkursu polskiego na tegorocznym Festiwalu Off Plus Camera w Krakowie

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Milej Grzegorz Milej

Rz: Urodziła się pani w Anglii, wychowała w Kanadzie, dziś mieszka i pracuje w Stanach. Gdzie jest pani miejsce?

Bio Kim Cattrall


Kim Cattrall:

Zadawałam sobie to pytanie pięć lat temu. Rodzinna tradycja sprawiała, że ogromnym sentymentem darzyłam Liverpool. Z rodzicami mieszkałam w Vancouver, pierwsze własne mieszkanie miałam w Nowym Jorku. Pamiętam, że był moment, gdy czułam się emocjonalnie rozbita. Rozmawiałam wtedy z wieloma mądrymi ludźmi, aż ktoś mi powiedział: „Nasz dom nosimy ze sobą, on jest tam, gdzie ty jesteś". Dziś stale więc redefiniuję pojęcie domu. Przez jeden majowy tydzień był on w Krakowie. Jeśli w czasie zdjęć spędzam gdzieś kilka tygodni, nigdy nie zatrzymuję się w hotelu. Wynajmuję mieszkanie, na tyle duże, by mógł mnie odwiedzić ktoś znajomy, przywożę swojego kota, urządzam się. Dzięki temu wszędzie jestem u siebie.

Czuje się pani obywatelką świata?

Nie dopisuję do tego wielkiej ideologii. Kobiety w moim wieku mają zwykle rodziny, dzieci, czasem już rodzą im się wnuki. Mnie życie ułożyło się inaczej. Pięć lat temu jeszcze walczyłam o miłość, mężczyznę, bardziej konwencjonalny dom. Dzisiaj zaakceptowałam fakt, że prowadzę życie inne niż moja matka, siostry, a nawet wiele znajomych aktorek. I z tą zgodą czuję się dzisiaj lepiej.

Na początku kariery podpisała pani siedmioletni kontrakt z Universalem, jeden z ostatnich w historii tej wytwórni.

Po skończeniu wydziału aktorskiego w Nowym Jorku poszłam na zdjęcia próbne do filmu Otto Premingera i dzięki niemu ten kontrakt dostałam. W tamtym czasie oznaczało to wejście w system hollywoodzki. Bardzo to było dla mnie ważne. W szkole nie uczono nas, jak zachowywać się przed kamerą. Dopiero występując w rozmaitych show i filmach telewizyjnych, zrozumiałam, jak bardzo uczciwym trzeba być w tej pracy, bo obiektyw wychwytuje każdy fałsz.

Kontrakt zapewniał pani role?

Nie, jak wszyscy musiałam brać udział w castingach. Ale miałam stałą pensję. Kiedy dostawałam rolę, niezależnie od tego, jaką podpisywałam umowę, studio i tak zawsze płaciło mi taką samą kwotę. Czasem nawet niższą od zawartej w umowie. Ale za to kiedy nie pracowałam, też dostawałam swoje ?5 tysięcy dolarów, co dla mnie było wtedy sumą niesamowitą. Spłaciłam zaległe czesne za studia, wynajęłam mieszkanie, no i dostałam zieloną kartę, która pozwalała mi w Stanach legalnie pracować. Byłam więc szczęśliwa.

W przeciwieństwie do większości aktorów amerykańskich gra pani zarówno w kinie, jak i w telewizji oraz teatrze.

Wielkie propozycje filmowe nie trafiają się młodemu aktorowi często. Może także dlatego teatr jest dla mnie tak ważny. Grałam w nim, praktycznie bez wynagrodzenia, nawet gdy byłam na kontrakcie z Universalem. Dawało mi to kontakt z klasykami. Czułam, że jeśli potrafię zagrać w sztukach Szekspira, Czechowa, Arthura Millera czy Davida Mameta, mogę zagrać wszystko. A telewizja? Przeszłam tam długą drogę – od epizodów do dużych ról, ale i o nie zawsze musiałam walczyć w castingach.

O rolę Samanthy Jones w „Seksie w wielkim mieście" też?

Myślę, że bohaterki, które gram, wpływają na społeczną mentalność. I nie trzeba do tego zmieniać świata

Tak, choć producenci tego serialu obejrzeli niezależny film Julianny Lavin „Live Nude Girls" i już wtedy spodobałam się im. Uznali, ?że pasuję do roli wyzwolonej kobiety.

Ten serial to siedem lat pani życia...

To były dobre lata. „Seks w wielkim mieście" przyniósł mi popularność i ważne nagrody. Ale też stał się odskocznią do rozmów z kobietami. I zapewnił mi stabilizację finansową. Teraz już do końca życia mogę grać w teatrze. Nie muszę przyjmować propozycji, które mi się nie podobają.

Przyjęła pani rolę Samanthy w czasach, gdy utożsamianie się z taką wyzwoloną bohaterką było dość ryzykowne. Potem zmieniła się mentalność kobiet, stosunek do seksu. Poczuła pani tę różnicę?

Tak. Myślę, że i Samantha w jakiś sposób przyczyniła się do zmiany mentalności kobiet. Zwłaszcza tych starszych. Takie postacie były już w greckich dramatach. Ale współczesność, choć przyniosła kobietom wyzwolenie, nie dała im aż takiej wolności, jaką cieszy się Samantha. A telewizja ma ogromną siłę. Teraz sama jestem producentem serialu „Sensitive Skin". I gram tam również główną rolę: kobietę w średnim wieku szukającą swojej drogi do względnej niezależności. Żonę i matkę, która zaczyna zadawać sobie pytania: Kim jestem? Co mam zrobić z resztą życia? Dzisiaj kobiety doceniają taką postawę. Wierzą, że mają prawo zacząć myśleć o sobie. Mówić „ja". Jeśli kobieta jest szczęśliwa, znacznie lepiej odgrywa wszystkie inne role, jakie narzuca jej świat. Myślę, że takie bohaterki w jakiś sposób wpływają na społeczną mentalność. I do tego nie trzeba zmieniać świata. Wystarczy powiedzieć: Masz prawo być sobą.

Pani generacja walczyła o swoją wolność. Nie sądzi pani, że dzisiaj ta wolność coraz częściej zamienia się w samotność?

Technologia dramatycznie wpływa na nasze życie. Potrafi łączyć ludzi, ale również ich dzielić. Uwielbiam Facebooka, Twittera, to fantastyczne narzędzia do wypowiadania swoich sądów i opinii, do opisywania, dokąd zmierzamy. Ale poznaję młode kobiety, które wpadły w pułapkę tych mediów. I powoli zaczynają rozumieć, że wirtualne życie oznacza alienację. Szukają więc coraz więcej przyjaciółekw realnym życiu. Podoba mi się to, jak również fakt, że przestają udawać siłaczki. Nasza generacja była zajęta walką o wolność i przejmowaniem męskich ról. Ja sama jako bizneswoman muszę być czasami twarda. Ale zrozumiałam, że nie można stale się pilnować, że czasem można sobie pozwolić na słabości.

Skąd wzięła się w pani potrzeba pisania?

Pierwsza moja książka była o seksie, ale również o komunikacji i związkach między ludźmi. O dzieleniu się z innymi i o wrażliwości. Druga jest opowieścią o historii pożądania. Zrobiliśmy też na ten temat film dokumentalny. Ostatnia to już opowieść o mnie ?– o latach, kiedy byłam dzieckiem i młodą dziewczyną. O rozwodzie rodziców. O dorastaniu. Czas młodości jest emocjonalnie podobny do tego, kiedy człowiek przekracza wiek średni, bo zadajemy sobie podobne pytanie: Co teraz? Te książki wydają mi się ważne. Moja matka nigdy ze mną nie rozmawiała na wiele tematów istotnych dla młodej dziewczyny, bo też nikt o nich nie rozmawiał z nią. Nie było wtedy internetu, więc na przykład wiedzy o seksie szukałam w literaturze. Z wypiekami na twarzy czytałam „Kochanka Lady Chatterley". Nagle zdałam sobie sprawę, że jest coś takiego jak namiętność. Dużo mi też dały powieści Thomasa Hardy'ego. Zrozumiałam, że miłość może być jak choroba, fizyczny ból i napięcie. Kiedy się wreszcie zakochałam, sama odkryłam to wszystko, o czym oni pisali. Dzisiaj umiem chyba rozmawiać z kobietami. I to nie Samantha Jones napisała te książki, lecz Kim Cattrall.

A pani samej co sprawia najwięcej radości?

Uwielbiam czerpanie przyjemności ze wszystkiego: sztuki, seksu, jedzenia, dobrej lektury, muzyki. Lubię perfumy, piękne widoki. Kocham malarstwo i poczucie obcowania z geniuszami. Chcę stale więcej wiedzieć o świecie, ludziach, życiu. Wie pani, jaką przyjemność sprawił mi pobyt w Krakowie? Stąd pochodziła rodzina mojego byłego męża i on dużo mi opowiadał o tym mieście. Pokazywał albumy ze zdjęciami Rynku, dzielnicy żydowskiej, Wawelu. Bardzo chciałam zobaczyć Kraków. Dlatego ucieszyłam się, gdy dostałam zaproszenie z Festiwalu Off Plus Camera, i nie rozczarowałam się. To wspaniałe miejsce. Pomyślałam, że cudownie byłoby się tym pięknem z kimś dzielić.

Kobieta wyzwolona tęskni za miłością?!

Oczywiście. Ale nie szukam jej na siłę. Żyję i czekam, może jeszcze się przydarzy.

BIO

Kim Cattrall, ur. w 1956 r. w Liverpoolu, dorastała w Kanadzie, dokąd wyemigrowali jej rodzice, a w 1972 r. przeniosła się do USA. W filmie zadebiutowała w 1975 r. w „Różyczce" Premingera, w teatrze występowała m.in. w „Płatonowie" i „Trzech siostrach" Czechowa. W latach 80. zagrała większe role, m.in. w „Akademii policyjnej", „Bilecie do nieba" czy „Wielkiej drace w chińskiej dzielnicy", pojawiła się w serialach, m.in. w „Colombo". Gwiazdą została w latach 90. dzięki serialowi „Seks w wielkim mieście". Za rolę Samanthy Jones otrzymała Złoty Glob oraz kilkanaście wyróżnień i nominacji. W ostatniej dekadzie na dużym ekranie można ją było oglądać m.in. w Disneyowskiej „Księżniczce na lodzie" czy  „Autorze widmo" Polańskiego. W 2012 r. zagrała na brytyjskich scenach Kleopatrę w „Antoniuszu i Kleopatrze" Szekspira. Jej książka „Inteligencja seksualna" została wydana też w Polsce. Miała trzech mężów, na stałe mieszka w Nowym Jorku. —j.m.

Rz: Urodziła się pani w Anglii, wychowała w Kanadzie, dziś mieszka i pracuje w Stanach. Gdzie jest pani miejsce?

Bio Kim Cattrall

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali