Krzysztof Urbański - rozmowa

Dyrygent Krzysztof Urbański mówi Jackowi Marczyńskiemu, jak prowadzi trzy orkiestry na trzech kontynentach.

Aktualizacja: 13.08.2014 20:01 Publikacja: 13.08.2014 19:57

Krzysztof Urbański – 32 lata, jedna z najbardziej błyskotliwych karier ostatnich sezonów, szef orkie

Krzysztof Urbański – 32 lata, jedna z najbardziej błyskotliwych karier ostatnich sezonów, szef orkiestr w Trondheim i Indianapolis, a także pierwszy gościnny dyrygent Tokyo Symphony Orchestra. Od 2015 r. tę funkcję będzie też pełnił w Hamburgu. Na zdjęciu podczas Festiwalu Beethovenowskiego. Fot. Bruno Fidrych

Foto: slvb

Rz: Pierwszy zagraniczny kontrakt podpisał pan w 2009 roku z orkiestrą w norweskim Trondheim, z którą teraz przyjeżdża pan na festiwal „Chopin i jego Europa". Jest tak dobra, że warto z nią być?

Zobacz galerię zdjęć


Krzysztof Urbański

: Odpowiedzią niech będzie fakt, że niedawno przedłużyłem kontrakt na kolejne dwa lata, do 2017 roku. Trondheim zawsze będę darzył sentymentem, ponieważ tam stawiałem pierwsze kroki. Zacząłem rozumieć, jak wielki wpływ na dźwięk może mieć dyrygent i że całą magię muzyki odkrywa się w pracy z orkiestrą. Tego nie można się nauczyć na studiach.

Chopin i jego Europa - czytaj więcej

Gdzie więc pan mieszka?

Staram się jak najwięcej przebywać w Polsce, tu jest mój dom i chyba zawsze tak będzie... Mam też mieszkanie w Ameryce, gdzie spędzam dużo czasu. Ale przez większą część roku żyję w hotelach.

Nieustanne krążenie między Japonią, Europą i Ameryką to pana pomysł na życie?

W tym zawodzie tak chyba musi być. Moja menedżerka od początku współpracy uważała, że to są trzy najważniejsze rynki muzyczne i powinienem być na nich obecny. Staram się tak planować koncerty, by podróże były dla mnie i żony jak najmniej uciążliwe. I kiedy tylko jest to możliwe, cieszymy się ich turystycznym aspektem.

Dawny wzór dyrygenta przez kilkanaście lat pracującego z jedną orkiestrą wyszedł z mody?

To chyba nie kwestia mody, a ja nie mam nic przeciwko takiemu modelowi. Misja szefa zespołu wciąż może trwać bardzo długo, ten czas zależy jednak od wielu czynników. Kiedyś problemem utrudniającym mobilność dyrygentów mogło być obejmowanie stanowisk w orkiestrach oddalonych o tysiące kilometrów. Dziś wystarczy mądrze planować podróże, żeby nie zmieniać stref czasowych co tydzień.

I za niespełna dwa lata zaczyna pan kolejną pracę, w Hamburgu.

NDR Sinfonieorchester jest jedną z najlepszych niemieckich orkiestr o wyjątkowej jakości brzmienia. Kontrakt na pierwszego gościnnego dyrygenta jest ważny także dlatego, że w 2017 roku w Hamburgu zostanie otwarta jedna z najwspanialszych sal koncertowych Europy, która stanie się nowym domem orkiestry. Mamy już zaplanowaną wspólną jej inaugurację.

Czy globalizacja ogarnia też muzykę klasyczną? Są różnice między orkiestrami Tokio, Indianapolis czy Hamburga?

Zdecydowanie tak i to jest fascynujące. Bardzo lubię pracować w Niemczech, tam nawet najlepsza orkiestra zapewnia dyrygentowi dużo czasu na próby, a to daje szansę na wypracowanie istotnych niuansów. Tymczasem w Ameryce ma się na ogół jedną próbę, nie dłuższą niż dwie i pół godziny, bo na więcej nie pozwalają kontrakty muzyków. Natomiast przychodzą oni tak przygotowani, że gdzie indziej jest to wręcz niewyobrażalne. Niedawno debiutowałem z Chicago Symphony Orchestra – na studiach marzyłem, żeby choć raz posłuchać ich na żywo. To było niesamowite przeżycie. Na koncercie doskonale pamiętali o każdym szczególe, o który poprosiłem podczas tej jednej próby, reagowali na każdy gest. Cieszę się na spotkanie z nimi w przyszłym sezonie.

Czego dyrygent może się nauczyć od takich orkiestr?

To są wspaniali muzycy, wręcz moi idole. Współpraca z nimi daje szansę poznania nowych tajników. Ogromna możliwość różnicowania barwy dźwięku blachy Chicago Symphony, porywające brzmienie skrzypiec London Philharmonia czy niezwykły dźwięk Berliner Philharmoniker – po takich doświadczeniach utwierdzam się w przekonaniu, że nie ma granic w kreowaniu muzyki.

Niemiecki krytyk chwalił pana debiut z Filharmonikami Berlińskimi, napisał też, że Krzysztof Urbański pierwszym gestem chciał powiedzieć muzykom: „Dajemy czadu!". Rozsadza pana energia?

Nie potrafię powiedzieć, czy to młodzieńcza energia czy raczej kwestia charakteru. Emocje na scenie są przecież odzwierciedleniem tego, co dzieje się w moim umyśle i sercu pod wpływem muzyki.

Ale czuje pan, że wydoroślał?

Trudno mi to ocenić, jestem ze sobą na co dzień. Moja żona twierdzi, że sposób, ?w jaki prowadzę próby, dyryguję, w ogóle moje podejście do muzyki ?zmieniło się.

Sporo jest muzyki polskiej w pańskich programach.

Dbam, by prezentować Szymanowskiego, Lutosławskiego czy Pendereckiego. Kilar jest na przykład w Ameryce kompletnie nieznany, ale w Indianapolis publiczność już tak polubiła jego muzykę, że na corocznym koncercie samych smyczkowców ?zawsze wykonujemy „Orawę", także „Krzesanego" zagraliśmy tam już parokrotnie. Orkiestry z Indianapolis i Trondheim zamówiły nowy utwór u Wojciecha Kilara, „Pastorale e Capriccio", niestety, nie zdążył go ukończyć. Smutne. Ale Norwegowie zagrają na warszawskim festiwalu „Krzesanego". Specjalnie na ten występ przygotowujemy też koncert fortepianowy Thomasa Tellefsena, ucznia Chopina.

A po festiwalu jest szansa na ponowny występ w Polsce?

Nie w następnym sezonie, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będę w Polsce w marcu 2016 roku.

Chopin i jego Europa

Występem Krzysztofa Urbańskiego i Trondheim Symfoniorkester rozpoczyna się w piątek dziesiąta edycja festiwalu. Tegoroczny program  najbardziej dziś znanej za granicą imprezy muzycznej w Polsce to 34 wydarzenia. Dominuje Chopin grany na XIX-wiecznych instrumentach oraz w wersji jazzowej Tomasza Stańki.  Będzie dużo utworów Andrzeja Panufnika oraz muzyki i wykonawców z Norwegii (Krzysztof Urbański z zespołem z Trondheim przygotował trzy programy). Zagra ponad 20 słynnych pianistów, m.in. Martha Argerich i Maria Joao Pires. Oprócz najlepszych polskich orkiestr wystąpią zespoły: Concerto Köln, Collegium 1704 ?i Orkiestra XVIII Wieku Fransa Brüggena. Festiwal potrwa do 31 sierpnia.

Rz: Pierwszy zagraniczny kontrakt podpisał pan w 2009 roku z orkiestrą w norweskim Trondheim, z którą teraz przyjeżdża pan na festiwal „Chopin i jego Europa". Jest tak dobra, że warto z nią być?

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali