Rozmowa - Anna Kazejak, reżyserka Obietnicy

Anna Kazejak - reżyserka „Obietnicy" mówi Barbarze Hollender o swoim ostatnim filmie.

Publikacja: 16.09.2014 10:46

"Obietnica"; fot. Phillip Skraba

"Obietnica"; fot. Phillip Skraba

Foto: Opus Film

Rz: Jan Komasa, autor „Sali samobójców", mówił, że pokolenie dzisiejszych nastolatków jest kompletnie inne niż jego generacja, starsza o 10-15 lat. Miała pani podobne wrażenie kręcąc „Obietnicę"?

Anna Kazejak: Tak, ci ludzie są zupełnie inni, ale może przez to jeszcze bardziej ciekawi. Próbowałam spojrzeć na nich z pewnego dystansu. Nie po to, żeby oceniać. Raczej po to, by ich zrozumieć.

Podobnie jak Komasa, sportretowała pani ludzi w „Obietnicy", którzy komunikują się ze sobą głównie przez internet, nie mają dobrego kontaktu z rodzicami i tak naprawdę są bardzo samotni.

Bardzo mi zależało, by w tym filmie nie stawiać zbyt prosto sformułowanych zarzutów, że rodzice nie troszczą się o dzieci, nie mają dla nich czasu, nie zwracają na nie uwagi. Nie chciałam oskarżać, wolałam pokazać złożoność tych relacji. A samotność? Ona jest symptomem naszych czasów. Po „Obietnicy" skasowałam swoje konto na Facebooku, bo poczułam, że też popadam w rodzaj uzależnienia, a moje kontakty stają się powierzchowne. W coś kliknę, napiszę dwa zdawkowe zdania, dam znać, że coś czy kogoś lubię, ale to wszystko w gruncie rzeczy niewiele znaczy. A przecież jeszcze niedawno trzeba było wykonać wysiłek, żeby okazać komuś zainteresowanie, przekonać go, że jest dla nas ważny. Ja chyba trochę za tym czasem tęsknię. Z dzieciństwa pamiętam blok, w którym przez całe lata mieszało trzydzieści rodzin. Myśmy się tam rodzili, dojrzewali, chodzili do szkoły, potem na uczelnie. Tworzyliśmy wspólnotę. Dziś zaczynamy się przyzwyczajać do życia w budynkach, gdzie ludzie się zmieniają, kupują mieszkania, sprzedają i wynajmują, a sąsiedzi się nie znają. Albo do jednorodzinnych domów na obrzeżach miasta, których mieszkańcy zamykają się w swoich pokojach i siedzą przed komputerami.

Zabójstwo, do którego dochodzi w „Obietnicy" to patologia zrodzona ze zła czy z braku wyobraźni?

To zabójstwo jest pretekstem do zadania kilku pytań. Nie interesuje mnie kto zabił - to wiemy od początku. Ważne jest dla mnie dlaczego? Kiedy chodziłam do liceum, dziewczyna z równoległej klasy została zamordowana przez chłopaka i jego kolegę. W jakiejś piwnicy, chyba bez żadnego motywu. Kiedy zaczęłam pracować nad „Obietnicą" to wspomnienie z czasów szkolnych do mnie wracało. Wtedy myślałam, że zabójcy byli potwornie okrutni i pozbawieni emocji. Teraz rozumiem, że młodzi ludzie czasem tracą balans, przeżywają skrajne uczucia — kochają albo nienawidzą. Ich emocje są strasznie rozchwiane. A dzisiaj jeszcze - nieustannie bombardowani przez media obrazami śmierci – nie mają poczucia realności zabijania. Zbrodnia dokonana tuż obok wydaje się równie odległa jak doniesienia z Ukrainy czy Rwandy. Bohaterka filmu, widząc w telewizji swoją ofiarę, wciąż nie ma poczucia, że to się stało naprawdę. Zwłaszcza, że ona podżegała do tej zbrodni, lecz nie zabiła własnymi rękami. To zjawisko wydaje mi się bardzo niebezpieczne.

„Obietnica" przeszła już przez ekrany, była też w berlińskiej sekcji Generation i na wielu festiwalach. Przyjęcie filmy różniło się w Polsce i za granicą?

Ten film wzbudził różne reakcje. I to dobrze. Lubię, jak kino wywołuje skrajne emocje. Miałam wrażenie że „Obietnica" stała się ważna dla ludzi w moim wieku, którzy identyfikowali się z rodzicami głównej bohaterki. Choć nie byłam do końca zadowolona, że w Polsce „Obietnica" była promowana jako opowieść młodzieżowa. Dla mnie jest to film o relatywizmie we współczesnych czasach. I tak dużo częściej był on odbierany za granicą, gdzie czytałam kilka bardzo interesujących recenzji i analiz.

Następny pani film nie będzie już „młodzieżowy"?

Bohaterami dwóch projektów, nad którymi pracuję, są ludzie trzydzieści plus. To będzie kino arthouse'owe, poszukujące. Lubię ryzyko, spróbuję zmierzyć się z nowym językiem, ale też tematami-tabu.

Rozmawiała Barbara Hollender

Rz: Jan Komasa, autor „Sali samobójców", mówił, że pokolenie dzisiejszych nastolatków jest kompletnie inne niż jego generacja, starsza o 10-15 lat. Miała pani podobne wrażenie kręcąc „Obietnicę"?

Anna Kazejak: Tak, ci ludzie są zupełnie inni, ale może przez to jeszcze bardziej ciekawi. Próbowałam spojrzeć na nich z pewnego dystansu. Nie po to, żeby oceniać. Raczej po to, by ich zrozumieć.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla