Polscy spadkobiercy The Beatles

Debiutancki album The Rookles zachwyca rockową przebojowością i młodzieńczą energią.

Publikacja: 02.11.2015 21:30

"Open Space", The Rookles

Foto: materiały prasowe

Rzadko zdarza się, żeby młody zespół bez wsparcia wielkiej firmy płytowej, znanego producenta, zewnętrznych kompozytorów i tekściarzy, nagrał tak dojrzały debiut.  

Czwórka młodzieńców na płycie „Open Space” brzmi jakby chciała przywrócić światu modę na granie spod znaku brytyjskiej inwazji, brit popu czy indie rocka. Czternaście utworów zagranych z niezwykłą energią i szacunkiem dla takich wykonawców jak The Beatles, The Kinsky, The Animals, The Who, The Libertines, czy wczesnego Oasis, rozsadza głośniki.

Rozpoczynający płytę hiper energetyczne „Don't Even Try” stanowi rzetelną wizytówkę płyty. Beatlesowska bezpretensjonalność, beachboysowe melodie, rockowy pazur i pozytywna energia przywodzą na myśl szalone lata 60. Jeszcze lepsze wrażenie robi „I Follow You Girl” czy „The Balcony”, w którym zachwycają beatlesowskie chórki, harmonie i nieco punkowa żarliwość. 

Muzycy potrafią sprawnie żonglować nastrojem i bogactwem brzmienia. „With You By My Side” zaczyna się niczym stadionowy hymn, po czym następują delikatne balladowe fragmenty, a w głównej części utworu pojawia się żarliwy wokal i sekcja dęta, które nastrojowej kompozycji dodają żywiołowości. Można odnieść wrażenie, że w trzech i pół minucie kwartet zawarł pomysły na trzy piosenki. A pomysłów grupie rzeczywiście nie brakuje.

W „Secret (About Your Life)” pojawiają się urokliwe melodie znane z kompozycji Briana Wilsona. „Slide It Like A Man” to funk w stylu Red Hot Chilli Peppers. Jednak na „Open Space” dominuje głównie poetyka beztroski i cukierkowego grania zakorzenionego w rocku sprzed pięciu dekad, jak w: “Fall In Love Again” czy „Lost the Way”. I tak przez cała płytę.

Dobry zespół poznaje się po tym, że każdy z muzyków potrafi udźwignąć role wokalisty. Tak było w przypadku The Beatles, tak jest w przypadku The Rookles. W zespole śpiewają wszyscy muzycy i razem potrafią zadbać o wyborne harmonie wokalne. W każdym utworze słychać, że granie sprawia młodym muzykom dużo radości i przychodzi im naturalnie.  

The Rookles mają przyszłość, ale jeśli chcą podbić polskie listy przebojów, to będą musieli zdecydować się na wykonywanie swoich utworów, a przynajmniej części repertuaru, po polsku. Niestety grupa bardziej przekonująco wypada śpiewając po angielsku, tym bardziej że robi to bez polskiego akcentu.

Na płycie pojawiają się tylko dwa utwory zaśpiewane w języku polskim. Piosenka „Wypaleni” ma w sobie przebojowość, ale nieco infantylny i stereotypowy tekst o pracy w korporacji, pozostawia wiele do życzenia. Kompozycyjnie  „Neonowy Świat” jest utworem ciekawszym, ale trudno traktować wersy o „pastelowym tłumie” poważnie.

Jeśli zespół popracuje nad polskimi tekstami, przez które niebezpiecznie zahacza o poetykę Feel, i postawi na większą indywidualność, to druga płyta, zaśpiewana w większości po polsku, powinna dać grupie ogólnokrajowy sukces. A The Rookles zasługują na sukces.

Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku