Kiedy w styczniu 2009 r. szczupła dziewczyna z buzią nastolatki wchodziła z kontrabasem na scenę Fabryki Trzciny w Warszawie, mało kto się spodziewał, że może zrobić wielką, światową karierę. I to w tak krótkim czasie, bo ma już na koncie cztery nagrody Grammy i bestsellerowe albumy. Kiedy jako pierwsza jazzowa artystka otrzymała Grammy w kategorii Best New Artist, pokonała Justina Bibera, grupy Mumford & Sons i Florence & The Machine oraz Drake'a. To była sensacja.
Z największymi sławami jazzu
Swą energią i entuzjazmem promieniuje na wszystkich, którzy z nią współpracują. A chcą wszyscy, czego dowodem był spektakularny koncert festiwalu Solidarity of Arts 2014 na gdańskiej Ołowiance. Jej gośćmi były największe sławy jazzu: Wayne Shorter, Herbie Hancock, Marcus Miller i Terri Lyne Carrington. Kilkudziesięciominutowy występ tego jazzowego „zespołu marzeń" Esperanzy Spalding trzeba zaliczyć do najważniejszych, jakie odbyły się w Polsce.
Nie musieliśmy długo czekać, żeby Esperanza zachwyciła znowu, tym razem kunsztem wokalnym. Na specjalnym koncercie Bielskiej Zadymki Jazzowej 2015 w katowickiej sali NOSPR była gościem kwartetu saksofonisty Wayne'a Shortera, który specjalnie dla niej skomponował jazzowo-orkiestrowe dzieło „Gaia". Tekst napisała Esperanza i wykonała partie wokalne. To było jazzowe wydarzenie roku według rankingu „Rzeczpospolitej". Zaskoczeniem była ponowna wizyta kontrabasistki i wokalistki jesienią 2015 roku w sali NOSPR, gdzie przed premierą wykonała najnowszy program, który na płycie „Emily's D+Evolution" ukazał się dopiero w marcu tego roku.
Kariera Esperanzy Spalding jest wzorcowym spełnieniem amerykańskiego snu. Urodziła się 18 października 1984 r. w Portland, stolicy stanu Oregon. Wychowywała ją samotnie pochodząca z Walii matka. Zainteresowanie muzyką przejawiała od najmłodszych lat, a kiedy zobaczyła w telewizji wiolonczelistę Yo-Yo Ma, bardzo chciała nauczyć się grać. Była za mała na wiolonczelę, więc matka zapisała ją na lekcje gry na skrzypcach. Mając pięć lat, występowała regularnie z Chamber Music Society of Oregon. Ponieważ często chorowała, musiała uczyć się w domu. Przysłuchiwała się też lekcjom gry na gitarze, jakie pobierała matka. Wspomina, że siadała pod fortepianem i potrafiła zapamiętać każdy ruch dłoni matki i każdą nutę. Później sama próbowała. Po kontrabas sięgnęła przypadkiem.
– Uczyłam się grać na skrzypcach, trochę na oboju i klarnecie, ale przez ciekawość wzięłam do ręki nowy kontrabas, który akurat przywieziono do mojej szkoły – powiedziała przed paru laty „Rzeczpospolitej". Jeden z nauczycieli pokazał mi, jak zagrać bluesa, i sama zaczęłam ćwiczyć. Tak mi się to spodobało, że zapomniałam o skrzypcach.