Włodek Pawlik gra z synem

Włodek Pawlik bez tremy wkracza w świat klasyki, nie zapominając, że jego ojczyzną jest jednak jazz.

Aktualizacja: 06.07.2016 18:30 Publikacja: 06.07.2016 17:54

Włodek Pawlik, "4 Works 4 Orchestra", Pawlik Relations Agency CD, 2016

Foto: Rzeczpospolita

Przekraczanie granic gatunkowych pociąga polskich jazzmanów. Leszek Możdżer grywa więc w filharmoniach koncert Ravela, Krzysztof Herdzin nagrał niedawno płytę z legendarną londyńską orkiestrą Academy St Martin in the Fields. Teraz swe możliwości symfoniczne prezentuje Włodek Pawlik.

Takie wyprawy w klasyczne rejony mają wspólne cechy. Jazzowi muzycy poruszają się z reguły po sprawdzonym gruncie. Bazują na dobrze znanych wzorcach, unikają odważniejszych eksperymentów. To samo można powiedzieć o nowej płycie Włodka Pawlika „4 Works 4 Orchestra", choć pod pewnymi względami jest ona również zaskakująca.

Pawlik przedstawia tu cztery swoje kompozycje, przede wszystkim dwa koncerty – fortepianowy oraz wiolonczelowy, w którym solistą jest jego syn Łukasz. Oba mają tradycyjną, trzyczęściową formę, w których części skrajne są dynamiczne, środkowa – liryczna.

W koncercie fortepianowym główna zasługa kompozytora polega przede wszystkim na umiejętnym połączeniu dwóch skrajnych tendencji: neoromantycznej śpiewności spod znaku Rachmaninowa z motoryczną energią w stylu Prokofiewa. Ciekawsza i nie tak oczywista jest natomiast „Cellomania".

W tym utworze partia wiolonczeli wyłania się z orkiestrowego tła nie od początku, część środkowa jest popisem solisty grającego bez akompaniamentu. Natomiast w finale temat podany przez wiolonczelę podejmuje fortepian i oto klasyczny koncert wiolonczelowy stopniowo zaczynają wzbogacać elementy muzyki improwizowanej. W końcowej zaś partii „Cellomania" staje się pasjonującym muzycznym dialogiem ojca i syna. Łukasz Pawlik jako improwizujący wiolonczelista pokazuje zaś jazzowy temperament.

Rodzinny duet zdominował też rozbudowaną kompozycję „We Are from Here", przy czym Łukasz, tak jak ojciec, gra na fortepianie. Utwór zaczyna się banalnymi odniesieniami do folkloru, ale gdzieś od piątej minuty rytmy stają się bardziej różnorodne, pojawiają się elementy samby i swingu. A ważną rolę zaczyna odgrywać sekcja rytmiczna – kontrabas (Paweł Pańta) i perkusja (Cezary Konrad).

„We Are from Here" to udany przykład mariażu klasyki z jazzem. Improwizowane dialogi solistów trzymają słuchacza w napięciu, bogata i zróżnicowana jest również partia orkiestry. Zresztą swymi jazzowymi wcześniejszymi nagraniami Włodek Pawlik udowodnił, że jest kompozytorem i aranżerem wyczulonym na barwę brzmienia orkiestry.

Te umiejętność potwierdził w utworze „Puls 11/8" , w którym wyraźne są odniesienia do minimalizmu, modnego w ostatnich dekadach XX wieku, i do Orientu. Partie solowe wykonują kompozytor i młoda flecistka Natalia Jarząbek. We wszystkich utworach Pawlikom towarzyszy Myślenicka Orkiestra Kameralna Concertino pod dyrekcją Michała Maciaszczyka.

Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie