Bąbelki, o których głośno

Dziś do dobrego tonu należy podawanie tego wina jako aperitif, zamiast szampana, na balach i przyjęciach

Aktualizacja: 09.01.2010 01:47 Publikacja: 09.01.2010 01:46

Bąbelki, o których głośno

Foto: Fotorzepa, Wojciech Gogoliński WG Wojciech Gogoliński

Winiarskie Włochy ostatnio zawrzały. Ni stąd, ni zowąd niemiecki sąd pozbawił ich prawa wyłączności do nazwy „prosecco” – najpopularniejszego włoskiego wina musującego na świecie. Niemiecki sąd kierował się jednak logiką.

[srodtytul]Każdy może[/srodtytul]

Nazwy win i rejonów produkcji są zastrzeżone, ale nazwy odmian winogron już nie. A prosecco robi się z prosecco, białego szczepu winogron pochodzącego z winnic leżących na północ od Wenecji.

Nawet we Włoszech każdy, kto kupi sobie trochę winogron i zrobi z nich wino, może je określać nazwą szczepu. A jeżeli dodatkowo posiada wszystkie niezbędne pozwolenia – wolno mu je nawet sprzedawać jako prosecco.

Więc dlaczego, jeśli ktoś w Niemczech sprowadzi sobie 100 kilogramów winogron, nie może tak nazywać swojego wina? Skoro każdy może sobie zrobić wino z merlota, to czemu nie z prosecco?

Włosi protestowali: „To teraz wszystkie samochody będzie można nazywać volkswagenami?”. Bo szkopuł jak zwykle tkwi w szczegółach. A konkretnie w ilości. Jest jasne, że nikt nie spierałby się w sądzie o 100 kilogramów. Jednak werdykt otwiera możliwość masowej produkcji win o nazwie „prosecco” w Niemczech i innych krajach Unii, a możliwość ta zostanie natychmiast przekuta w czyn. Już teraz producenci prosecco z Austrii i Niemiec wynajęli do promocji swych wyrobów Paris Hilton.

[srodtytul]Ludzie z gór i z dolin[/srodtytul]

Jednak nie wszyscy producenci wina ubolewali tak bardzo. Bo w obrębie wytwórców toczy się od lat potężny spór.

Ci żyjący na opiewanych z uwagi na piękno wzgórzach między Conegliano i Valdobbiadene, na północ od Wenecji, zawsze robili najlepsze wino i tak pozostało do dziś. Wynika to po części z praw natury – późna odmiana prosecco na wyżynach nie jest w stanie osiągnąć pełnej dojrzałości, a to już połowa sukcesu, aby wino było odpowiednio kwaskowe, a przez to – świeże i orzeźwiające.

Ci z nizin natomiast produkowali morze prosecco, masówkę, najtańsze wersje, które w cysternach zalewały Niemcy i inne rejony świata. Ich wina butelkowane można było (i można) kupić już nawet za mniej niż 2 euro. Byli tak sprytni i pewni eksportowych rynków, że wypuścili ostatnio swoje „prosecco” w puszkach. Niemal w cenie piwa o tej samej mocy.

[wyimek]Kiedyś uważane za napój codzienny, dziś trafia na stoły możnych [/wyimek]

Na „górze” wrzało od dawien dawna. Tam nie można zrobić wina taniej niż za co najmniej 5 euro, a i to rzadko. Tamtejsi producenci zastrzegli sobie nazwę pochodzenia „prosecco di conegliano-valdobbiadene” i walczyli jak lwy, by odciąć się od „nizin”. Ich praca została nagrodzona, bo w 2009 r. właśnie ich prosecco awansowało do najwyższej grupy klasyfikacyjnej – DOCG, i takiego określenia, oprócz wspomnianego „prosecco di coneglaino-valdobbiadene” należy teraz szukać na etykietach ich win.

[srodtytul]Splendor[/srodtytul]

A prosecco zasługuje na wielkie zaszczyty, oczywiście to „górskie” o gwarantowanej nazwie pochodzenia. Kiedy przed dwoma laty na najbardziej prestiżowej i najdroższej włoskiej imprezie winiarskiej VinoVip w Cortina d’Ampezzo podano je na aperitif gościom w balowych strojach powypadały ze zdumienia kieliszki z sassicaią (legendą, arystokracją wśród win).

Chyba żadne z włoskich win w ostatnich kilku latach nie zyskało tyle na splendorze co prosecco. Kiedyś uważane za napój codzienny, dziś trafia na stoły możnych i jest tam bardzo wyglądane. Największym sukcesem ostatnich kilkunastu miesięcy był fakt, że prosecco jako aperitif podawano podczas balu inauguracyjnego prezydenta Baracka Obamy.

[srodtytul]Bellini[/srodtytul]

Prosecco jest tanie w porównaniu z szampanem, cavą czy także włoską franciacortą. Na bardziej niż przyzwoite wino nie powinniśmy wydać więcej niż 100 zł. Ale są i znacznie tańsze. Ważne, by miało określenie – prosecco di conegliano-valdobbiadene. Odpowiednio schłodzone powinno być rześkie i świeże, bardzo owocowe, z nutami jabłek, brzoskwiń i kwiatów. Nie potrzebuje specjalnych kieliszków, wystarczą te do białego wina.

Jest podstawowym składnikiem najsłynniejszego weneckiego koktajlu – Bellini. Wystarczy zalać winem tartą brzoskwinię (czyli purée) w szklaneczce z lodem i wymieszać, pamiętając, że wina powinno być dwa razy więcej niż brzoskwini. I poczuć się jak w Wenecji.

Winiarskie Włochy ostatnio zawrzały. Ni stąd, ni zowąd niemiecki sąd pozbawił ich prawa wyłączności do nazwy „prosecco” – najpopularniejszego włoskiego wina musującego na świecie. Niemiecki sąd kierował się jednak logiką.

[srodtytul]Każdy może[/srodtytul]

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla