Liczy się łazienka

Nie salon ani nie sypialnia. Królową wnętrza jest tu łazienka. Bajkowa, eklektyczna, plastikowa, dziwna, jakby żywcem wzięta z filmów Davida Lyncha. A obok współrządzi bar, wykonany z orzechowego drewna canaletto. Wedle zasady gospodarza: z fantazją unikać prostych rozwiązań i łączyć różne style

Publikacja: 16.01.2008 12:15

Liczy się łazienka

Foto: Rzeczpospolita

Red

Stoi dumnie i ostentacyjnie, niczym pion na kaflowej szachownicy, pod lustrem secesyjnym i szklaną umywalką. Stolik a` la Ludwik Filip. Wraz z bijącą w oczy soczystą czerwienią glazury hipnotyzuje i ponoć sprawia, że przed zwierciadłem kobiety czują się jak Alicja w krainie czarów. – To wnętrze kawalerskie – stwierdza z werwą gospodarz. Wskazując na przeogromną otwartą kabinę prysznicową, która jest w stanie ugościć gromadę biesiadników, dodaje: – Znajomi żartują, że tu zawsze będzie finał.

Z drugiej strony, za kurtyną intymności, stoi romantyczna głęboka wanna.

Właściciel – Paweł Rosół, architekt i projektant wnętrz, wymyślił wszystko sam. Wcześniej wyburzył kilka ścian, by dwukrotnie powiększyć łazienkę. Bo jak uważa, tylko ludziom bez wyobraźni łazienka może kojarzyć się jedynie z pomieszczeniem utylitarnym czy wręcz sanitarnym. Tutaj, w 70-metrowym, trzypokojowym mieszkaniu w podwarszawskich Łomiankach, łazienka jest oazą, perełką, oczkiem w głowie gospodarza. Oprócz, oczywiście, baru.

Kiedy rok temu w sylwestra się wprowadzał, obiecał sobie, że to będzie dom otwarty, gościnny. – Coś w rodzaju domowej oberży dla moich kompanów – mówi.

Stąd w otwartej kuchni połączonej z salonem szeroki bar wykonany z drzewa orzechowego canaletto. – Czerwień z szarością i brązem gra – stwierdza przekornie, siedząc na kiczowatym, fluorescencyjno-czerwonym chińskim siedzisku kupionym na Allegro. Sceneria jakby wzięta z planu Quentina Tarantino.

Ściany wygładzone są klejem epoksydowym, by stonować sepią szarą surowość. – Łatwo jest projektować na zamówienie. Każdy choć trochę rozgarnięty designer zaspokoi klienta, najwyżej poprawi się zamówieniem następnym – uważa. – Gorzej, gdy projektuje się dla siebie. Chce się wtedy inaczej, chce się wszystko.

Choć sam maluje, nie śmiałby powiesić u siebie obrazu artysty, jak to nazywa, nieprofesjonalnego. Może dlatego, że jest współwłaścicielem galerii sztuki Mito, gdzie wystawia prace ponad stu artystów? Współcześni uznani malarze sąsiadują na ścianach jego mieszkania. – Ta Wenecja to wizja Józefa Łąckiego. Zataczające się wdzięcznie nad barem pijaczki są spod pędzla Dariusza Milińskiego. A tu bukiet malowany przez profesora z katowickiej akademii Krzysztofa Pasztułę, ucznia Dudy Gracza. No i Johny Marlboro Leszka Żegalskiego – opowiada gospodarz. W kuchni jednak znajdziemy też akcent, jak go nazywa, amatorski. Wśród zaprojektowanych przez siebie mebli, w tym komody i szafek kuchennych, wisi własnoręczny obraz przedstawiający szalonego białego bulteriera. – Takie tam wyszły mi impasty – mówi nieco zawstydzony autor. Bo sztuka sztuką, ale liczy się wystrój wnętrza, a w nim na przykład polski cylindryczny okap, tak industrialny, że aż romantyczny.

Nic dziwnego, że w bibliotece gospodarza dominują podręczniki i encyklopedie designerskie. Paweł Rosół jest od nich wręcz uzależniony. Pod ręką ma też zdjęcia wzorów i próbki materiałów. – To palisander jasny, dąb bielony, drewno tygrysie, heban makassar, czeczotka – prezentuje.

Na koniec idzie do dziewięciometrowej łazienki. – Bo to ona jest tu królową – konstatuje. Fotel pana domu, czyli włoski Morello, projektor 3D gwarantujący solidne kino domowe, meble stworzone według własnej imaginacji, drewno tygrysie w tak zwanym kącie knajpianym dla znajomych – wszystko to błahe. – Zacząłem od łazienki. I wokół niej wszystko się skupia – podtrzymuje gospodarz.

Zdjęcia Kamil Iwo Krajewski

Stoi dumnie i ostentacyjnie, niczym pion na kaflowej szachownicy, pod lustrem secesyjnym i szklaną umywalką. Stolik a` la Ludwik Filip. Wraz z bijącą w oczy soczystą czerwienią glazury hipnotyzuje i ponoć sprawia, że przed zwierciadłem kobiety czują się jak Alicja w krainie czarów. – To wnętrze kawalerskie – stwierdza z werwą gospodarz. Wskazując na przeogromną otwartą kabinę prysznicową, która jest w stanie ugościć gromadę biesiadników, dodaje: – Znajomi żartują, że tu zawsze będzie finał.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie