Moim noworocznym i corocznym postanowieniem jest zrzucenie nadwagi. Odchudzam się od pierwszej klasy podstawówki, ważyłem wówczas 50 kilogramów, teraz trzykrotnie więcej. W sumie udało mi się zrzucić pięć ton i przytyć 5100 kg. Teraz staram się jedynie kontrolować swoją otyłość. Próbowałem chyba wszystkich diet. Żadna nie przyniosła efektów. Zawsze z nawiązką wszystko odzyskiwałem. Skończyłem nawet amerykański kurs kuchni dietetycznej.
Gotowanie to mój zawód i żeby schudnąć, musiałbym z niego zrezygnować lub trafić do specjalistycznej kliniki, w której zamykają i każą jeść przygotowane przez dietetyków dania. Jednak z własnej woli nigdy się tam nie wybiorę, bałbym się. Jedzenie śniłoby mi się po nocach. Gdy kładę się głodny spać, przez oczami pokazują się smakowite dania, wtedy wymyślam najlepsze przepisy kulinarne. Człowiek nigdy nie jest tak wrażliwy na dobre smaki czy zapachy i o niczym innym nie jest w stanie myśleć, zasypiając, jak właśnie podczas odchudzania czy głodowania. W swoim życiu przegłodowałem ponad 60 dni. Moja najdłuższa głodówka o samej wodzie trwała 21 dni w okresie internowania w Białołęce, gdzie siedziałem siedem miesięcy razem z ojcem.
Dobry kucharz musi kochać jedzenie, a jeśli kocha jedzenie, to w końcu pokaże mu się brzuszek. Ciekawe, czy dorobi się go też Karol Okrasa, który zjada dwa razy więcej niż ja i jest szczupły. Ale parę kilogramów nadwagi u kucharza można uznać za kilogramy wiarygodności. W amerykańskiej szkole kulinarnej, w której się uczyłem, na 18 wykładowców tylko kobieta od dietetyki nie miała nadwagi.
Żadne smaki nie są mi obce, z wyjątkiem małpich mózgów i innych frykasów, którymi zajadają się mieszkańcy dżungli.
Na Karaibach jadłem pieczoną żabę z ryżem i warzywami na ostro, którą nazywają tam górskim kurczakiem. Być może dlatego, że mięso w smaku przypomina kurczaka, a udka są podobnych rozmiarów. Nikt ze znajomych nie wiedział, co jadł. Tylko Joannie, mojej żonie, powiedziałem prawdę.Największą tremę mam, gdy gotuję dla swojej rodziny. Są wytrawnymi smakoszami. Gdy wędrujemy i stołujemy się w restauracjach, narzekają na jedzenie, przez co skazują mnie na wieczne stanie przy garach.