Wiarygodność na kilogramy

Uwielbiam mięso, co po mnie widać. Zazdroszczę wegetarianom, ja nie mam w sobie dość siły, by przestać je jeść. Ale gdyby dania jarskie smakowały mi tak jak mięsne, to pewnie łatwiej byłoby mi zmienić przyzwyczajenia - mówi Maciej Kuroń

Publikacja: 16.01.2008 13:07

Wiarygodność na kilogramy

Foto: Fotorzepa, Bartosz Ignasiak bi Bartosz Ignasiak

Moim noworocznym i corocznym postanowieniem jest zrzucenie nadwagi. Odchudzam się od pierwszej klasy podstawówki, ważyłem wówczas 50 kilogramów, teraz trzykrotnie więcej. W sumie udało mi się zrzucić pięć ton i przytyć 5100 kg. Teraz staram się jedynie kontrolować swoją otyłość. Próbowałem chyba wszystkich diet. Żadna nie przyniosła efektów. Zawsze z nawiązką wszystko odzyskiwałem. Skończyłem nawet amerykański kurs kuchni dietetycznej.

Gotowanie to mój zawód i żeby schudnąć, musiałbym z niego zrezygnować lub trafić do specjalistycznej kliniki, w której zamykają i każą jeść przygotowane przez dietetyków dania. Jednak z własnej woli nigdy się tam nie wybiorę, bałbym się. Jedzenie śniłoby mi się po nocach. Gdy kładę się głodny spać, przez oczami pokazują się smakowite dania, wtedy wymyślam najlepsze przepisy kulinarne. Człowiek nigdy nie jest tak wrażliwy na dobre smaki czy zapachy i o niczym innym nie jest w stanie myśleć, zasypiając, jak właśnie podczas odchudzania czy głodowania. W swoim życiu przegłodowałem ponad 60 dni. Moja najdłuższa głodówka o samej wodzie trwała 21 dni w okresie internowania w Białołęce, gdzie siedziałem siedem miesięcy razem z ojcem.

Dobry kucharz musi kochać jedzenie, a jeśli kocha jedzenie, to w końcu pokaże mu się brzuszek. Ciekawe, czy dorobi się go też Karol Okrasa, który zjada dwa razy więcej niż ja i jest szczupły. Ale parę kilogramów nadwagi u kucharza można uznać za kilogramy wiarygodności. W amerykańskiej szkole kulinarnej, w której się uczyłem, na 18 wykładowców tylko kobieta od dietetyki nie miała nadwagi.

Żadne smaki nie są mi obce, z wyjątkiem małpich mózgów i innych frykasów, którymi zajadają się mieszkańcy dżungli.

Na Karaibach jadłem pieczoną żabę z ryżem i warzywami na ostro, którą nazywają tam górskim kurczakiem. Być może dlatego, że mięso w smaku przypomina kurczaka, a udka są podobnych rozmiarów. Nikt ze znajomych nie wiedział, co jadł. Tylko Joannie, mojej żonie, powiedziałem prawdę.Największą tremę mam, gdy gotuję dla swojej rodziny. Są wytrawnymi smakoszami. Gdy wędrujemy i stołujemy się w restauracjach, narzekają na jedzenie, przez co skazują mnie na wieczne stanie przy garach.

Składniki:

400 g polędwicy z dzika lub wieprzowej

200 g miodu pitnego

2 ząbki czosnku

2 łyżki sosu sojowego

sól, pieprz do smaku

2 – 3 ziarna jałowca lub parę kropli jałowcówki lub dżinu

2 łyżki suszonych żurawin

2 łyżki masła

natka pietruszki

smalec do smażenia

Przygotowanie:

Zrobić palcem w polędwicy kieszeń wzdłuż kawałka mięsa, tak by go nie przedziurawić. Miód wymieszać z czosnkiem i sosem sojowym, jałowcem i przyprawami i zanurzyć w zalewie mięso na noc. Suszone żurawiny wymieszać z masłem i odrobiną siekanego czosnku, soli i pieprzu oraz posiekaną natką pietruszki. Masę można uformować w kulki i wstawić na chwilę do zamrażalnika, by ułatwić sobie faszerowanie. Koniec polędwicy spiąć wykałaczkami, by w trakcie pieczenia, smażenia lub grillowania farsz nie wypłynął. Przygotowaną polędwiczkę obsmażyć z obu stron na rumiany kolor na patelni wypełnionej smalcem. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 200 st. na 15 min. Przed podaniem usunąć wykałaczki. Gorącego dzika można polać kieliszkiem dżinu i zapalić. Do mięsa najlepsze są ziemniaki ugotowane w mundurkach i po obraniu upieczone z polędwicą. Można podać buraczki lub garść żurawin. I czerwone wino.

Moim noworocznym i corocznym postanowieniem jest zrzucenie nadwagi. Odchudzam się od pierwszej klasy podstawówki, ważyłem wówczas 50 kilogramów, teraz trzykrotnie więcej. W sumie udało mi się zrzucić pięć ton i przytyć 5100 kg. Teraz staram się jedynie kontrolować swoją otyłość. Próbowałem chyba wszystkich diet. Żadna nie przyniosła efektów. Zawsze z nawiązką wszystko odzyskiwałem. Skończyłem nawet amerykański kurs kuchni dietetycznej.

Gotowanie to mój zawód i żeby schudnąć, musiałbym z niego zrezygnować lub trafić do specjalistycznej kliniki, w której zamykają i każą jeść przygotowane przez dietetyków dania. Jednak z własnej woli nigdy się tam nie wybiorę, bałbym się. Jedzenie śniłoby mi się po nocach. Gdy kładę się głodny spać, przez oczami pokazują się smakowite dania, wtedy wymyślam najlepsze przepisy kulinarne. Człowiek nigdy nie jest tak wrażliwy na dobre smaki czy zapachy i o niczym innym nie jest w stanie myśleć, zasypiając, jak właśnie podczas odchudzania czy głodowania. W swoim życiu przegłodowałem ponad 60 dni. Moja najdłuższa głodówka o samej wodzie trwała 21 dni w okresie internowania w Białołęce, gdzie siedziałem siedem miesięcy razem z ojcem.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"