Opustoszałe sale, zabite deskami wejścia lub kartki na odartych z farby drzwiach: „Seans tylko na życzenie. Proszę dzwonić”. Gdy właściciel Relaksu, jednego z kultowych miejsc stolicy, zdecydował, że sprzeda obiekt sieci handlowej, mieszkańcy miasta podnieśli bunt. Płacze, krzyki, listy protestacyjne, nic nie mogło odwieść właściciela od decyzji o pozbyciu się nierentownej jednosalówki. Podobny był los wielu polskich kin.
– Widok pustego budynku Relaksu z napisem: „Tu było kino” wstrząsnął nami – opowiada Ewa Cieniak, grafik. Zamiast opłakiwać kolejną stratę, postanowiła wraz z mężem Bartkiem Nowakowskim, fotografikiem, odnaleźć inne stare kina. Tak zrodził się projekt „Tu było kino”.
– Początkowo, zachwyceni architekturą budynków, robiliśmy zdjęcia tylko dla siebie – mówi Nowakowski. – Z czasem jednak postanowiliśmy udokumentować je, zanim na dobre znikną z mapy.
Nie zawsze się to udawało. – Bywało, że gdy po kilku miesiącach wracaliśmy do jakiejś miejscowości, żeby powtórzyć zdjęcie, okazywało się, że po kinie nie ma śladu – wspomina.
Efektem ich pracy jest ponad 400 zdjęć fasad budynków. – Za PRL ustawiały się do nich gigantyczne kolejki, teraz są mieszkaniami, sklepami lub po prostu niszczeją – mówi Nowakowski. Na dewastację, powolną zagładę skazane są przede wszystkim placówki poza obszarem miast. Czasem adaptują je domy kultury lub instytucje kościelne.