Latem przyszłego roku nagram oba koncerty Chopina. Dokładnej daty premiery albumu jeszcze nie ma, ale będzie związana z obchodami Roku Chopinowskiego w 2010 roku. Niedawno przedłużyłem kontrakt z firmą Deutsche Grammophon, planów mam więc wiele, choć kolejne płyty będą się ukazywać nieco rzadziej. Po koncertach Chopina najprawdopodobniej wydam dwie solowe, a dopiero trzecią z orkiestrą.
Czy jest szansa, że w najbliższym czasie zagra pan w Polsce?
W marcu 2009 roku z Orkiestrą Filharmonii Narodowej w Warszawie. Częściej natomiast będzie można mnie usłyszeć w Polsce podczas Roku Chopinowskiego.
To naprawdę zaskakująca płyta. Nobliwych klasyków słucha się z niekłamaną przyjemnością, a Rafał Blechacz gra w sposób niezwykły. Te utwory wykonywał jeszcze przed Konkursem Chopinowskim i były to interpretacje efektowne pod względem technicznym, interpretacyjnie jednak typowe dla uczącego się dopiero studenta. Minęło kilka lat i oto słuchamy sonat Haydna, Beethovena i Mozarta w wykonaniu artysty, który wie, co chce osiągnąć.
Rafał Blechacz nie należy do pianistów, którzy za wszelką cenę pragną być oryginalni, on szanuje klasyczną formę sonaty, ale jednocześnie wie już o niej tak dużo, że potrafi wycisnąć na niej indywidualne piętno. Udowadnia zatem, że w muzyce trzech wiedeńskich klasyków obecny jest już cień nadchodzącego romantyzmu. Przede wszystkim odkrywa słuchaczowi bogactwo brzmień, dowodząc konsekwentnie, że w utworach fortepianowych każdy z tych kompozytorów zapisał własne doświadczenia z muzyką kameralną, symfoniczną czy operową. Dlatego właśnie w interpretacjach Blechacza jest bogactwo niuansów, a nawet kontrastów. To pełna mło-dzieńczej radości, a przecież dojrzała płyta artysty.