Wieczór wspomnień mistrza tematów filmowych

Michel Legrand pokazał, że jest nie tylko genialnym kompozytorem, ale i świetnym jazzowym pianistą, a także oryginalnie śpiewa własne piosenki.

Publikacja: 16.11.2008 19:08

Michel Legrand

Michel Legrand

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

To był drugi koncert jubileuszowego 50. Festiwalu Jazz Jamboree. Legrand mógłby na nim świętować własną, trwającą pół wieku, przygodę z jazzem. W 1958 r. pierwszy raz pojechał do Ameryki i miał możliwość współpracy z najlepszymi, m.in. Milesem Davisem, Benem Websterem i Billem Evansem.

– Jestem szczęśliwym muzykiem, gdyż z Milesem nagrałem pierwszy jazzowy album, jego zaś ostatni – przypomniał Legrand.

Chodziło o muzykę do filmu „Dingo" z udziałem Davisa, choć Miles przed śmiercią pracował jeszcze nad płytą „Doo Bop". Jednak Legrand tak zapowiedział dwa tematy z filmu: „Dingo Lament" oraz „Dingo Rock". Melodię pierwszego podkreślił nostalgiczną wokalizą, w drugim swingujący puls sekcji smyczkowej Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia nawiązał do oryginalnej ścieżki dźwiękowej zrealizowanej z bigbandem. Na koncercie dominowały właśnie tematy filmowe. – Zaśpiewam pierwszą piosenkę, jaką napisałem jakieś sześć, siedem lat temu – zażartował, zapowiadając „La Valse des Lilas" z filmu „Kobieta i mężczyzna". Nie można powiedzieć, by miał dobry głos, jednak jego kompozycje w osobistej interpretacji nabrały szczególnej wartości.

Wspomnienia kontynuował melodią z filmu „Panienki z Rochefort". Znakomitą, ekspresyjną solówkę zagrał w utworze „You Must Believe In Spring", który stał się jazzowym standardem. – Ten film był kompletną porażką w Ameryce – zapowiedział melodię „What Are You Doing The Rest of Your Life" z „The Happy Ending", która przyniosła mu nominację do Oscara. W tym utworze wspomagał go wokalista Janusz Szrom. Łagodny temat nastrojowej ballady zaczęli we dwóch, w finale dołączyła do nich sekcja smyczków. – Duet w „How Do You Keep the Music Playing" próbowałem śpiewać sam, ale nigdy mi nie wychodziło – powiedział w pewnym momencie. – Zaprosiłem więc utalentowaną Polkę Marię Sadowską. Zapowiadającemu zaś koncert Danielowi Olbrychskiemu zadedykował temat z filmu Claude'a Leloucha „Jedni i drudzy", w którym aktor grał dyrygenta. Aplauz publiczności wywołała opowieść o śnie, w którym do Legranda przychodzili wielcy jazzmani grający swe charakterystyczne tematy. Tu pianista popisał się, naśladując Fatsa Wallera, Errola Garnera, George'a Shearinga, Duke'a Ellingtona, Dave'a Brubecka i na koniec Counta Basiego. Nagrodą za owacje była oryginalna wersja tematu z „Parasolek z Cherbourga".

 

To był drugi koncert jubileuszowego 50. Festiwalu Jazz Jamboree. Legrand mógłby na nim świętować własną, trwającą pół wieku, przygodę z jazzem. W 1958 r. pierwszy raz pojechał do Ameryki i miał możliwość współpracy z najlepszymi, m.in. Milesem Davisem, Benem Websterem i Billem Evansem.

– Jestem szczęśliwym muzykiem, gdyż z Milesem nagrałem pierwszy jazzowy album, jego zaś ostatni – przypomniał Legrand.

Pozostało 83% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"