Gigantomania multimedialnych koncertów ostatnich lat osłabia kontakt gwiazd z fanami. Najnowsza scena U2 nie stwarza takich problemów. Dzięki lekkiej, ażurowej konstrukcji opartej na czterech filarach każdy jej fragment jest widoczny ze wszystkich części stadionu. Dodatkowo walcowaty ekran nieustannie pokazywał zbliżenia twarzy. Kamerzyści musieli się jednak wykazać nie lada refleksem, by uchwycić muzyków okrążających estradę jak satelity. Towarzyszące im snopy laserów oświetlały coraz gorętszą rockową fiestę na widowni. "Uno, dos, tres... catorce" z "Vertigo" wykrzyczała cała widownia, podskakując, falując jak latający dywan.
Tylko dzięki obrotowej szyi można było nie dać się zaskoczyć nagłym pojawieniem w pobliżu Bono, The Edge czy Adama Claytona. Poza główną sceną mieli bowiem do dyspozycji wybieg w kształcie elipsy. Jeszcze przed chwilą przykuwali uwagę skupieni wokół perkusji Larry'ego Mullena, grając "No Line on the Horizon", a zaraz potem śpiewali "Get on Your Boots" – już na wybiegu. Rockowy blitzkrieg był perfekcyjnie przygotowany: muzycy mogli się przemieszczać dzięki dwóm ruchomym pomostom. Bono powtarzał słowa refrenu "Let Me in the Sound, Let Me in the Sound" i byliśmy w centrum muzyki U2. Krzyknął "Let's Dance" i rozpoczął przebój Davida Bowie. Mullen wyskoczył wtedy zza perkusji i – obiegając scenę – grał na kongosach zmienioną nie do poznania klubową wersję "I'll Go Crazy, If I Don't Go Crazy Tonight".
[srodtytul]Irańska opozycja[/srodtytul]
W czasach kryzysu gospodarczego najbardziej zajmują nas sprawy bytowe, rzadziej pamiętamy o gestach politycznej solidarności. Bono jako jedyny konsekwentnie przypomina o prawach człowieka. Zmusza skomercjalizowany, znudzony zachodni świat do refleksji. "MLK" zadedykował Aung San Suu Kyi, birmańskiej opozycjonistce, która już 20 lat spędziła w domowym areszcie. Wokalista śpiewał refleksyjnie, a 100 młodych ludzi wyszło na scenę, trzymając zdjęcia Kyi.
Tym, czym dla Polaków w czasie stanu wojennego było "New Year's Day" ilustrowane w teledysku obrazami stanu wojennego, tym dla Irlandczyków jest "Sunday Bloody Sunday" – wspomnienie masakry urządzonej przez Anglików. Jednak na Stade de France sceny nie oblała tradycyjna krwawa czerwień towarzysząca tej piosence. Ekran pod kopułą wydłużył się ku dołowi i zabarwił się zielenią – kolorem irańskich opozycjonistów.
Bono ogłosił także najnowszą akcję charytatywną U2, której celem jest walka o życie nienarodzonych. Nie od parady nosi różaniec na piersi.