To jest możliwe tylko na Próżnej

O zapomnianych zapachach i emocjach zamkniętych w pustych mieszkaniach mówią Ewa Łaniecka i Marta Grudzińska, scenografki festiwalu „Warszawa Singera”.

Aktualizacja: 02.09.2010 16:13 Publikacja: 02.09.2010 15:34

Marta Grudzińska i Ewa Łaniecka urządzają lokale takie jak Próżna-Hoiz od podstaw. Korzystają z mebl

Marta Grudzińska i Ewa Łaniecka urządzają lokale takie jak Próżna-Hoiz od podstaw. Korzystają z mebli wypożyczanych w antykwariatach

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

[b]Efekt pań prac to scenografia prawie wszystkich wydarzeń „Warszawy Singera”. Ale także powstanie i aranżacja lokali, które na czas festiwalu otwierają się na Próżnej. Czy zanim ulica ożyje, musicie się stać specjalistkami od sprzątania – można powiedzieć – wyczynowego?[/b]

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,530351-Projekt-Prozna-2010.html]Oglądaj tv.rp.pl - Projekt Próżna 2010[/link][/wyimek]

Tak, poniekąd tak. Kilka dni przed festiwalem przystępujemy do wielkich porządków. Wchodzimy do zrujnowanych pomieszczeń, które przez rok stoją puste i różne rzeczy się w nich dzieją.

[b]W myślach meblują je panie jednak parę miesięcy wcześniej?[/b]

Oczywiście. Kiedy już zapadną decyzje, jaki lokal jak ma wyglądać, zaczynamy wyszukiwać odpowiednie przedmioty. Trochę korzystamy z zasobów magazynów Teatru Żydowskiego, ale to nie wystarczy na tak olbrzymie przedsięwzięcie. Szperanie po antykwariatach to czasochłonne, ale fantastyczne zajęcie.

[b]Próbują panie w ten sposób jak najwierniej odtworzyć wnętrza?[/b]

Właściwie nie odtworzyć – nie działamy jak w filmie paradokumentalnym. To raczej impresja na temat przedwojennych czasów. Wszystkie lokale, które tworzymy – a jest ich kilkanaście – są utrzymane w jednym stylu. Różnice wynikają z ich przeznaczenia – inaczej podchodzimy do restauracji Próżna-Hoiz, inaczej do sklepiku z nalewkami, inaczej do punktu z pieczywem czy stoiska kowala.

[b]Czyli nie ma miejsca na rutynę i nudę?[/b]

Nie, bo wszystko jest zmienne – meble, elementy, a przede wszystkim ludzie. A spotykamy wiele niezwykle interesujących osób, także takich, które kiedyś wyjechały z Polski, a na festiwal zjeżdżają z całego świata. Poza tym  – jak zwykle przy tak rozbudowanych działaniach – właściwie codziennie pojawiają się jakieś kłopoty i to w najmniej oczekiwanych momentach. Zwykle drobne, ale jednak. Na szczęście nauczyłyśmy się je szybko i skutecznie rozwiązywać.

[b]Pomaga w tym ekipa techniczna?[/b]

Bardzo. Jesteśmy zżyci, rozumiemy się czasami bez słów. To nie do przecenienia. Wszystko chyba wynika z tego, że nie uznajemy rządów, tylko współpracę i partnerstwo.

[b]Słyszały panie o tym, żeby gdziekolwiek scenografowie podczas festiwalu nie tylko zajmowali się urządzaniem scen, ale de facto budowali ulicę?[/b]

Takie szaleństwo może nastąpić chyba tylko na Próżnej. Przez cały rok jest tam parking i – poza jednym – puste stare domy. My wchodzimy na te kilka dni i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – rodzi się przedwojenna ulica. W oknach świecą się światła, na jarmarku przekupki kłócą się o miejsce, można się potargować o piękny świecznik z epoki, poczuć dawno zapomniane zapachy. To daje nam ogromną satysfakcję i radość.

[b]Ale takie życie trwa tylko tydzień.[/b]

I kiedy się kończy, czujemy, jakby nam ktoś coś odebrał. Pustka na Próżnej jest wtedy uderzająca.

[b]Zostają fotografie w oknach...[/b]

Czasami patrzymy w te okna i myślimy, co się tam kiedyś działo. Zresztą przy pierwszej edycji, siedem lat temu, byłyśmy w budynku pod numerem 14. W którymś z pomieszczeń stał dziecięcy wózek, gdzieś indziej leżała jakaś lalka, strzępy gazet, kawałek spodni czy swetra. Wyglądało to tak, jakby przed chwilą mieszkańcy stamtąd uciekli. Trudno więc nie myśleć, nawet nie o konkretnych ludziach, ale o wydarzeniach, których te i inne warszawskie domy były świadkami. 

[b]Takie wrażenia nie przeszkadzają paniom w pracy?[/b]

Do tego zadania nie można podchodzić wyłącznie technicznie. Wtedy wszystko byłoby surowe i bezduszne. To, co robimy na Próżnej, to bardzo ważny element naszej pracy, nawet jeśli ta ulica zostanie wyremontowana, będziemy dalej tworzyć scenografie festiwalu może tylko w jakiejś innej formule.

[i]VII Festiwal Kultury Żydowskiej „Warszawa Singera”, ul. Próżna, pl. Grzybowski, wstęp wolny lub bilety 20 – 50 zł, piątek (3.09) – niedziela (5.09)[/i]

[b]Efekt pań prac to scenografia prawie wszystkich wydarzeń „Warszawy Singera”. Ale także powstanie i aranżacja lokali, które na czas festiwalu otwierają się na Próżnej. Czy zanim ulica ożyje, musicie się stać specjalistkami od sprzątania – można powiedzieć – wyczynowego?[/b]

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,530351-Projekt-Prozna-2010.html]Oglądaj tv.rp.pl - Projekt Próżna 2010[/link][/wyimek]

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla