Bezludna, wysuszona przestrzeń pustyni Gobi. Wykute w ziemi nory, w których gnieżdżą się ludzie. Coraz bardziej wyczerpani, pozbawieni jedzenia.
[wyimek] [link=http://www.rp.pl/artykul/9131,532591-Film--Nora--zachwycil-w-Wenecji.html]Film "Nora" zachwycił w Wenecji - oglądaj tv.rp.pl[/link][/wyimek]
W złoto-czerwonym, skamieniałym piachu wyszukują zeschnięte nasiona, wymiotują z głodu... Już nie mają czego wymienić na garstkę strawy w okolicznej wsi. Zegarek Longines nikogo nie interesuje, bo tu nie mierzy się czasu. Co noc ktoś na pryczy obok umiera. Rano przychodzą strażnicy, zawijają ciała w koce i zakopują. Pustynny krajobraz roi się od usypanych, małych stożków piachu.
[wyimek] [link=http://www.rp.pl/artykul/9131,532482-Festiwal-w-Wenecji--Skolimowski-kontra-Coppola.html]Skolimowski kontra Coppola - oglądaj tv.rp.pl[/link][/wyimek] Chiński reżyser Wang Bing przełamał tabu. Zrobił film „The Ditch” („Nora”), o obozach reedukacji, do których pod koniec lat 50. władze chińskie zsyłały „wrogów ludu”, prawicowych dysydentów, a nawet posądzanych o zdradę komunistów. Według różnych źródeł, trafiło tam wówczas od pół do miliona osób. W obozie w Mingshui w północnych Chinach, gdzie toczy się akcja filmu, było ok. 1500 skazańców. Przeżyło 500.
— Trzeba ocalić naszą zbiorową pamięć i prawdę o historii — mówił w wywiadzie Wang Bing. — Przez ostatnie 20 lat nasze niezależne kino pokazywało głównie ciężkie życie klasy robotniczej we współczesnych Chinach. Przeszłość była tematem tabu.