Pawlik zagrał do filmu Miłość i łzy Chopina

Swą muzyką do filmu niemego „Miłość i łzy Chopina” wykonaną na żywo pianista Włodek Pawlik udowodnił, że doskonale łączy wybitną pianistykę jazzową z wrażliwością na obraz

Aktualizacja: 11.10.2010 18:03 Publikacja: 11.10.2010 08:50

Włodek Pawlik

Włodek Pawlik

Foto: materiały własne, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Nagrody za muzykę do filmu „Rewers” i soundtracki do licznych filmów polskich i zagranicznych to potwierdzają. Ale intrygująco improwizować do wyświetlanego przez blisko dwie godziny filmu, to już wielka sztuka.

To wyjątkowe wydarzenie związane z obchodami 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina miało miejsce w sobotę, w Reducie Banku Polskiego w Warszawie. Pomysłodawcą był dyrektor Filmoteki Narodowej Tadeusz Kowalski i był to projekt wyróżniający się na tle festiwali, koncertów i odbywającego się teraz Konkursu Chopinowskiego. Szkoda, że na imprezę obowiązywały zaproszenia, bo z pewnością znalazłoby się wielu fanów jazzu chętnych do posłuchania Włodka Pawlika na żywo.

Przed pokazem obawiałem się, czy film wytrzyma próbę czasu. Nie chodzi o to, że był to film niemy. Zrealizowany przez Henry’ego Roussella w 1927 roku, kiedy powstawały już obrazy z dźwiękiem i dziś może się podobać. Kanwą scenariusza była miłość Chopina do hrabianki Marii Wodzińskiej, która rozkwitła w czasie jego pobytu w Dreznie w 1835 r. Na potrzeby filmowego romansu reżyser pozwolił sobie na dowolną interpretację odmowy zgody rodziny Wodzińskich na ślub zaręczonej już pary.

W kinach, kiedy królowały filmy nieme istniała funkcja pianisty grającego podczas projekcji. Włodek Pawlik podszedł do tematu w nowoczesny sposób. Przygotował wcześniej ilustracje muzyczne, które zostały nagrane z zespołem i odtwarzane w tych momentach filmu, kiedy dramaturgia nie była specjalnie wymagająca. Przede wszystkim w tak charakterystycznych dla filmu niemego przestojach akcji, kiedy trzeba utrzymać współczesnego widza w napięciu. Największe wrażenie robiły jednak improwizacje do obrazu. Pawlik w każdym momencie idealnie dopasowywał dynamikę i nastrój do scen. Mimo, że jego sylwetka pozostawała w cieniu, to jego gra odwracała uwagę od obrazu. W filmie niemym, szczęśliwie, nie jest konieczna obserwacja obrazu non stop.

Kiedy na ekranie filmowy Fryderyk Chopin siadał do fortepianu, Włodek Pawlik grał fragment jednej z jego kompozycji, a następnie niepostrzeżenie przechodził do własnej interpretacji. Dopiero po chwili można się było zorientować, że to już tylko wyobraźnia improwizującego jazzmana. Synchronizacja pianisty z obrazem była imponująca. Kiedy w pewnym momencie aktor zaznaczył ostatni akord, fortepian Pawlika wybrzmiewał już finałowym dźwiękiem. Aż chciało się złożyć dłonie do oklasków.

W filmie jest scena, kiedy Fryderyk gra dla Marii i gości zaproszonych na jej zaręczyny z nowym kawalerem pożegnalny temat. Pawlik wybrał tu chwytające za serce, romantyczne Preludium Des-dur „Deszczowe”, op. 28 nr 15. Film kończą sceny umierającego Chopina i impresje z Drezna, gdzie Maria wspomina swego ukochanego. Włodek Pawlik podkreślił tragizm sytuacji powolnymi, zawieszonymi w powietrzu akordami. Może nawet ktoś uronił łzę w tym momencie.

Trudno powiedzieć, czy była to jedyna projekcja z udziałem pianisty. Połączenie obrazu z muzyką Włodka Pawlika było tak sugestywne, że filmowi „Miłość i łzy Chopina” (w oryginale „La valse de l’adieu”) nie brakowało dźwięku. Filmoteka Narodowa powinna pokusić się o następne projekcje, nawet, jeśli partia fortepianu naszego jazzmana miałaby być odtwarzana tylko z taśmy.

Warto przy tej okazji przypomnieć, że w tym roku weszły na ekrany nowe filmy z muzyką Włodka Pawlika: „Mistyfikacja” i ostatnio „Wichry Kołymy”. Na płycie nie ukazała się dotąd niesamowita muzyka do obrazu „Pora umierać”.

Nagrody za muzykę do filmu „Rewers” i soundtracki do licznych filmów polskich i zagranicznych to potwierdzają. Ale intrygująco improwizować do wyświetlanego przez blisko dwie godziny filmu, to już wielka sztuka.

To wyjątkowe wydarzenie związane z obchodami 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina miało miejsce w sobotę, w Reducie Banku Polskiego w Warszawie. Pomysłodawcą był dyrektor Filmoteki Narodowej Tadeusz Kowalski i był to projekt wyróżniający się na tle festiwali, koncertów i odbywającego się teraz Konkursu Chopinowskiego. Szkoda, że na imprezę obowiązywały zaproszenia, bo z pewnością znalazłoby się wielu fanów jazzu chętnych do posłuchania Włodka Pawlika na żywo.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne