FreeFormFestival w Koneserze

FreeFormFestival w Koneserze znów okazał się sukcesem. Poziomu poprzedniej edycji nie udało się co prawda przeskoczyć, ale i o rozczarowaniu nie może być mowy.

Publikacja: 18.10.2010 14:55

Alison Goldfrapp z powodzeniem flirtowała z kiczem rodem z lat 80.

Alison Goldfrapp z powodzeniem flirtowała z kiczem rodem z lat 80.

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Na głównej scenie od pierwszego dnia serwowano elektronikę z ludzką twarzą. Taką, żeby można było przy niej potańczyć i przyjść w ciemno, bez uprzedniego półrocznego oswajania się z repertuarem.

[srodtytul]Królowie piątku[/srodtytul]

Gdy szwedzka wokalistka Robyn ogłosiła na wstępie, że jest „gotowa na demolkę” – nie żartowała. Pozostawała w nieustannym tańcu, skakała i oczywiście wykonywała kolejne numery do mocnego, bitego przez dwóch perkusistów rytmu. „Cobrastyle” miało zupełnie bigbeatową energię, „We Dance To The Beat” ewoluowało w ciekawy techno jam, zdarzało się czasem coś bardziej pikantnego – dzika partia klawiszy czy mocny rave’owy przerywnik – ale Robyn dostarczała głównie tego, co najbardziej cieszyło licznie przybyłych słuchaczy, czyli nieszkodliwego electropopu.

Z kolei z występu brytyjskiego Goldfrapp nie byli zadowoleni ci słuchacze, którzy spodziewali się melancholii charakteryzującej tę bardziej folkową część twórczości grupy. Tego wieczoru dostali głównie dyskotekę, acz – trzeba to przyznać – na dobrym poziomie. Zaaranżowany na dwa keytary flirt z kiczem lat 80. połączono z prawdziwym popisem Alison Goldfrapp.

[srodtytul]Mała wielka scena[/srodtytul]

Piątek to również działalność second stage. Tu w konsternację wprowadził odbiorców DJ Krush – jedna z festiwalowych gwiazd – ale mniejsza scena prawdziwym centrum wydarzeń stała się jednak dopiero w sobotę. Obchodzono tam 20. urodziny wytwórni Ninja Tune. Igor Boxx i Coldcut pokazali to, co w założeniu jest kwintesencją FreeFormFestival – muzykę elektroniczną, ale otwartą, różnorodną, do tego dostarczoną w atrakcyjnym dla oka opakowaniu. Pierwszy z projektów miał tu swą premierę.

Za elektroakustyczno-obrazkową formę „Breslau”, pocztówki z oblężonego miasta, odpowiadali legendarny klarnecista Mazzoll, obsadzony w roli klawiszowca producent Magierski, VJ Spectribe i głównodowodzący, znany z duetu Skalpel Igor Pudło. Panowie przeszli od brzmień gwałtownych i ponurych, przez psychodelię, do brzmień żywszych, o dziwo charakteryzujących się czarnym groove. Fragmenty archiwalnych filmów i animacji wyzierające zza chmury dymu, Mazolewski siedzący przy stoliczku z kieliszkiem wina, skreczujący Pudło – to wszystko złożyło się na przemawiające do wyobraźni widowisko.

Coldcut nie dążył do silnej impresji, a raczej do dobrej imprezy. Ofensywny drum’n’bass i druzgocący dubstep, grime, electro oraz hip-hop były elementami składowymi sukcesu. Brytyjczycy sięgali po sporo jamajskich wokali, ale znalazło się miejsce dla rapowanych zwrotek Dead Prez czy Dr. Octagona. Wyszło bardzo dobrze, doświadczenie i obycie zaprocentowały.

[srodtytul]Pozytywne wrażenia[/srodtytul]

Tak właściwie jedyne, czego podczas szóstego już FreeFormFestiwalu zabrakło, to mocny finał. Zamykający działalność głównej sceny autoKratz zabrzmieli zdecydoWanie słabiej niż na sympatycznej skądinąd płycie „Animal”. Frontman miotał się na scenie, próbując zaciekawić ludzi swoją histeryczną manierą wokalną, niemniej jego zespół zaprezentował się co najwyżej jak mizerna wersja Depeche Mode.

Ostatni artysta na second stage – didżej i producent King Cannibal – nie miał zaś publiki czym zaskoczyć. Wspominany już wcześniej Coldcut zagrał większość jego atutów, dostarczając muzyki agresywnej, powalającej głębokim, pulsującym basem i chętnie cytującej dancehall.

Nic jednak nie mogło zatrzeć, ostatecznie bardzo pozytywnego wrażenia, jakie wynosili ze sobą z Konesera widzowie. FreeForm ma bowiem na tyle ciekawą atmosferę, że nie trzeba wcale być na każdej minucie wszystkich koncertów, by móc się nią cieszyć.

Na głównej scenie od pierwszego dnia serwowano elektronikę z ludzką twarzą. Taką, żeby można było przy niej potańczyć i przyjść w ciemno, bez uprzedniego półrocznego oswajania się z repertuarem.

[srodtytul]Królowie piątku[/srodtytul]

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"