Krzysztof Kolberger: niepublikowana rozmowa

O postawie romantycznej, przygodzie z modą, marzeniach o byciu księdzem i uciążliwej walce z rakiem opowiada Krzysztof Kolberger

Publikacja: 07.01.2011 13:41

Krzysztof Kolberger

Krzysztof Kolberger

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

(Autoryzowana rozmowa z Krzysztofem Kolbergerem z 2005 roku, nigdy nie była publikowana)

[b]"Rz": Mówi pan o sobie: „Jestem pogodnym człowiekiem”. Nie kłóci się to z pana utrwalonym wizerunkiem romantycznym? Romantykiem powinny targać przeciwstawne namiętności. [/b]

[b]Krzysztof Kolberger:[/b] Od moich wielkich romantycznych ról minęło trzydzieści lat! Wykrzyczałem się już dosyć i uspokoiłem. To normalne‚ że człowiek się zmienia. Coraz częściej gram nie romantyków i amantów‚ ale postacie charakterystyczne. Na ogół poważnych facetów‚ choć niekoniecznie sympatycznych. Jak choćby szefa mafii w „Sforze” czy senatora w nowym filmie Leszka Wosiewicza „Rozdroże Caffe”. I aktorsko bardzo sobie cenię te mało romantyczne‚ nieświetlane postacie.

[b]Który to już film z Wosiewiczem?[/b]

Czwarty. Kiedyś umówiłem się z Leszkiem‚ że w jego filmach zagram zawsze‚ bo to on pierwszy obsadził mnie wbrew warunkom bohatera romantycznego – w „Kornblumenblau”. A potem grałem w jego „Kronikach domowych” i w serialu „Przeprowadzki”. Rola senatora‚ choć niewielka‚ to ciekawe zadanie‚ bo także wymaga grania wbrew moim fizycznym i psychicznym predyspozycjom. Postać to niepiękna i nie wystawia dobrego świadectwa naszej klasie politycznej. Ale nie szukałem podobieństw do konkretnego polityka. Na życzenie reżysera wykorzystałem w tej roli charakteryzację d’Annunzia z „Tamary”‚ która zewnętrznie całkowicie mnie odmienia. Jestem ogolony na łyso‚ mam brodę i wąsy. Natomiast jego cech osobowościowych szukałem w tekście i własnych ciemnych pokładach. Muszę powiedzieć‚ że kiedy zobaczyłem mojego senatora na filmowym plakacie wyborczym‚ sam się przestraszyłem i zapytałem: Czy ja taki jestem?

[b]Dlaczego został pan aktorem?[/b]

Decyzję podjąłem tak dawno‚ że trudno już dotrzeć do jej źródeł. Ale myślę‚ że była to trochę potrzeba ucieczki w inny świat od szarzyzny codzienności. I coś z tego zostało mi do dziś. Kiedy gram‚ przenoszę się w inne‚ lepsze rejony życia. I to później po powrocie do rzeczywistości pomaga mi stawiać czoło przeciwnościom.

[b]W końcu lat 90. zaczął pan prowadzić firmę mody. Tym razem zmierzył się pan z drapieżnym kapitalizmem i uciekał od aktorstwa[/b]?

Broń panie Boże‚ nigdy nie miałem zamiaru uciekać od swojego zawodu. To była próba znalezienia się w nowej rzeczywistości po transformacji. W sztuce trudno się obejść bez mecenasa. Liczyłem‚ że kiedy zostanę biznesmenem‚ będę sobie samemu sponsorem i sfinansuję sztuki‚ które wybiorę. Po tej tej lekcji kapitalizmu zrozumiałem‚ że biznesmenem nie będę. Ale nie czuję się rozczarowany‚ to było ciekawe doświadczenie.

[b]To prawda‚ że myślał pan kiedyś o zostaniu księdzem? [/b]

Był taki moment‚ gdzieś w końcu podstawówki‚ kiedy szukałem swojej drogi i wahałem się‚ co wybrać, m.in. zostać księdzem czy aktorem?

[b]Rozważał pan to równolegle?[/b]

Tak‚ w końcu jeden i drugi zawód jest lub może być powołaniem i służbą. Jak ksiądz nie istnieje bez wiernych‚ tak aktor bez widzów. Jeden i drugi realizują się przez słowo‚ mówienie i swego rodzaju rytuał. Teatr zresztą wyszedł z obrzędu religijnego‚ więc gdzieś jest to bliskie. - Dążenie do Boga - jak mówi Eliot - niech się dokona przez twórczość. Ostatecznie wybrałem aktorstwo. Nikt mi niczego nie perswadował‚ ani nie narzucał. Sam zdecydowałem‚ co chcę robić w życiu.

[b]Na ścieżki duchowe wraca pan w poezji, np. w filmowej wersji „Tryptyku Rzymskiego” w reż. Marka Luzara. [/b]

Do tego animowanego filmu według „Tryptyku” Jana Pawła II nagrałem już tekst poematu. Bardzo chciałbym‚ by ten film mógł mieć premierę w Watykanie w obecności autora. Nie jest to moje pierwsze filmowe spotkanie z „Tryptykiem”. Wcześniej nagrywałem ten tekst dla filmu włoskiego‚ który był kręcony z udziałem papieża w Kaplicy Sykstyńskiej‚ bo poemat jest przecież medytacją na jej progu. Obie interpretacje „Tryptyku” są zupełnie różne. Marek Luzar wolał‚ żebym te poetyckie medytacje czytał bardziej emocjonalnie. Cenię sobie mówienie poezji i odnajduję w niej kontynuację swojej drogi zawodowej‚ której kierunek na początku wyznaczył Teatr Narodowy Hanuszkiewicza‚ gdzie grałem zwykle romantyczne role wierszem.

[b]Miał pan w rodzinie tradycje artystyczne?[/b]

Rodzice byli zwykłymi zjadaczami chleba. Tato był inżynierem elektrykiem. Podobno w młodości grał na skrzypcach‚ ale nigdy tego nie słyszałem. Ja z kolei mam dwie lewe ręce do spraw technicznych. Mama mawiała‚ że gdyby nie wojna zostałaby aktorką‚ lecz pracowała jako księgowa. No‚ widocznie moje artystyczne skłonności tkwiły nie w genach‚ tylko w moim sposobie myślenia...

Miastem mojego dzieciństwa i lat szkolnych był Gdańsk Wrzeszcz‚ tam miałem swoje podwórko i kolegów‚ ale rodzice pochodzili z innych stron. Tato ze Lwowa‚ a mama z Ryk. A całkiem niedawno dowiedziałem się‚ że rodzina ojca najprawdopodobniej przybyła z Holandii. Sam do matury pisałem swoje nazwisko Kohlberger .

[b]Cieszy pana‚ że teraz pana córka studiuje reżyserię filmową?[/b]

Choć Julia zagrała już kilka ról w filmach‚ chcieliśmy uchronić ją przed zawodem artystycznym. I nawet wydawało się‚ że to się uda‚ bo najpierw studiowała lingwistykę stosowaną w Tour i literaturę angielską na Sorbonie. Ale po powrocie z Francji zdała w tajemnicy przed nami na reżyserię filmową w Łodzi. I trudno jej tego zabraniać. To jej wybór i życie. Tak samo jak moi rodzice nie decydowali za mnie‚ ja nie mogę za nią. Życzę jej tylko, żeby się jej najnormalniej w świecie powiodło.

[b]Większość aktorskich ról to opowiadanie cudzych historii‚ ale bohater filmu Ryszarda Bugajskiego „W kogo ja się wrodziłem” był chyba wyjątkowo bliski pana własnym doświadczeniom. Bo to nie tylko ojciec‚ ale i człowiek dotknięty chorobą nowotworową.[/b]

Jeśli mówić o podobieństwie‚ to na pewno w pokonaniu pewnego progu psychicznego. Choroba w moim życiu‚ jak i bohatera filmu‚ całkowicie przewartościowała spojrzenie na wiele spraw‚ na to co w nim ważne‚ a co nieważne. O swojej chorobie dowiedziałem się przypadkowo. Kiedy na raka umierała moja siostra‚ rozsądna lekarka poradziła mi‚ żebym zrobił badania na wszelki wypadek. Okazało się wtedy‚ że mam nowotwór. Na szczęście dało się go zwyciężyć operacyjnie. Ale od tamtej pory wszystkie następne lata traktuję jako darowane. I z jednej strony patrzę spokojniej na wiele spraw‚ a z drugiej nabrałem większej życiowej i zawodowej odwagi. I np. zdecydowałem się stanąć także po drugiej stronie rampy i wyreżyserować kilka spektakli.

[b]Teraz coraz więcej osób‚ jak Kamil Durczok‚ przyznaje się otwarcie do swojej walki z rakiem. Pan odważył się mówić o tym publicznie przed kilkunastu laty jako jeden z pierwszych.[/b]

To ciągle trudny temat. Zostałem do tego sprowokowany‚ ale nie żałuję. Wiele ludzi mówiło mi potem‚ że dzięki temu zmobilizowali się do badań i walki z własną chorobą. Rak nie musi być wyrokiem‚ jeśli zacznie się działać‚ kiedy można ją jeszcze leczyć‚ a nawet wcześniej‚ korzystając z profilaktyki.

[b]Dzięki zawodowym podróżom zjeździł pan już niemal cały świat. Co najczęściej pan z nich przywozi?[/b]

Inspiracje. Z Italii‚ kolebki naszej kultury‚ spektakl „Kartki z podróży” m.in. z tekstami Iwaszkiewicza i Goethego. Także kolekcje kamieni z różnych miejsc. Najcenniejsze dla mnie pochodzą z Jerozolimy: kilkunastokilogramowy kamień z Góry Oliwnej i niewielki - z Bazyliki Grobu‚ gdzie poczułem‚ że dotknąłem prawdziwej Golgoty. Cała nasza ziemia jest wymianą energii i te kamienie z pewnością też nią promieniują.

[i]- Rozmawiała Monika Kuc[/i]

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla