Dlaczego perkusiści tak rzadko zakładają swoje zespoły? Takie pytanie zadaje sobie zapewne każdy miłośnik jazzu, który ma na półce setki płyt, a tylko kilka firmowanych przez perkusistów: Arta Blakeya, Buddy’ego Richa, Maksa Roacha, Briana Blade’a. U nas tylko Kazimierz Jonkisz stale przewodzi swoim zespołom...

Brak jasnej odpowiedzi na to pytanie sprawia, że każdy przypadek perkusisty lidera jest ważny. Dlatego uważnie trzeba posłuchać nowego tria Sebastiana Frankiewicza, które zagra w tym tygodniu w Tygmoncie.

Uczył się grać na perkusji od 12. roku życia. Miał szczęście do najlepszego, jak wspomina, nauczyciela – Mirosława Żyty. Potem była edukacja na Wydziale Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach. Skład jego tria przywodzi na myśl ambitne nagrania Sonny’ego Rollinsa. Tylko że tu liderem był saksofonista, a Frankiewicz jest perkusistą. Czy zdominuje występ swoimi solówkami? Nie sądzę, ale rytm jego instrumentu będzie wszechobecny.

[ramka][b]Sebastian Frankiewicz Trio[/b], Tygmont, ul. Mazowiecka 6/8, Warszawa, wstęp wolny, rezerwacje: tel. 22 828 34 09, wtorek (18.01), godz. 20[/ramka]