Film Asghara Farhadiego faworytem Berlinale

W słabym tegorocznym konkursie pojawił się znakomity film irański „Nader i Simin. Separacja" – pisze Barbara Hollender z Berlina

Aktualizacja: 18.02.2011 08:16 Publikacja: 16.02.2011 18:59

"Nader i Simin. Separacja" w reżyserii Asghara Fargadiego opowiada o współczesnym Iranie

"Nader i Simin. Separacja" w reżyserii Asghara Fargadiego opowiada o współczesnym Iranie

Foto: Berlinale

Na Berlinale dominują skromne obrazy o zwykłych ludziach i ich codziennym życiu. Taki też jest "Nader i Simin. Separacja" Asghara Farhadiego.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,613426.html] Zobacz galerię zdjęć[/link] [/wyimek]

- W Iranie mój film jest przyjmowany jako obyczajowy, w Europie wszyscy pytają mnie o politykę – powiedział "Rz" reżyser, który dwa lata temu dostał w Berlinie nagrodę za swój poprzedni obraz "Co wiesz o Elly?".

"Nader i Simin..." to historia mężczyzny, od którego odchodzi żona.

– Zachodni widzowie przyzwyczajeni są do wizerunku zdominowanych i pasywnych kobiet Islamu. Tymczasem nasze społeczeństwo nie stoi w miejscu. Coraz więcej kobiet, zwłaszcza młodych, pochodzących z klasy średniej, chce decydować o sobie i aktywnie żyć.

Nader zostaje sam z 14-letnią córką i starym, chorym na alzheimera ojcem. Zaangażowanie opiekunki skończy się dwoma procesami. Nader ma pretensję, że dziewczyna, zaniedbując obowiązki, naraziła życie jego ojca. On sam zostanie oskarżony, że przyczynił się do tego, iż opiekunka poroniła.

W trzecim procesie córka musi zdecydować, z którym z rodziców chce mieszkać. Simin, choć lojalna w stosunku do męża, nie zmieniła zdania w kwestii rozwodu.

Film ma wiele warstw. Jest w nim opowieść o emancypowaniu się islamskich kobiet, ale również ciekawa refleksja na temat głębokich różnic klasowych we współczesnym Iranie.

Farhadi obserwuje zderzenie tradycji i nowoczesności, stosunek Irańczyków do religii, ale przede wszystkim dzisiejszą moralność i relacje pomiędzy ludźmi. W rodzinie i poza nią. Jego pochodzący z różnych społecznych warstw bohaterowie nie są demonami zła. To zwyczajni ludzie, których okoliczności zmuszają do kłamstwa i stawiania między sobą barier trudnych do pokonania.

[srodtytul]Ofiary codzienności[/srodtytul]

W berlińskim konkursie znalazło się też kilka innych filmów, których bohaterowie nie dają sobie rady z życiem. Czasem były to obrazy nudne i pretensjonalne, czasem płytkie i przegadane w stylu niemal telenowel. Wszystkie łączy dotkliwe poczucie pustki.

Zostawiony przez dziewczynę Argentyńczyk z "Tajemniczego świata" Rodrigo Moreno jedzie do Urugwaju, gdzie spędza czas, naprawiając zepsuty samochód. Nieciekawa i nudna para Brytyjczyków z "Przyszłości" Mirandy July porzuca dotychczasowe zajęcia i oddaje się nowym pasjom: on ekologii, ona – tańcowi. Oboje z równie żałosnym skutkiem.

Najbardziej interesujący w tej opowieści jest chory kot, którym się zajmują i który wydaje się znacznie inteligentniejszy od właścicieli.

Więcej czaru mają bohaterowie tureckiej "Naszej wielkiej rozpaczy" Seyfiego Teomana. Dwaj panowie w średnim wieku muszą zająć się młodą, osieroconą siostrą przyjaciela i obaj się w niej zakochują.

Sympatyczny filmik, akurat na wtorkowy wieczór w TVP. Niestety, każda kolejna projekcja potwierdza, że poziom tegorocznego konkursu jest zaskakująco niski.

[srodtytul]Piękna "Świteź"[/srodtytul]

Tym chętniej widzowie oglądają projekcje tytułów z innych sekcji. A w konkursie filmów krótkich dobre recenzje zbiera "Świteź" Kamila Polaka – animowana impresja na temat ballady Adama Mickiewicza.

Zabłąkany wędrowiec na dnie tajemniczego jeziora odnajduje apokaliptyczne miasto, plądrowane i niszczone przez wrogów. Staje się świadkiem jego zagłady. Widzi, jak razem z najeźdźcami i modlącymi się o cud wybawienia mieszkańcami zostaje ono pochłonięte przez wodę.

– Jako student przypadkiem sięgnąłem po tomik ballad Mickiewicza – mówi "Rz" reżyser. – Po przeczytaniu "Świtezi" poczułem niezwykły przypływ energii. Bardzo chciałem opowiedzieć o emocjach, jakie wówczas we mnie wybuchły. O poczuciu czystości, pięknie.

"Świteź" jest filmem o odchodzeniu dawnego świata, o walce dobra ze złem, apokalipsie, ale również o sile fantazji, odkrywaniu tajemnicy, wolności. Choć wywodzi się z polskiego romantyzmu, jest opowieścią uniwersalną. Zachwycającą animację przenoszącą olejowe i temperowe malarstwo w trójwymiarową przestrzeń uzupełnia monumentalna muzyka napisana przez Irinę Bogdanovich. Film Polaka powstawał z ogromnym trudem, przez siedem lat. Ale warto było na niego czekać.

[i]Więcej informacji i zdjęcia z festiwalu

[link=http://www.berlinale.de]www.berlinale.de[/link][/i]

Na Berlinale dominują skromne obrazy o zwykłych ludziach i ich codziennym życiu. Taki też jest "Nader i Simin. Separacja" Asghara Farhadiego.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,613426.html] Zobacz galerię zdjęć[/link] [/wyimek]

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"