Tak to się zaczęło

Publikacja: 12.05.2011 07:25

Red

Pierwsze edycje Dni Muzyki Kameralnej w Łańcucie zbiegły się z początkiem mojej edukacji w ognisku muzycznym w tym mieście. Uczniowie otrzymywali wejściówki na wszystkie koncerty i skrzętnie z tego korzystałam.

Pierwsza impreza odbyła się na początku czerwca 1961 roku i zamknęła się cyklem trzech koncertów w wykonaniu artystów z Krakowa, Łodzi, Warszawy i Rzeszowa, a na finał Janusz Ambros (dyrektor artystyczny) dyrygował estradowym wykonaniem opery „Orfeusz" Glucka w wykonaniu Chóru i Orkiestry Symfonicznej w Rzeszowie z Krystyną Szostek-Radkową w głównej partii solowej. W 1964 roku łańcuckie Dni Muzyki Kameralnej uzyskały już pełny rozmach. Obok zespołów krajowych wzięli w nich udział po raz pierwszy goście zagraniczni: węgierski Kwartet Smyczkowy im. Bartoka oraz czeski zespół Musici Pragenses. Nigdy nie zapomnę wykonania nowego wówczas dzieła Krzysztofa Pendereckiego – „Stabat Mater" na trzy chóry a capella, przez Chór Państwowej Filharmonii w Krakowie pod batutą Józefa Boka. Krzysztof Penderecki – młody, wysoki, przystojny, jeszcze z bujną czupryną ciemnych włosów, ubrany w jasną gustowną marynarkę, słuchał swojego dzieła, siedząc w piątym albo szóstym rzędzie. Po koncercie chętnie z nami rozmawiał, pytał, skąd jesteśmy, i odpowiadał na nasze pytania.

Drugim artystą, którego podziwiałam jako mała dziewczynka, a który później wielokrotnie udzielał mi wywiadów, jest Stefan Sutkowski – założyciel, dyrektor naczelny i artystyczny Warszawskiej Opery Kameralnej. W 1967 roku przygotował polską prapremierę opery Mozarta „Bastien et Bastienne", a zainteresowanie publiczności było tak duże, że odbyły się aż dwa spektakle.

Również dwukrotnie w 1968 roku Warszawska Scena Kameralna wystawiła operę komiczną Cimarosy „Il Maestro di capella" z fenomenalnym Bernardem Ładyszem w roli głównej.

W tym samym roku po raz pierwszy w ramach Muzycznego Festiwalu w Łańcucie odbył się  recital na słynnych barokowych organach w bazylice leżajskiej. Wystąpił  młody, ale już światowej sławy organista Joachim Grubich.

Podczas inauguracji Dni Muzyki Kameralnej w Łańcucie w 1977 roku publiczność usłyszała sławną już wówczas – także za granicą – Polską Orkiestrę Kameralną Jerzego Maksymiuka. Zachwycała się precyzją i brzmieniem zespołu, ale wiele się dyskutowało na temat zawrotnych temp narzucanych zespołowi przez Jerzego Maksymiuka.

Jak Ambros oszukał władze

Szefami artystycznymi 20. edycji Dni Muzyki Kameralnej w Łańcucie byli kolejno: Janusz Ambros, Stanisław Michalek i Andrzej Rozmarynowicz. Zasługi Janusza Ambrosa są nie do przecenienia. Był nie tylko twórcą festiwalu, ale także nadał mu międzynarodowy wymiar, zapraszając zespoły i solistów zagranicznych. Sprowadzenie wykonawców zagranicznych, zwłaszcza z Zachodu, wymagało nie lada zabiegów. Tak samo było z powstaniem Dni Muzyki Kameralnej w Łańcucie i w tym miejscu posłużę się fragmentem wywiadu z Januszem Ambrosem: „Pomysł powstał półtora roku przed pierwszą edycją. Miałem gościa ze Stanów Zjednoczonych, który pragnął zobaczyć coś ciekawego w województwie rzeszowskim. Pomyślałem, że Łańcut będzie chyba najlepiej się do tego nadawał. Pojechaliśmy tam razem i wówczas ja również oglądnąłem dokładnie cały zamek. Jak zobaczyłem salę balową, od razu usłyszałem w niej muzykę i pomyślałem, że jeśli mam coś robić dla podniesienia rangi tego regionu, oprócz budowy orkiestry oczywiście, to tylko festiwal w tym przepięknym miejscu. A ponieważ w Polsce nie było jeszcze wtedy festiwalu muzyki kameralnej, postanowiłem go stworzyć w Łańcucie. Pojechałem z tą propozycją do ministerstwa, ale spotkałem się ze sceptycznymi opiniami. Obawiano się, że władze wojewódzkie będą przeciwne. Zapewniłem, że są za (chociaż z nimi jeszcze nie rozmawiałem), z kolei na spotkaniu z władzami województwa stwierdziłem, że resort popiera ideę festiwalu, ale czeka na ich opinię. W ten sposób obydwie strony zgodziły się, ale ponieważ nie chcieli tego nazywać festiwalem – stąd nazwaliśmy imprezę Dni Muzyki Kameralnej.

No i tak to się zaczęło.

Zofia Stopińska, recenzent muzyczny Polskiego Radia Rzeszów

Pierwsze edycje Dni Muzyki Kameralnej w Łańcucie zbiegły się z początkiem mojej edukacji w ognisku muzycznym w tym mieście. Uczniowie otrzymywali wejściówki na wszystkie koncerty i skrzętnie z tego korzystałam.

Pierwsza impreza odbyła się na początku czerwca 1961 roku i zamknęła się cyklem trzech koncertów w wykonaniu artystów z Krakowa, Łodzi, Warszawy i Rzeszowa, a na finał Janusz Ambros (dyrektor artystyczny) dyrygował estradowym wykonaniem opery „Orfeusz" Glucka w wykonaniu Chóru i Orkiestry Symfonicznej w Rzeszowie z Krystyną Szostek-Radkową w głównej partii solowej. W 1964 roku łańcuckie Dni Muzyki Kameralnej uzyskały już pełny rozmach. Obok zespołów krajowych wzięli w nich udział po raz pierwszy goście zagraniczni: węgierski Kwartet Smyczkowy im. Bartoka oraz czeski zespół Musici Pragenses. Nigdy nie zapomnę wykonania nowego wówczas dzieła Krzysztofa Pendereckiego – „Stabat Mater" na trzy chóry a capella, przez Chór Państwowej Filharmonii w Krakowie pod batutą Józefa Boka. Krzysztof Penderecki – młody, wysoki, przystojny, jeszcze z bujną czupryną ciemnych włosów, ubrany w jasną gustowną marynarkę, słuchał swojego dzieła, siedząc w piątym albo szóstym rzędzie. Po koncercie chętnie z nami rozmawiał, pytał, skąd jesteśmy, i odpowiadał na nasze pytania.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla