Reklama

Jazzowe marzenia

Niezwykły głos Stacey Kent pretenduje ją do jednej z najwybitniejszych interpretatorek jazzowych ballad - pisze Marek Dusza

Publikacja: 24.10.2011 20:42

Stacey Kent

Stacey Kent

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Jej trasa koncertowa po Polsce (Sopot, Wrocław, Warszawa) zbiega się z premierą nowej płyty „Dreamer in Concert".

Po wydaniu francuskojęzycznego albumu „Raconte-moi..." artystka postanowiła utrwalić niepowtarzalną atmosferę bezpośredniego kontaktu z publicznością. Wybór miejsca rejestracji koncertu był oczywisty – La Cigale w Paryżu. We Francji bowiem artystka ma wiernych słuchaczy, każdy jej album pokrywa się złotem. Ale i w Polsce wielbią ją miłośnicy jazzujących ballad, subtelnych interpretacji śpiewanych delikatnym, jak uroda artystki, głosem.

– Zanim przyszło mi do głowy, że mogę zostać profesjonalną wokalistką, uwielbiałam śpiewać. Od dziecka byłam zachęcana do wokalnych popisów. Rodzina zasiadała przy stole, wszyscy patrzyli na mnie i czekali na moje piosenki. Moja młodsza siostra prosiła mnie, bym jej śpiewała przed zaśnięciem. To był mój mały, muzyczny świat – powiedziała Stacey Kent w rozmowie z „Rz".

W 1991 r. wyjechała do Europy i dostała się na kurs jazzowy do londyńskiej Guildhall School of Music and Drama. Tu spotkała Jima Tomlinsona, początkującego saksofonistę, który zakładał właśnie zespół i zaprosił ją do współpracy. Jej łagodny, naturalny głos doskonale pasował do ciepłego brzmienia jego saksofonu.

Debiutancki album „Close Your Eyes" (wydany w 1997 roku) stał się bestsellerem w Wielkiej Brytanii i przyniósł wokalistce pierwsze nagrody. Nic dziwnego, że trzyma się stałych współpracowników. Z Jimem Tomlinsonem nagrała już 17 albumów. Od kilku lat nagrywa dla prestiżowej wytwórni Blue Note. Stacey ma znakomite poczucie swingu, chętnie śpiewa amerykańskie standardy. Poświęciła płytę Fredowi Astaire'owi, a album „The Boy Next Door" swoim idolom m. in. Frankowi Sinatrze, Tony'emu Bennettowi, Chetowi Bakerowi i Rayowi Charlesowi. Lubi teksty z głębszym dnem, wtedy sugestywnie opowiada historię i jest w tym przekonująca.

Reklama
Reklama

Kiedy ma obok jazzowy zespół Tomlinsona, robi z każdej piosenki małe arcydzieło. A jej głos z delikatną chrypką i atłasową delikatnością rozgrzewa i uspokaja. To najlepsza alternatywa dla zgiełku wielkiego miasta.

Marek Dusza

Jej trasa koncertowa po Polsce (Sopot, Wrocław, Warszawa) zbiega się z premierą nowej płyty „Dreamer in Concert".

Po wydaniu francuskojęzycznego albumu „Raconte-moi..." artystka postanowiła utrwalić niepowtarzalną atmosferę bezpośredniego kontaktu z publicznością. Wybór miejsca rejestracji koncertu był oczywisty – La Cigale w Paryżu. We Francji bowiem artystka ma wiernych słuchaczy, każdy jej album pokrywa się złotem. Ale i w Polsce wielbią ją miłośnicy jazzujących ballad, subtelnych interpretacji śpiewanych delikatnym, jak uroda artystki, głosem.

Reklama
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Reklama
Reklama