Sytuacja Psychocukru przypomina Homo Twist Maćka Maleńczuka z 1997 r., który wydał wtedy świetną płytę „Moniti Revan". A jednak Maleńczuk zdobył popularność dopiero, gdy wszedł do jury „Idola" i zaśpiewał w komercyjnych Püdelsach.
– Nie będę się zarzekał, że czegoś nie zrobię – mówi Sasza Tomaszewski, wokalista i gitarzysta, pytany o obecność w modnych programach. – Życie pokaże, jakich będziemy musieli dokonywać wyborów. Na razie lukratywnych propozycji nie ma. Chcemy z nową płytą dotrzeć do każdego inteligentnego słuchacza z dobrym gustem. Zamierzamy grać jak najwięcej koncertów, bo choć jest o to coraz trudniej, to od 2004 r. żyjemy z grania. Trzeba się nieźle nagłówkować, żeby przeżyć za rock'n'rollowe gaże, ale, jak do tej pory, nam się to udaje.
Szansę dotarcia do słuchaczy mają gwiazdy bądź wykonawcy wydawani przez firmy, które współpracują z Empikiem i płacą tej sieci za ekspozycję towaru przy kasach bądź na specjalnych półkach. Alternatywna firma Antena Krzyku, która opublikowała trzeci album Psychocukru, na pewno nie spełnia powyższych kryteriów.
– Ale im bardziej sytuacja jest beznadziejna, tym nasza płyta ma większe szanse na sukces! – przekonuje Sasza. – Nie będziemy udawać skromniaczków i mówić, że nagraliśmy słabe piosenki. Są bardzo dobre – pod względem muzycznym, brzmieniowym i tekstowym.