Facet, który niejedno przeżył - Gary Oldman o nowym filmie Szpieg

Z Garym Oldmanem o nowym filmie „Szpieg” rozmawia Barbara Hollender

Publikacja: 21.11.2011 17:55

Facet, który niejedno przeżył - Gary Oldman o nowym filmie Szpieg

Foto: Corbis

Pamięta pan okres zimnej wojny?

Ja wtedy wchodziłem w dorosłe życie i pamiętam głównie to, że dziko buzowały we mnie hormony. Obserwuję teraz podobny syndrom dojrzewania u mojego 14-letniego syna. Patrzę na niego ze zdziwieniem – wszystko w jego głowie kręci się wyłącznie wokół niego samego. Ja zachowywałem się w jego wieku podobnie. Nie interesowało mnie nic poza własnym nosem. Nie śledziłem wydarzeń politycznych, niczego nie czytałem. Co się liczyło? David Bowie i dziewczyny.

Ale nakręcony pod koniec lat 70. serial „Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg"  pan oglądał?

Oczywiście. To było niebywałe zjawisko. Nie tylko artystyczne, także socjologiczne. Przez siedem tygodni angielskie ulice pustoszały w godzinach emisji. Spadała przestępczość, ze wszystkich okien wyłaniała się srebrna poświata z włączonych telewizorów. „Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg" był czymś więcej niż zwykłym kinem sensacyjnym. Ten serial znakomicie oddawał klimat Wielkiej Brytanii przed erą wideo, DVD, Internetu.

Nie przestraszył się pan, że tak brytyjską powieść Johna Le Carrégo ma przenieść na ekran Szwed?

Początkowo rzeczywiście dziwiło mnie, że porywa się na taki temat ktoś, kto nie ma Anglii w genach, dla kogo niewiele znaczą królowa, Oxford, Cambridge, nasze kluby, rugby, krykiet i smog nad Londynem. Dziś uważam, że to była świetna decyzja producentów. Tomas Alfredson doskonale czuje prozę Le Carrégo, a nie wniósł na plan nostalgii za dawnym serialem. Nie oglądał się wstecz, zrobił film uniwersalny. Nie próbował niczego na siłę uwspółcześniać, a jednak powiedział w swoim filmie kilka rzeczy bardzo ważnych dla dzisiejszych czasów.

To znaczy?

Dostrzegł w scenariuszu „Szpiega" to samo, co ja: opowieść o lojalności i zdradzie.

Jak pan myśli, dlaczego Alfredson zaoferował tę rolę właśnie panu?

Kiedy pierwszy raz z nim rozmawiałem, opowiedział mi dowcip o trzech Żydach, którzy zastanawiają się, jak potraktowaliby Hitlera, gdyby mogli cofnąć czas i spotkaliby go na swojej drodze. Pierwszy twierdzi, że wsadziłby go do kotła i, słuchając jego krzyków, powoli gotował na kuchence gazowej. Drugi wymyśla jeszcze straszniejsze tortury. A trzeci mówi: „Ja widzę taki obrazek z lat 30.: siedzę sobie w kawiarni, czytam gazetę. Wchodzi Adolf, który właśnie prowadzi kampanię polityczną przed wyborami. Dosiada się, pyta, czy mógłbym pożyczyć mu gazetę. A ja odpowiadam: »Nie«". W mig wszystko zrozumiałem: Tomas nie chciał, żebym w jego filmie popełniał szaleństwa, szarżował, krzyczał, wpadał w obłęd. Miałem być tym, który spokojnie, ale stanowczo powie: „nie".

Przeczytaj cały artykuł na www.uwazamrze.pl

Pamięta pan okres zimnej wojny?

Ja wtedy wchodziłem w dorosłe życie i pamiętam głównie to, że dziko buzowały we mnie hormony. Obserwuję teraz podobny syndrom dojrzewania u mojego 14-letniego syna. Patrzę na niego ze zdziwieniem – wszystko w jego głowie kręci się wyłącznie wokół niego samego. Ja zachowywałem się w jego wieku podobnie. Nie interesowało mnie nic poza własnym nosem. Nie śledziłem wydarzeń politycznych, niczego nie czytałem. Co się liczyło? David Bowie i dziewczyny.

Pozostało 81% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"