Co dla pani znaczy „być aktorką"?
Charlotte Rampling: Nie wiem i to nie jest żadna kokieteria. Zawsze myślałam: „Jestem inna niż gwiazdy, z którymi stykam się na planach filmowych". Nie uganiałam się za rolami, nie miałam ambicji, żeby nieustannie pracować. Traktowałam aktorstwo jako jedno z doświadczeń, swojego rodzaju naukę życia. Może dlatego szukałam bohaterek, z którymi w jakiś sposób potrafiłam się zindentyfikować. „Granie" nigdy mnie nie interesowało.
Ale zaczęła pani występować jako siedemnastolatka.
Agent odkrył mnie na ulicy. Dostałam rolę, potem następną. Jak mi się zaczęło nudzić w Anglii, wyjechałam do Włoch. Lubię iść pod prąd. Nie znoszę szablonów i klatek, w które ludzie się zamykają. Nie cierpię czuć się częścią grupy. Wolę podążać własną drogą, nawet jeśli jest ona wyboista.
W życiu zawodowym zdarzało się pani podejmować bardzo odważne decyzje.