Szczękę przywiózł do Warszawy ze Sierra Leone Gruzin posiadający polski paszport. Twierdził, że kupił ją za kilka dolarów na targowisku. – To była jedyna pamiątka, która była warta tego, aby ją przywieźć do Polski – mówił celnikom.

Okaz ten został jednak zarekwirowany, bo rekin żarłacz biały znajduje się na liście gatunków zagrożonych wyginięciem. Podróżny nie miał dokumentów pozwalających na jego wwóz do Polski. – Szczęka znajduje się w naszym depozycie, prowadzimy postępowanie w sprawie jej wwozu bez zezwolenia. Sprawa zostanie przekazana do prokuratury – informuje Marcin Jasiński z placówki celnej na lotnisku. Za przemyt okazu chronionego grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

To niejedyny nietypowy okaz znaleziony w ostatnim czasie u podróżnych, którzy wracają z egzotycznych krajów. – Najczęściej przywożą koralowce z Egiptu, Wysp Bahama, Kostaryki czy Meksyku, ponadto muszle – opowiada Marcin Jasiński. Celnicy zarekwirowali u myśliwego, który przyleciał z RPA, ząb hipopotama. – Początkowo twierdził, że jest to wypolerowany róg antylopy – dodaje celnik. Niemal na porządku dziennym są przypadki przemycania torebek ze skóry kobry indyjskiej lub krokodyli.

Niektórzy próbują przemycać przez lotnisko żywe zwierzęta. – W pudełku po koniaku znaleźliśmy ukrytą kakadu palmową, innym razem w pokrowcu na aparat fotograficzny turystka przywiozła żółwia śródziemnomorskiego, którego kupiła na plaży w Tunezji za równowartość 20 zł – wspomina celnik. Najbardziej oryginalnym przemytem było przechwycenie czterech dzikich kotów serwali, które dotarły na Okęcie samolotem z USA.

Zarekwirowane rzeczy przepadają na rzecz Skarbu Państwa. Wykorzystywane są jako materiał poglądowy w czasie szkoleń organizowanych przez celników dla straży granicznej, policji, sędziów i prokuratorów.