Strażniczki odchodzących tradycji

Brave Festival 2012 | Cztery kontynenty i pochodzące z nich kobiety. Choć różni je wiele, łączy podejście do rodzimych zwyczajów. Na kilka dni zjadą do Polski

Publikacja: 01.07.2012 16:00

Bi Kidude z Zanzibaru – jedna z najważniejszych propagatorek języka suahili

Bi Kidude z Zanzibaru – jedna z najważniejszych propagatorek języka suahili

Foto: Fotorzepa, Światosław Wojtkowiak Światosław Wojtkowiak

Bi Kidude pochodzi z Zanzibaru. Jeśli wierzyć jej metryce, to ma ponad 100 lat. Rodacy uznają ją za najważniejszą propagatorkę dziedzictwa kulturowego oraz języka suahili. Bi Kidude kultywuje rytuał inicjacji zwany unyago. Przy wtórze bębnów, z towarzyszeniem tańca i śpiewu odsłania przed przyszłymi mężatkami aspekty kobiecości.

Tradycyjna przedmałżeńska ceremonia może trwać od jednego dnia do nawet trzech miesięcy.

W tym czasie starsze uczestniczki wprowadzają dziewczynę w arkana sztuki miłosnej, ale także uczą, jak bronić się przed ewentualną męską agresją. Poznawcze seanse są dla „debiutantki" również szansą na zdobycie wiedzy w sprawach – wydawałoby się – prozaicznych, np. sposobu ubierania się, higieny, gotowania czy zachowania wobec teściów.

Bi Kidude jest jedną z ostatnich kapłanek obrzędu inicjacji. Również poza rodzinnymi stronami odbywa się on w zamkniętym, żeńskim gronie. Tak będzie i podczas Brave Festival 2012, który 2 lipca rozpocznie się we Wrocławiu.

Matka czarnego plemienia

Kobiece medium i uzdrowicielka Ambuya Nyati przybędzie do Polski z Zimbabwe, gdzie kultywuje zwyczaje ludu Shona. Jego członkowie wierzą, że w trakcie całonocnych ceremonii zwanych mapira nawiązać można kontakt ze światem zmarłych i opiekunami plemienia. Pomostem jest muzyka określana jako mbira, a wykonywana na charakterystycznym dla Afryki klawiszowym instrumencie o tej samej nazwie. Dla ludu Shona to święty instrument, którego tajemna moc jest w stanie przywołać duchy przodków.

Wirtuozerskie umiejętności Nyati wprowadzają słuchaczy w rodzaj transu, ale artystka jest nie tylko utalentowanym muzykiem. Przydomek „Ambuya" nadaje się kobietom odgrywającym rolę wielkiej matki plemienia.

– Nyati z pewnością zasługuje na to miano, nie tylko jako strażniczka tradycji, ale także rzeczniczka współplemieńców – podkreśla dyrektor artystyczna Brave Festival 2012 Anna Zubrzycki.

– Jest mocno zaangażowana w palące problemy społeczne i kulturowe. Jej utwory potrafią skierować oczy świata w stronę uparcie wypieranych z globalnego, publicznego dyskursu kwestii pandemii AIDS, nieposzanowania praw kobiet, powszechnego w Afryce ubóstwa i głodu.

Nyati prezentuje utwory mbira w towarzystwie córki, podkreślając tym samym wciąż niezwykle ważną w afrykańskiej kulturze potrzebę przekazywania spuścizny obrzędów i rytuałów z pokolenia na pokolenie.

Ocalone polifonie

W Swanetii, wysokogórskim regionie w północno-zachodniej części Gruzji, zima 1987 r. była wyjątkowo ciężka.

– Pod gigantyczną lawiną, która przetoczyła się przez wioskę, zginęło 27 osób, wiele odniosło obrażenia, zniszczonych zostało mnóstwo domostw. Rząd w Tbilisi przysłał na miejsce specjalistów, by ocenili ryzyko podobnych zagrożeń w przyszłości; na podstawie ich ekspertyz wydano opinię o konieczności przesiedlenia mieszkańców na inne tereny – opowiada Marek Mieleszko, menedżer programowy wrocławskiego przeglądu ginących światowych tradycji.

Swanowie przeniesieni zostali na półpustynne obszary południowej Kachecji i Dolnej Kartlii, położone wzdłuż granicy z Azerbejdżanem i Armenią. Warunki życia uległy zmianie, ale nie nastawienie do dawnych zwyczajów. Zamieszkali w wiosce Udabno ludzie starają się żyć tak jak na ich ojczystych ziemiach – celebrują święta i związane z nimi rytuały, śpiewają okolicznościowe pieśni. Niektóre z nich mają ponad 2 tys. lat, pochodzą z przedchrześcijańskich czasów i poświęcone są pogańskim bóstwom lub pradawnym królom czy wojownikom. By przetrwały kolejne pokolenia, miejscowe kobiety założyły chór Casletila – wiek uczestniczek nie ma tu znaczenia. I najmłodsze, i najstarsze strzegą dawnych pieśni, choć zespół, jak mówią, powstał z potrzeby wspólnego spędzania czasu i chęci złamania rutyny codziennego życia na obcych, pustynnych terenach Kachecji.

Terapia na głosy

Wspólny śpiew połączył też kobiety z Brazylii. Tu jednak zadziałał inny mechanizm. Grupa Meninas de Sinhá powstała w późnych latach 80. z konieczności. Zaangażowana w społeczne działania Valdete Cordeiro zaobserwowała, że jej starsze sąsiadki zaopatrują się w lokalnej klinice w zatrważająco dużą liczbę leków uspokajających i antydepresyjnych. Valdete postanowiła poznać źródła niepokoju i lęków kobiet, zorganizowała parę spotkań i w efekcie założyła muzyczną grupę wsparcia. Jej uczestniczki śpiewają i opowiadają historie swojego życia – często rozpoczynające się od wspomnień ciężkiej wczesnodziecięcej pracy na plantacjach kawy lub na farmach, później naznaczone ubóstwem, chorobami i przemocą w różnych wariacjach losów gospodyń domowych.

Kobiety dzielą się śpiewem i doświadczeniami w szkołach, szpitalach, więzieniach. Muzyczną inspirację czerpią z wielu rodzimych gatunków, od samby począwszy. Opowiadają o każdej z nich osobna, ale także o swojej wspólnocie oraz o tym, jak połączenie się w pieśni pomogło przezwyciężyć im strach i smutek.

– Ostracyzm z powodu koloru skóry i wieku przyćmiewany jest przez ubóstwo, przemoc czy inne problemy społeczne, z jakimi boryka się Brazylia. Muzycy z Meninas de Sinhá, będąc wciąż obecni na arenie życia kulturowego, uczą poprzez przykład, iż starsi ludzie mają wiele do zaoferowania społeczeństwu, sami zaś czerpią ze swojej aktywności siłę, spełnienie i poczucie sensu – komentuje Mieleszko.

Sny z antypodów

Szacunkiem i uznaniem cieszą się w lokalnych społecznościach aborygeńscy artyści. Oni też – a właściwie ich żeńska reprezentacja, jak zdradza Anna Zubrzycki – podsunęli jej pomysł na przewodni nurt Brave Festival 2012. Hasło „Wtajemniczenie kobiet" połączyła z własnymi doświadczeniami. Współzałożycielka teatru Pieśń Kozła, przez lata główna aktorka Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice i działaczka zaangażowana w akcje charytatywne w kraju i za granicą, dorastała w Australii.

Jednym z pierwszych jej pomysłów związanych z festiwalem było sprowadzenie do Wrocławia malarek Aborygenek. Wywodzących się z pokoleń, które późno miały kontakt z cywilizacją i nie wiązały swego życia z konkretnym miejscem. Sztuka, którą się zajmują, to tzw. dot painting, słynny sposób malowania kropeczkami.

– Każde ich dzieło jest wyrazem duchowości, ich kosmologii. Myślałam o nich, tworząc program festiwalu. Wychowałam się w Australii, tam powoli stawałam się kobietą. To był dla mnie piękny oraz ważny odnośnik i chciałam do niego nawiązać, podzielić się nim. To byłoby niezwykłe wtajemniczenie w ich świat. Dla mnie to właśnie czyni dobry aktor: wtajemnicza widza w to, co jest poza tym, co widzimy, co nie może być nazwane, tylko musi być doświadczone – podkreśla Zubrzycki.

Do Wrocławia zaprosiła m.in. artystki z małego australijskiego miasteczka Lajamanu (1 tys. mieszkańców) na północnym skraju pustyni Tanami. W działającym tam Warnayaka Art Centre pielęgnują tradycje ludu Warlpiri. Głównym elementem jego kultury, prawa i duchowości jest jukurrpa, co zwykle tłumaczy się jako śnienie (ang. dreaming). Aborygeńscy twórcy przenoszą je zarówno do prac plastycznych, jak i rytuałów obejmujących śpiewy, opowieści o bohaterskich przodkach, obrzęd malowania ciała, taniec i muzykę.

– Jako aktorzy, tworząc spektakle w teatrze Pieśń Kozła, od zawsze poszukiwaliśmy inspiracji, jeździliśmy po świecie, aby spotykać się z ludźmi, poznawać ich kulturę, uczyć się czegoś zupełnie nowego, chłonąć – wspomina Zubrzycki. – Brave Festival to moment, w którym mogę zostać zainspirowana, dotknięta przez kogoś, kto robi coś niezwykle ważnego: kultywuje i pielęgnuje tradycję, uprawia sztukę. I czasami ta sztuka może być mniej lub bardziej ekscytująca, ale osoby ją tworzące są dla mnie niezwykle ważne.

Balansujący między teatrem, rytuałem, spektaklem muzycznym czy tanecznym wrocławski  festiwal ma w założeniu – realizowanym już od ośmiu lat – chronić od zapomnienia ginące kultury.

– Przekaz pokoleniowy jest jednym z kluczowych, stosowanych na całym świecie sposobów na zapewnienie ciągłości kultury – podkreśla Zubrzycki. Inną, równie ważną wartością wrocławskiej  imprezy, są niekomercyjność i charytatywność. Cały dochód z Brave Festival przekazany zostanie na rzecz pozarządowej organizacji Rokpa International, niosącej pomoc dzieciom w Tybecie, Nepalu oraz krajach Afryki.

Bi Kidude pochodzi z Zanzibaru. Jeśli wierzyć jej metryce, to ma ponad 100 lat. Rodacy uznają ją za najważniejszą propagatorkę dziedzictwa kulturowego oraz języka suahili. Bi Kidude kultywuje rytuał inicjacji zwany unyago. Przy wtórze bębnów, z towarzyszeniem tańca i śpiewu odsłania przed przyszłymi mężatkami aspekty kobiecości.

Tradycyjna przedmałżeńska ceremonia może trwać od jednego dnia do nawet trzech miesięcy.

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"