Reżyser popełnił samobójstwo 19 sierpnia, w Los Angeles
Odszedł w dramatycznych okolicznościach. Świadkowie widzieli, jak w niedzielę, 19 sierpnia, we wczesnych godzinach popołudniowych zaparkował swoją toyotę 30 mil od domu w Beverly Hills, na moście Vincenta Thomasa, który łączy San Pedro i Terminal Island w Los Angeles. Podszedł do balustrady i bez chwili wahania skoczył. Tony Scott miał 68 lat. W jego biurze policjanci znaleźli list pożegnalny.
Urodził się w Wielkiej Brytanii, był młodszym bratem reżysera Ridleya Scotta, zanim związał się z kinem, malował. Był człowiekiem sukcesu. Współprodukował blisko 50 filmów, w tym wiele brata, jako reżyser też miał na koncie kilkanaście ważnych tytułów, m.in. „Top Gun", „Gliniarza z Beverly Hills", „Prawdziwy romans", „Ostatniego skauta", „Karmazynowy przypływ", „Fana", „Wroga publicznego", „Metro strachu", „Niepowstrzymanego.
„Słynął z dobrej ręki do aktorów. W „Top Gun" narodzili się jako gwiazdy Tom Cruise, Val Kilmer czy Tim Robbins. Scott pracował też z Bruceem Willisem, Robertem De Niro, Denzelem Washingtonem, Bradem Pittem, Willem Smithem, Genem Hackmanem, Keirą Kneightly.
Jego specjalnością były trzymające w napięciu, perfekcyjnie zrealizowane thrillery. Ale w każdym Scott mówił coś ważnego o współczesnym świecie. We „Wrogu publicznym" (1998) przypominał, że dzięki nowoczesnym metodom inwigilacji, działając pod hasłem walki z wrogami publicznymi, można zniszczyć komuś życie, ujawniając najintymniejsze szczegóły jego prywatności. Mówił: „Nie możemy zatrzymać postępu, ale musimy mieć pewność, że ktoś pilnuje tych, którzy pilnują nas".