Urodzinowemu spotkaniu z artystą w Łazienkach Królewskich w Warszawie towarzyszy premiera biograficznego filmu i plenerowa wystawa portretów.
Autor dokumentu i zdjęć - Czesław Czapliński zaprzyjaźnił się z Fangorem przed 30 laty w Nowym Jorku. Na fotograficznych sesjach spotykali się w kolejnych pracowniach malarza - w nowojorskim SoHo i w małej amerykańskiej miejscowości Summit, zagubionej w Górach Catskill. A od powrotu Fangora do Polski, w jego niecodziennym studio - odrestaurowanym młynie wodnym w Błędowie koło Grójca.
- Wojciech Fangor jako jedyny polski artysta, miał indywidualną wystawę obrazów w 1970 roku w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku - przypomina Czapliński. - Pokazywał tam obrazy z pulsującymi kołami i falami, dające początek op-artowi. - Nigdy nie zapomnę, jak po latach robiłem cover story do magazynu sztuki i miałem sfotografować tamte abstrakcyjne obrazy. Nowoczesna automatyka nie dawała im rady, musiałem wszystko w aparacie ustawić manualnie!
W premierowym dokumencie „Fangor. Moje pierwsze 90 lat" krytycy, marszandzi i przyjaciele próbują odpowiedzieć, na czym polega fenomen artysty, co sprawia, że jego sztuka nie przestaje być prekursorska, odkąd wyzwolił się z socrealizmu. Gdy zaprzestał malować płótna typu „Matka Koreanka" (w którym widziano zresztą większy wpływ XIX-wiecznego realizmu Couberta niż socrealizmu) i wrócił do awangardowych poszukiwań.