Z ich inicjatywy i władz miasta od września zeszłego roku odbyło się już kilka spotkań wokół tego problemu, a będzie więcej - wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski zapowiedział rozpoczęcie dyskusji na temat tego, które miejsca w mieście mogą być określone jako „przestrzenie gwaru".
Michał Borkiewicz, z klubów Powiększenie, Plan B, Barka i Plac Zabaw wyjaśnia, że formalnie nie można obecnie wyznaczyć „stref bez ciszy nocnej". – To oczywiście bardzo chwytliwe medialnie hasło, tylko właściwie nie wiadomo, co miałoby znaczyć. W polskim prawie nie istnieje pojecie ciszy nocnej, jest ona jedynie ogólnie przyjętą normą, formą umowy społecznej. Pytanie tylko czy to co jest normą na osiedlu typowo mieszkalnym np. na obrzeżach miasta powinno nią być również w centrum europejskiej stolicy, która powinna tętnić życiem, również po zmroku i czy ludzie spotykający się po 22.00 np. na Placu Zbawiciela, Nowym Świecie czy nad Wisłą, łamią prawo tylko dlatego, że komuś to przeszkadza i zadzwoni do Straży Miejskiej bo „jest głośno". Idea „stref bez ciszy nocnej" nie jest więc jakąś propozycją zmiany prawa tylko jego interpretacji. Przyjęcia za normę tego, że miasto żyje i powinno żyć również w nocy.
Wiceprezydent Michał Olszewski ma wyznaczyć adres, pod który mieszkańcy będą mogli kierować swoje uwagi i skargi, ale obiecuje, że nie uśpi stolicy. - Ważne, że miasto zauważyło, że klubokawiarnie są miejscami kulturotwórczymi, które niemal codziennie organizują jakieś wydarzenia, budują ofertę kulturalną miasta – mówi Przemysław Dziubłowski z klubu Sztuki&Sztuczki i Cud nad Wisłą. – Dyskutując z urzędnikami zmierzamy małymi krokami do stworzenia Kodeksu dobrych praktyk, który służył będzie organizatorom imprez, właścicielom klubokawiarni i stróżom prawa, a przede wszystkim mieszkańcom.