Już tytuł „Shaking the Habitual" (Wstrząsnąć nawykami) zaczerpnięty z Michela Foucaulta podpowiada, że wydawnictwo ma łamać konwencję muzycznego albumu. I tak się dzieje, płyta jest długa (trwa prawie 100 minut, w tym 19-minutowy zbiór industrialnych dźwięków „Old Dreams Waiting to Be Realized") i jest przy tym antyrekreacyjna. Co to znaczy? Rodzeństwo Karin Dreijer Andersson i Olof Dreijer mówi wprost, że nowy album narodził się nie tylko z muzyki, ale też z licznych lektur traktujących o feminizmie, gender i krytyce współczesnego społeczeństwa. W wywiadach powraca nazwisko Judith Butler, czołowej feministycznej myślicielki, a singiel „A Tooth for an Eye" wydali wraz z oświadczeniem, że tekst i wideoklip do utworu „dekonstruują obraz męskości, władzy i przywództwa".
Nie dajmy się zwieść dwóm pierwszym utworom z nowego albumu, które są zaledwie mglistym wspomnieniem po dokonaniach z „Deep Cuts" i „Silent Shout". Etap elektropopowego The Knife wydaje się zamknięty. A były to dokonania wyjątkowe. W pierwszej dekadzie XXI wieku niewielu muzyków z szeroko pojmowanej elektroniki było równie popularnych w kręgach masowych. Utwory „Pass This On" i „Heartbeats" znał każdy, kto interesował się muzyką. Drugi z nich trafił nawet do telewizyjnej reklamy. The Knife łączyło sprzeczności. Estetykę serialu „Policjanci z Miami" z filmami Davida Lyncha. Surowe techno z przebojowymi refrenami. Infantylny wokal zamiast drażnić, intrygował. Do tego dochodziła tajemnicza otoczka wizerunkowa: nieudzielanie wywiadów, chowanie się za maskami oraz teledyski, w których powracały androgyniczne postacie i temat wyobcowania.
Krok duetu w stronę muzycznej awangardy nie powinien dziwić. Już poboczny projekt Karin Dreijer „Fever Ray" z 2009 r. zwiastował chłód epoki lodowcowej. Potwierdziło ją rok później nagrane z bratem „Tomorrow, in a Year" – opera inspirowana „O powstawaniu gatunków" Darwina. Jeśli więc ktoś jest zaskoczony eksperymentalnym brzmieniem „Shaking...", to znaczy, że nieuważnie śledził szwedzkie rodzeństwo.
Nowa płyta jest jednocześnie wyzwaniem i zawodem. Wyzwaniem, bo przeprawa przez ocean chłodnych jak skandynawskie wybrzeże dźwięków, na przemian, wciąga i odrzuca. Zawodem, bo nie ma tu energii, która towarzyszyła ich wcześniejszym dokonaniom. Tamte dźwięki działały na całe ciało, pobudzały i inspirowały. Na premierowym wydawnictwie uwagę przyciąga zaledwie parę utworów, m.in. pulsujące afrykańskimi motywami „Without You My Life Would Be Boring" czy „Full of Fire" z drapieżnym bitem. Dominują jednak mało porywające wycieczki w stronę muzyki industrialnej i eksperymentalnej. Przekładanie koncepcji intelektualnych i haseł polityczno-społecznych na język muzyki to ciekawy zabieg, obecny zresztą u The Knife od początku. Niestety, wygląda na to, że przez ostatni czas szwedzki duet więcej czasu spędził w bibliotekach niż w studiu muzycznym.
Posłuchaj "A Cherry On Top" z najnowszej płyty The Knife