Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
W zależności od szerokości geograficznej perły uważane są za afrodyzjak, amulet zapewniający długowieczność albo lekarstwo na choroby serca. Ale przede wszystkim dodają blasku. Nie tylko kobietom
Aby powstał naszyjnik, trzeba przejrzeć około 300 tysięcy małży. Do dziś niektóre perły są droższe od brylantów. Największe i najlepsze jakościowo pochodzą z Australii. – Zawsze kiedy zaczyna się wyławianie pereł, czujemy się jak w Boże Narodzenie – mówi właściciel firmy Autore, potentata na tamtejszym rynku. – Żaden z producentów nie ma pewności, jak obfite będą zbiory. W niektórych małżach czeka na nas świąteczny prezent. Znalezienie 20-milimetrowej perły to wspaniałe przeżycie.
Nadmierna eksploatacja przetrzebiła naturalne zapasy. Wtedy wymyślono perły hodowlane, których wartość na rynku ocenia się dziś na pół miliarda dolarów rocznie. Japończyk Mikimoto Kokichi opracował metodę hodowli pereł Akoya. Przez ponad 70 lat Japończycy nie zdradzali techniki hodowli.
Perły od zawsze symbolizowały zamożność, mądrość, bogactwo duchowe i powodzenie w miłości. Jedna z legend mówi, że Oro – bóg miłości, wojny i płodności, zakochał się w księżniczce Bora Bora. Na dowód swojego uczucia podarował wybrance perłę tahitańską. Zawarł w niej wszystkie barwy ryb i koralowców. Inna legenda podaje, że perły to zastygłe krople rosy albo łzy bogini Afrodyty.