Nikt nie ma tak dużego wyczucia magmy słownej, która właśnie zmienia się w język, jakim posługują się tysiące, a w chwilę potem miliony. W najnowszej książce „Dusza światowa”, będącej rozmową rzeką z Masłowską, którą prowadzi Agnieszka Drotkiewicz, pada imponująca fraza: „nie rób Bergmana”.
Dla wielu młodych czytelników może być to określenie enigmatyczne. Bergman nie jest bowiem celebrytą-skandalistą bywającym w talk-show Kuby Wojewódzkiego. Nie jest też raperem ani tancerzem breakdance z placu Zamkowego. Jego dzieł w kinach raczej nie da się zobaczyć. A przecież nie żył w czasach Caravaggia i nie był zamieszany w jego zabójstwo.
Czas już najwyższy, by dla ułatwienia dodać, że sztukę na podstawie scenariusza Bergmana pod tytułem „Wiarołomni” gra TR Warszawa. Jeśli już ktoś „Wiarołomnych” zobaczy, zorientuje się, że Bergman nie był znany z wesołych fars i zabawnych komedii. A spektakl Artura Ildefonsa Urbańskiego z udziałem Mai Kleczewskiej i Redbada Kljinstry jest dla twórczości Bergmana wzorcowy. Małżeństwo się rozpada, dziecko zostaje na lodzie.
Najważniejsza jest zaś ciężka, mroczna atmosfera towarzysząca kłótniom i licznym cichym dniom. I tu docieramy do sedna sprawy. Gdy ktoś się obraża, nie chce się komunikować albo wybaczyć oraz myśleć o wspólnej przyszłości, powinien usłyszeć „Nie rób Bergmana!”.