Kameralne oblicza kompozytorów

Stanisław Leszczyński opowiada o nowym cyklu koncertów w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej.

Publikacja: 24.12.2013 17:45

Kameralne oblicza kompozytorów

Foto: NFC

Przypominamy rozmowę z 11 grudnia 2013 r.

Skąd pomysł „Preludiów premierowych" w Salach Redutowych?

Stanisław Leszczyński:

Na świecie coraz więcej teatrów operowych nie ogranicza działalności do spektakli, ale proponuje koncerty – symfoniczne, kameralne, także recitale. Wydawało mi się, że stworzenie pewnego rodzaju kontrapunktu dla opery może być ze wszech miar interesujące. Będziemy pokazywać bardziej liryczne, kameralne oblicze kompozytorów wielkich dzieł operowych. Przy okazji premiery „Diabłów z Loudun" zaproponowaliśmy zupełnie „innego" Pendereckiego: twórcę na przykład pięknej „Missa brevis". Jest też drugi, ale nie mniej ważny aspekt: ten cykl motywuje muzyków Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, ma przeciwdziałać pewnej rutynie, w jaką mogą popadać członkowie orkiestry, zwłaszcza w teatrze repertuarowym, takim jak nasz. Daje im szansę rozwijania umiejętności w różnorodnej aktywności artystycznej. Nie znaczy to jednak, że do cyklu nie będą zapraszani wybitni soliści czy kameraliści z zewnątrz.

Traktuje pan programowanie tych koncertów jako inspirującą przygodę? Nie jest przecież łatwo stworzyć kameralny wizerunek Wagnera.

Postaramy się to zrobić przed kwietniową premierą „Lohengrina". Punktem centralnym będą „Pieśni Matyldy Wesendonck" w oryginalnej, pierwotnej wersji, ale uzupełnimy je o pewne ich wariacje. Wszystkich szczegółów na razie nie zdradzę, ale program wieczoru będzie w pełni odpowiadał jego nazwie. „Preludia" poprzedzają wielkie wydarzenia na scenie Opery Narodowej, ale same – jak muzyczne preludium właśnie – są formą niewielkich rozmiarów, godzinną. Generalnie zaś cykl daje pole do ukazania związków między operą a innymi rodzajami muzyki.

To jeden z pana ulubionych tematów. Organizując festiwal „Chopin i jego Europa", chętnie odwołuje się pan do muzyki operowej.

Czyż mogę postępować inaczej, skoro opera odegrała istotną rolę w życiu tego kompozytora i w stylu chopinowskim? Teraz mogę odbyć drogę w przeciwnym kierunku – od dzieł operowych do muzyki koncertowej – i cieszę się, że dostałem taką szansę. A pomysłów naprawdę mi nie brakuje. Chciałbym doczekać się na przykład premiery którejś z oper epoki belcanta: Belliniego i Donizettiego, bo już wiem, czym bym ją poprzedził.

Cykl będzie się rozwijał?

Mam taką nadzieję – i mam też pewne marzenia. Po niedawnej premierze baletowego „Hamleta" w Sali Młynarskiego dzięki pomysłowi scenograficznemu tego spektaklu dostrzegłem, że jest to świetne wnętrze dla muzyki kameralnej. Sale Redutowe też są jej bardzo przyjazne, tym niemniej nie dla wszystkich utworów.

Dostrzega pan, że nasza publiczność operowa nie chadza na koncerty kameralne?

Tak i wcale mi to nie przeszkadza. „Preludia premierowe" są zaproszeniem zarówno dla miłośników opery, jak i dla melomanów niekoniecznie w niej rozkochanych, przedkładających chwilę muzycznego skupienia nad potężną inscenizację. Nie ma w tym, co mówię, nic wartościującego – to po prostu droga do stworzenia możliwie różnorodnej – choć nieodmiennie na wysokim poziomie – propozycji artystycznej. Oczywiście pozyskanie widzów na te koncerty jest pewnego rodzaju wyzwaniem – zaczynamy wszak kreować zupełnie nowy zwyczaj w Operze Narodowej; stwierdzam jednak z satysfakcją, że zainteresowanie „Preludiami" rośnie bardzo szybko.

Czego możemy się spodziewać jeszcze w tym sezonie?

Wspomnianego wieczoru z Wagnerem przed „Lohengrinem" oraz preludium poprzedzającego prapremierę „Moby Dicka". Szykujemy wówczas koncert Eugeniusza Knapika nie tylko jako kompozytora, ale również pianisty.

Nie korciło pana przygotowanie propozycji z utworami kameralnymi Prokofiewa przy okazji „Romea i Julii"?

Oczywiście, że korciło. Chciałbym, żeby „Preludia premierowe" były związane również ze spektaklami baletowymi, i myślę, że tak w przyszłości będzie; ten sezon jest dopiero otwarciem i rozpoznaniem nowego terenu.

rozmawiał Jacek Marczyński

Przypominamy rozmowę z 11 grudnia 2013 r.

Skąd pomysł „Preludiów premierowych" w Salach Redutowych?

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"