Zanussi o Kilarze

Reżyser Krzysztof Zanussi wspomina w rozmowie z Barbara Hollender kompozytora, który jest autorem muzyki do wszystkich jego filmów.

Publikacja: 29.12.2013 19:28

W wieku 81 lat zmarł w Katowicach po długiej chorobie kompozytor Wojciech Kilar. Wielki twórca muzyk

W wieku 81 lat zmarł w Katowicach po długiej chorobie kompozytor Wojciech Kilar. Wielki twórca muzyki koncertowej i filmowej przegrał walkę z chorobą nowotworową

Foto: Fotorzepa, Magdalena Jodłowska

Rz: Ponad 40 lat przyjaźni, współpracy...

Krzysztof Zanussi:

I ponad 40 filmów, bo poza fabułami robiliśmy też razem krótkie metraże. To jedyny kompozytor, z którym pracowałem. Narzekał, że niełatwo pisze się muzykę do moich filmów, bo nie ma w nich gwałtownych emocji. Paradoksalnie znalazł je w tym ostatnim: „Obcym ciele", ale pracę przerwała mu choroba.

Wojciech Kilar nie żyje

Powiedział pan kiedyś, że to on nauczył pana myślenia o muzyce filmowej.

Pracując nad moją debiutancką „Strukturą kryształu", wpadłem na niezwykle głupi pomysł: namówiłem Wojtka do stworzenia muzyki przed zdjęciami. Ustąpił mi i nie miało to żadnego sensu. Kiedy film zmontowaliśmy, napisał wszystko od nowa. Dla mnie to była lekcja pokory. Potem już nigdy niczego nie próbowałem mu narzucić. I zawsze podarowywał mi wspaniałą muzykę. Należał do nielicznych kompozytorów, którzy ogromne doświadczenie w dziedzinie muzyki poważnej potrafili wykorzystać w filmie.

Napisał fantastyczną muzykę do „Draculi" Coppoli, do kilku filmów Polańskiego, ale wielkie studia go nie połknęły.

Hollywood jest walcem, który próbuje artystę podporządkować, a Kilar znał własną wartość. Byłem świadkiem jego ostrej rozmowy z amerykańskimi producentami, którzy zaczęli rzucać niemądre komentarze. Wojtek natychmiast zerwał kontrakt, mówiąc, że nie ma ochoty słuchać takich uwag. Nie przywiązywał wagi do hollywoodzkiej kariery.

W Polsce napisał ścieżki dźwiękowe do około 150 tytułów.

Kochał kino i jestem tej miłości beneficjentem. Jest jednak niesprawiedliwością przedstawianie Wojtka jako kompozytora muzyki filmowej. To była dla niego działalność drugorzędna. Jego twórczość poważna odcisnęła się w historii muzyki polskiej bardzo mocno. Należał do awangardy, „Upstairs-Downstairs" stało się przebojem Warszawskiej Jesieni. Pamiętam ogromne zaskoczenie, jakim były jego „Krzesany", potem „Exodus", „Angelus" czy „Missa pro pace".

A jak zapamięta pan Wojciecha Kilara nie jako artystę, lecz człowieka?

Należał do kręgu moich najbliższych przyjaciół. Przeżyliśmy ogromny szmat życia razem. Bardzo ważna w charakterze Wojtka była jego osobność. Zawsze stronił od warszawki, która zresztą odnosiła się do niego z dystansem. Raniła go krytyka, czasem bardzo powierzchowna, jako że dzisiaj nierzadko zabierają się do pisania ludzie niekompetentni i układowi. On układów nie znosił. Może dlatego, odcinając się od stolicy, choć lwowianin – mieszkał w Katowicach i zagłębił się w śląskość. Zakochał się też w folklorze góralskim. To była kolejna jego ojczyzna. Na swoich wspinaczkach obcował z Bogiem. Bo Wojtek był ogromnie religijny, a jego religijność była dość niezwykła: głęboka, filozoficzna, a jednocześnie prosta, ludowa, tradycyjna. Przyjaźnił się z księżmi z Jasnej Góry, a jego utwory religijne, takie choćby jak „Angelus", były wielkimi dziełami.

Z pana opowieści wyziera obraz człowieka poważnego, a on miał ogromne poczucie humoru.

Nasze rozmowy zaczynały się od wymiany anegdot, a jego dowcipy były wyszukane. Na początku współpracy robiliśmy film w Niemczech i tamtejsi producenci podejrzewali, że przywiozłem jakiegoś nieznanego grajka. Kilar natychmiast wcielił się w tę rolę, dla zabawy straszył ich jakimiś okropnymi odzywkami. Po czym zaimprowizował im kawałek muzyki awangardowej. Natychmiast uznali go za mistrza.

Co pan bez niego zrobi? Kto będzie teraz pisał muzykę do pana filmów?

Wojtek zachorował kilka dni przed oddaniem nut do mojego „Obcego ciała" do kopisty i powiedział, że nie może mi ich udostępnić, bo całość nie była jeszcze domyślana, skończona. Będę więc musiał skorzystać z muzyki, jaką napisał do innych moich filmów. I już na zawsze zagadką pozostanie dla mnie to, co od niego usłyszałem: „No nareszcie znalazłem w twoim filmie więcej namiętności, więcej kontrastów". A w przyszłości? Trudno mi to sobie wyobrazić. Myślę, że stale będę do twórczości Wojtka wracał.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"