Ludzie z krańców świata

Kompozytor z Poznania Marek Jakubowicz opowiada ?o niezwykłym projekcie muzycznym.

Publikacja: 29.06.2014 13:00

Marek Jakubowicz przez internet chce zdobyć pieniądze na nagranie płyty z irańskimi muzykami. Projek

Marek Jakubowicz przez internet chce zdobyć pieniądze na nagranie płyty z irańskimi muzykami. Projekt wspiera Ambasada RP w Teheranie

Foto: materiały prasowe

Pochodzą z Polski, Iranu i Malezji. Poznali się przez internet i dotychczas nie mieli okazji się spotkać. Dzielą ich tysiące kilometrów, ale łączy wspólnie tworzona muzyka z pogranicza jazzu i world music. A także pionierski projekt „Zendegi Zibast", nad którym patronat objęła Ambasada RP w Iranie.

Rz: Iran. Pierwsze skojarzenia?

Marek Jakubowicz, kompozytor, inicjator przedsięwzięcia:

Kraj o wspaniałej kulturze, a przede wszystkim niezwykłej muzyce. W Polsce, a może i w całym świecie zachodnim, postrzegany przez pryzmat stereotypów – jako imperium zła, do którego raczej nie warto się zapuszczać. Niestety, Iran znam głównie z opowiadań. Nigdy tam nie byłem...

Wypada chyba dodać „jeszcze". Pan i pana koledzy wkrótce będziecie jednymi z pierwszych, a może w ogóle pierwszymi muzykami z Polski, którzy tam wystąpią.

Mam nadzieję, że dojdzie do tego już jesienią. Nasz projekt wspiera Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Teheranie, która objęła nad nim honorowy patronat. W tym roku obchodzimy 540. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską a Iranem. To doskonała okazja, by pokazać tam projekt, który łączy oba narody. Na razie jednak koncentrujemy się na płycie „Zendegi Zibast".

No to po kolei. Czym jest „Zendegi Zibast" i w jaki sposób narodziła się sama idea?

Hossein Alizadeh – to od jego dźwięków wszystko się zaczęło. Muzyka, która zatrzymuje czas. Czysta, piękna, nieskończona. Zainspirowany brzmieniem tradycyjnych perskich instrumentów przestroiłem swoją gitarę na wzór setar. W domowym studiu skomponowałem i nagrałem utwór, który następnie wrzuciłem na SoundCloud. To internetowy serwis dla muzyków. Mogą tam zamieszczać swoje kompozycje, wymieniać uwagi na ich temat. I wtedy odezwał się do mnie znany irański muzyk Arsam Babaei. Zaczęliśmy rozmawiać, wspólnie pracować nad utworem. Jednak ciągle czegoś brakowało. Wtedy pomyślałem o Ani Sandowicz z Teatru Polskiego w Poznaniu. Jej głos idealnie pasował do kompozycji i muzyki, którą gramy. Orientalny i zarazem ciepły, aksamitny, po prostu piękny. Dopiero później dowiedziałem się, że Ania ma perskie korzenie. Wszystko zamknęło się w całość.

Chcemy tworzyć z potrzeby serca, wolni od komercyjnych szablonów

Słowa waszego utworu pochodzą z wiersza perskiego poety Molana sprzed 800 lat. Zaczyna się on od zwrotu: „Zendegi Zibast", czyli „Życie jest piękne".

Tak, po dwóch latach wspólnych wysiłków i poszukiwań powstał utwór o takim właśnie tytule. Udostępniliśmy go w internecie, między innymi wśród irańskiej społeczności. To był dla nas test. Test, który okazał się niespodziewaną nagrodą. Otrzymaliśmy wiele e-maili i ciepłych słów od ludzi z całego świata. Ludzi różnych kultur, narodów i wyznań, których łączy wspólna pasja. Muzyka.

Postanowiliśmy pójść za ciosem. W projekt zaangażowało się łącznie 11 muzyków. Prócz Ani Sandowicz, Arsama i mnie pojawiają się Michał Ruksza i przyjaciele, z którymi pracowałem przy poprzedniej płycie. Wśród nich jest także Anna Chong Kee Xin, wokalistka z Malezji, śpiewająca dla nas po chińsku. Odnaleźliśmy się w podobny sposób jak z Arsamem, czyli przez internet.

Internet odgrywa w waszej muzyce niebagatelną rolę...

To prawda. Internet dał mi ogromne możliwości. Po pierwsze, studiowania w Berklee College of Music, najbardziej prestiżowej uczelni jazzowej na świecie. Moja grupa liczyła kilkanaście osób. Każdy ze studentów otrzymywał zadanie polegające na przykład na odegraniu fragmentu utworu. Było ono potem oceniane przez opiekuna i umieszczane na specjalnym forum. Miałem dostęp do realizacji innych studentów, z kolei oni mogli odsłuchać moje. Wymienialiśmy poglądy, dyskutowaliśmy. Miałem okazję studiować pod okiem wybitnych nauczycieli, między innymi Bruce'a Saundersa czy Garry'ego Burtona.

Przez internet wspólnie z przyjaciółmi z Polski i Anną Chong nagrałem swoją pierwszą płytę „Feelings". Wymienialiśmy się swoimi nagraniami, a całość zgrywaliśmy w domowych studiach. Prestiżowy amerykański portal Jazz Wrap umieścił naszą produkcję wśród najważniejszych płyt jazzowych 2012 roku. Ale tego typu praca niesie też ze sobą nieoczekiwane zdarzenia. W jednym z utworów uważny słuchacz wychwyci na przykład dźwięk łyżki uderzającej o talerz, którą upuściła moja kilkuletnia córka.

Może to zabrzmi banalnie, ale jesteśmy doskonałym przykładem na to, w jak piękny sposób internet może przełamywać granice. Anna Chong mieszka w Kuala Lumpur, Arsam w Teheranie. Nie widzieliśmy się nigdy w życiu. A łączy nas tak wiele... Podobny sposób odczuwania świata, wyrażania go za pomocą muzyki... Traktujemy się wzajemnie jak starzy przyjaciele.

Teraz mam nadzieję, że internet pomoże nam w przekroczeniu kolejnej granicy – uzbieraniu pieniędzy na nagranie ?płyty.

Chcecie ją nagrać w tradycyjnym studiu...

Właśnie. Materiał na „Zendegi Zibast" mamy gotowy w stu procentach. Zarezerwowaliśmy też studio. Przy okazji nagrywania płyty chcielibyśmy się wreszcie zobaczyć, stanąć ze sobą twarzą w twarz. Ale na to potrzeba sporych funduszy. Postanowiliśmy się zwrócić do osób zainteresowanych naszym projektem. Rozpoczęliśmy w tym celu kampanię crowdfundingową w serwisie PolakPotrafi.pl.

W jaki sposób to działa?

Przedstawiamy na portalu nasz projekt i prosimy o wsparcie. Donatorzy mogą liczyć na niecodzienne prezenty: płyty z autografami, możliwość przyjazdu do studia i udział w kameralnym koncercie, jednemu z darczyńców zostanie też zadedykowany utwór.

Jakich pieniędzy potrzebujecie na realizację projektu?

To zależy. Udało nam się zabrać dużą część pieniędzy wśród znajomych, przyjaciół i zaprzyjaźnionych firm. Jesteśmy na finiszu i od osiągnięcia celu dzieli nas kilka kroków. Jeśli uzbieramy dodatkowe 5 tysięcy złotych, podczas nagrywania płyty będzie nam towarzyszył kwartet smyczkowy, jeśli ?9 tysięcy – wydamy album dwupłytowy, jeśli 15 tysięcy ?– nagramy materiał wideo z realizacji projektu. Oczywiście, jeżeli uzbieramy jeszcze więcej pieniędzy, wydamy je na kolejne cele związane z naszą muzyką, na przykład profesjonalne wydanie płyty „Unobtainum", która krąży w nieoficjalnym obiegu. I jeszcze jedno – ze wszystkiego dokładnie się rozliczymy.

Crowdfunding jest coraz popularniejszy także w Polsce, i to nie tylko wśród muzyków. O dużych sponsorów nie jest łatwo, zwłaszcza jeśli rzecz dotyczy mniej popularnych gatunków muzycznych. Małe przedsięwzięcia ubiegające się o wszelkiego rodzaju dotacje bardzo często przegrywają z dużymi realizacjami. Tak działa ten system. A artyści sięgający się po crowdfunding wychodzą poza ten schemat. Mówią urzędnikom: „stop", tworzą jak gdyby alternatywną przestrzeń dla funkcjonowania sztuki.

Ale ta alternatywa nie oznacza marginesu...

Tak, z polskimi muzykami zaangażowanymi w projekt graliśmy koncerty, choćby w Piwnicy Pod Baranami czy łódzkim klubie Szafa. Kochamy muzykę, żyjemy nią – ale nie z niej. Chcemy tworzyć z potrzeby serca, wolni od komercyjnych szablonów i dyktanda wielkich wytwórni. Wierzymy, że muzyka łączy ludzi, i taki jest cel tego, co robimy.

Projekt „Zendegi Zibast" ?można wesprzeć na stronie:

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Co nowego w kinach?
Kultura
Polsko-brytyjski sezon kulturalny. Szereg wydarzeń w obu krajach
Kultura
Maciej Wróbel nowym wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego
Kultura
Paszporty „Polityki”: Marek Koterski, ukarana hafciarka i demaskatorzy rosyjskich agentów
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Kultura
Zalana Łempicka w Muzeum Narodowym w Krakowie i wiele skarg pracowników na dyrektora
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego