W połowie 2011 roku ta historia długo nie schodziła z czołówek gazet. Ówczesny dyrektor zarządzający Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn został zatrzymany i oskarżony o molestowanie seksualne pokojówki z nowojorskiego hotelu Sofitel. Na ekranie odtwarza pan tamte wydarzenia, ale w czołówce można przeczytać, że jest to film jedynie „zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami".
Abel Ferrara: Te słowa są wymysłem producentów. Mnie w ogóle nie interesuje tamta afera polityczna. Zaciekawił mnie scenariusz, a jego bohaterem jest Deveraux. Nie żaden Strauss-Kahn, nie Gerard Depardieu, nie ja. Devereaux. Georges Devereaux. I o nim zrobiłem film.
A jednak prawnicy Domini?que'a Strauss-Kahna zapowiadali, że podadzą pana do sądu.
Co mi mogli zrobić? Zabrać gitarę? Bo nikt nie ma prawa pozbawić mnie możliwości wykonywania zawodu. A w ogóle o co chodzi? To był jeden z najgłośniejszych skandali ostatnich lat. Media żyły nim dzień w dzień ponad miesiąc. Wstawałem rano i na nagłówkach gazet był Strauss-Kahn, jadłem lunch w restauracji – na ekranie telewizora widziałem Strauss-Kahna, jechałem metrem – wszyscy plotkowali o Strauss-Kahnie. Szedłem wieczorem na piwo, w pubie znów z telewizora straszył Strauss-Kahn. Dziennikarze rozdmuchali tę sprawę i trudno się dziwić: jeden z czołowych polityków świata, kandydat na prezydenta Francji, trafia do więzienia za próbę gwałtu. Więc nawet gdyby mój bohater nazywał się Strauss-Kahn, to jaką bym tajemnicę naruszył? No, przepraszam... Pan Strauss-Kahn był osobą publiczną.