Można zaryzykować, że Trójmiasto swinguje dzień i noc. W dzień mieszkający tu jazzmani komponują i odbywają próby, a wieczorami i nocami grają. Nie zapominajmy też o menedżerach dbających, by w jazzowej ofercie koncertowej można było przebierać i wyławiać smakowite kąski. Z mieszkających i działających tu aktywnie jazzmanów można by zestawić przynajmniej dwa big-bandy: nowoczesny i awangardowy.
Jazz do tańca
Czy jazz był tu także w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy pojawił się w Polsce? Krzysztof Karpiński pisze w książce „Był jazz", że do Gdyni często przyjeżdżały popularne wówczas orkiestry jazzowe. W sierpniu 1936 r. w Cafe Dancing Coctail Bar „brylowała orkiestra Zygmunta Katarasińskiego i Szymona Kataszka. Rok później koncertował tu zespół Adiego Rosnera". Trębacz Adi Rosner był uznawany w Europie za „białego Louisa Armstronga". Jazz grano w restauracjach, na dancingach. Zespół Franciszka Witkowskiego przyleciał z Krakowa samolotem, by zagrać na bankiecie organizowanym na przycumowanym w Gdyni statku „Piłsudski".
„Polscy muzycy grywali też w Wolnym Mieście Gdańsk, na którego terenie znajdował się znany nadbałtycki kurort Sopot (Zoppot)" – pisze Karpiński. Jazz słychać było także w Juracie, polskim kurorcie, gdzie w hotelu Lido przygrywała do tańca orkiestra Golda i Petersburskiego.
Powojenną historię jazzu w Trójmieście opisał skrupulatnie i szeroko Stanisław Danielewicz w książce „Jazzowisko Trójmiasta". W „Dzienniku Bałtyckim" z 25 czerwca 1945 r. znalazł ogłoszenie o występie orkiestry Kazimierza Obrębskiego w restauracji Oaza w Sopotach. Można jej było posłuchać także w restauracji Polonia we Wrzeszczu.
Do Trójmiasta wracali muzycy mieszkający tu przed wojną, przyjeżdżali repatrianci, przede wszystkim z Wilna. Przez krótki czas jazz zaistniał na scenach koncertowych. Tak było w całej Polsce, zanim socrealizm nie zakazał propagowania jazzu. To nie znaczy, że go nie grano, ale niemal do połowy lat 50. był oficjalnie zakazany. Ciekawostką były pierwsze koncerty połączone z wydarzeniami sportowymi odbywające się w hali Stoczni Gdańskiej pod hasłem „Hot jazz contra straight jazz". 21 stycznia 1956 r. Hot Club Melomani pod wodzą Jerzego „Dudusia" Matuszkiewicza wystąpili w Grand Hotelu w Sopocie. Zwiastunem odwilży było przemianowanie lokalu gastronomicznego przy sopockim molo na Swing Pawilon. W lipcu wystąpił tam znany zespół Charlesa Boverego.