Świetne granie na Wybrzeżu

Jak ważne jest Trójmiasto na jazzowej mapie Polski, niech świadczą pierwsze festiwale w Sopocie i narodziny nowej fali nazywanej przekornie yassem.

Aktualizacja: 31.12.2015 10:48 Publikacja: 19.10.2015 00:01

Superkwartet James Farm wystąpi na zakończenie tegorocznego festiwalu Jazz Jantar

Superkwartet James Farm wystąpi na zakończenie tegorocznego festiwalu Jazz Jantar

Foto: Marek Dusza

Można zaryzykować, że Trójmiasto swinguje dzień i noc. W dzień mieszkający tu jazzmani komponują i odbywają próby, a wieczorami i nocami grają. Nie zapominajmy też o menedżerach dbających, by w jazzowej ofercie koncertowej można było przebierać i wyławiać smakowite kąski. Z mieszkających i działających tu aktywnie jazzmanów można by zestawić przynajmniej dwa big-bandy: nowoczesny i awangardowy.

Jazz do tańca

Czy jazz był tu także w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy pojawił się w Polsce? Krzysztof Karpiński pisze w książce „Był jazz", że do Gdyni często przyjeżdżały popularne wówczas orkiestry jazzowe. W sierpniu 1936 r. w Cafe Dancing Coctail Bar „brylowała orkiestra Zygmunta Katarasińskiego i Szymona Kataszka. Rok później koncertował tu zespół Adiego Rosnera". Trębacz Adi Rosner był uznawany w Europie za „białego Louisa Armstronga". Jazz grano w restauracjach, na dancingach. Zespół Franciszka Witkowskiego przyleciał z Krakowa samolotem, by zagrać na bankiecie organizowanym na przycumowanym w Gdyni statku „Piłsudski".

„Polscy muzycy grywali też w Wolnym Mieście Gdańsk, na którego terenie znajdował się znany nadbałtycki kurort Sopot (Zoppot)" – pisze Karpiński. Jazz słychać było także w Juracie, polskim kurorcie, gdzie w hotelu Lido przygrywała do tańca orkiestra Golda i Petersburskiego.

Powojenną historię jazzu w Trójmieście opisał skrupulatnie i szeroko Stanisław Danielewicz w książce „Jazzowisko Trójmiasta". W „Dzienniku Bałtyckim" z 25 czerwca 1945 r. znalazł ogłoszenie o występie orkiestry Kazimierza Obrębskiego w restauracji Oaza w Sopotach. Można jej było posłuchać także w restauracji Polonia we Wrzeszczu.

Do Trójmiasta wracali muzycy mieszkający tu przed wojną, przyjeżdżali repatrianci, przede wszystkim z Wilna. Przez krótki czas jazz zaistniał na scenach koncertowych. Tak było w całej Polsce, zanim socrealizm nie zakazał propagowania jazzu. To nie znaczy, że go nie grano, ale niemal do połowy lat 50. był oficjalnie zakazany. Ciekawostką były pierwsze koncerty połączone z wydarzeniami sportowymi odbywające się w hali Stoczni Gdańskiej pod hasłem „Hot jazz contra straight jazz". 21 stycznia 1956 r. Hot Club Melomani pod wodzą Jerzego „Dudusia" Matuszkiewicza wystąpili w Grand Hotelu w Sopocie. Zwiastunem odwilży było przemianowanie lokalu gastronomicznego przy sopockim molo na Swing Pawilon. W lipcu wystąpił tam znany zespół Charlesa Boverego.

Entuzjazm festiwali

Jazz stał się modny i dlatego zdecydowano zorganizować I Festiwal Jazzowy w Sopocie. Pierwsze ogłoszenia ukazały się w wydawanym w Gdańsku miesięczniku „Jazz" już w lutym 1956 r. Na początku sierpnia zaczęły zjeżdżać do Sopotu tysiące młodych spragnionych muzyki, której nawet dobrze nie znali. „To, co na Festiwalu było najważniejsze, to atmosfera entuzjazmu i jazzowej ideowości" – napisał później Stefan Kisielewski, kompozytor i felietonista, zwiastując rychłe pojawienie się polskich Armstrongów i Parkerów.

I rzeczywiście tak się stało. Polscy jazzmani, którzy wystąpili na festiwalach w Sopocie w latach 1956 i 1957, tworzyli historię polskiego jazzu przez następne dziesięciolecia. Byli to m.in.: Krzysztof Komeda, Jerzy „Duduś" Matuszkiewicz, Zbigniew Namysłowski, Jan „Ptaszyn" Wróblewski, Jerzy Milian.

Muzyków i fanów połączył pochód w nowoorleańskim stylu. Zamykał go teatrzyk studencki Bim-Bom Zbyszka Cybulskiego i Bobka Kobieli niosący osobne litery D-U-P-A układane w różnych konfiguracjach, za co dostało się organizatorom i jazzfanom. Reportaż dla Polskiej Kroniki Filmowej kręcił Andrzej Munk. Nie obyło się bez młodzieńczych ekscesów i tak już Sopot, a chwilę później Gdańsk, stały się jazzowym tyglem buchającym pomysłami i energią. W 1958 r. festiwal przeniósł się do Warszawy, a ten sopocki reaktywowano po latach z koncertami przy molo.

Pierwszą gwiazdą trójmiejskiej sceny jazzowej był trębacz Alek Musiał. Był członkiem The Wreckers Andrzeja Trzaskowskiego i kilku innych zespołów. W pierwszej ankiecie czytelników magazynu „Jazz" „Jazz na szczycie" opublikowanej w 1962 r. Musiał zajął pierwsze miejsce wśród trębaczy. Rok później był drugi, ustępując miejsca Andrzejowi Kurylewiczowi.

Interesujące są wyniki ankiet w następnych latach, a od 1967 r. swój „Jazz Top" zaczął publikować nowy magazyn „Jazz Forum". W książce „Jazzowisko Trójmiasta" autor Stanisław Danielewicz wytłuścił w wynikach ankiet nazwiska jazzmanów związanych z Wybrzeżem. Lista jest imponująca. W 1964 r. wśród saksofonistów pojawił się Włodzimierz Nahorny, który już w czasie studiów na sopockiej PWSM w 1959 r. stworzył swój pierwszy kwartet Little Four, a później grał na klarnecie w North Coast Combo. Trzy pierwsze miejsca w kategorii wokalistów zajęli trójmiejscy śpiewacy: Marek Tarnowski, Stefan Nowakowski i Czesław Wydrzycki. Tak, późniejszy Niemen.

Włodzimierz Nahorny został Muzykiem Roku 1967 w pierwszej ankiecie „Jazz Forum". Wśród trębaczy Andrzej Przybielski ustępował tylko Tomaszowi Stańce. Zauważono kontrabasistę Helmuta Nadolskiego, gitarzystę Janusza Strobla i zespół Heavy Metal Sextet. Zanosiło się jednak na zmianę pokoleniową.

Głośny yass

W kwietniu 1988 r. basista Tymon Tymański założył grupę Miłość. Trzy lata później dołączył do niej pianista Leszek Możdżer, a odszedł awangardowy klarnecista Mazzoll. W 1992 r. zespół zajął pierwsze miejsce w konkursie Jazz Juniors w Krakowie i wkrótce wydał pierwszy album „Miłość". W ankiecie Jazz Top '93 czytelników „Jazz Forum" kategoria Nowa nadzieja wyglądała następująco: 1. Miłość; 2. Leszek Możdżer; 3. Jacek Olter (perkusista Miłości).

Miłość przyczyniła się do popularyzacji yassu, nowego stylu, który z upodobaniem uprawiali młodzi muzycy Trójmiasta i jazzmani związani z bydgoskim klubem Mózg. Nazwy yass z początków historii jazzu użyto prowokacyjnie, by odróżnić się od skostniałego, zdaniem młodych, hermetycznego środowiska starych jazzmanów utożsamianych z Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym.

Czas pokazał, że yass stał się równoprawny jazzowi, a popularność Miłości i innych zespołów Tymona Tymańskiego przyćmiła utytułowane nazwiska. Na solową karierę zdecydował się saksofonista Miłości Mikołaj Trzaska. Do głosu doszli także saksofoniści z głównego nurtu jazzu: Maciej Sikała i Adam Wendt, a później trębacz Jerzy Małek. Znaczącą pozycję zyskał pianista Leszek Kułakowski, nagrywając album „Chopin & Other Songs" (1995). Od 2011 r. Kułakowski jest profesorem sztuk muzycznych AM w Gdańsku. Leszek Możdżer stał się najpopularniejszym w Polsce jazzmanem. Pojawiły się nowe gwiazdy: pianista Sławek Jaskułke, wibrafonista Dominik Bukowski, wokalistka Krystyna Stańko, a przede wszystkim basista, kompozytor i lider grupy Pink Freud Wojtek Mazolewski. To jego kwintet wprowadził na listę przebojów Trójki pierwszy w historii jazzowy utwór. Żywiołowe koncerty obu zespołów Mazolewskiego są gorąco oklaskiwane na całym świecie. W kwintecie gra charyzmatyczna pianistka Joanna Duda, także gdańszczanka.

Najlepszy festiwal w Żaku

Choć latem na Ladies Jazz Festiwal przyjeżdżają do Gdyni atrakcyjne damy jazzu, to najważniejszym festiwalem Trójmiasta jest organizowany od 1973 r. Jazz Jantar. Powołany przez Klub Studentów Wybrzeża Żak został po trzech edycjach przejęty przez Pomorską Jesień Jazzową, a następnie w 1981 r. odzyskany przez Klub Żak. Nie na długo. Z przyczyn finansowych zawieszono organizację pod koniec lat 80. XX w.

Festiwal reaktywowano w 1997 r. i z roku na rok zyskuje prestiż, zapraszając nie tylko najlepszych polskich jazzmanów prezentujących premierowe projekty, ale także wyszukując nowe talenty i udostępniając im klubową scenę. Renomę festiwalu podnoszą zagraniczne gwiazdy. Najważniejsze koncerty odbywają się w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Przed rokiem wystąpił tam kwartet Branforda Marsalisa.

Program tegorocznej edycji jest imponujący. 6 listopada Jazz Jantar jako pierwszy festiwal w Polsce zaprezentuje rewelację jazzowej wokalistyki Cecile McLorin Salvant. Festiwal zakończy superkwartet James Farm z saksofonistą Joshuą Redmanem. Atrakcjami programu są także: norweski trębacz Nils Petter Molvaer, amerykański gitarzysta Marc Ribot i saksofonista Mark Turner. Będzie też skandynawska awangarda, słowem, każdy może odkryć coś dla siebie. Jazz Jantar dołączył do najlepszych festiwali w Polsce.

Można zaryzykować, że Trójmiasto swinguje dzień i noc. W dzień mieszkający tu jazzmani komponują i odbywają próby, a wieczorami i nocami grają. Nie zapominajmy też o menedżerach dbających, by w jazzowej ofercie koncertowej można było przebierać i wyławiać smakowite kąski. Z mieszkających i działających tu aktywnie jazzmanów można by zestawić przynajmniej dwa big-bandy: nowoczesny i awangardowy.

Jazz do tańca

Pozostało 95% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kultura
Holandia: Dzieło sztuki wylądowało w koszu. Pomylono je ze śmieciami
Sztuka
Otwarcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie coraz bliżej
Kultura
Jubileuszowa Gala French Touch La Belle Vie! w Warszawie
Kultura
Polskie studio Badi Badi stworzyło animację do długo wyczekiwanej w świecie gamingu gry „Frostpunk 2”