Reklama

Woźniak: Przepis na dobrą balladę nie zmienia się z latami

Po kilkunastu latach Tadeusz Woźniak wraca z nową płytą i w dobrej formie. Styl, któremu pozostaje wierny, jest wciąż świeży.

Publikacja: 02.03.2016 17:18

Tadeusz Woźniak, "Ziemia", Anaconda Productions, CD, 2016

Tadeusz Woźniak, "Ziemia", Anaconda Productions, CD, 2016

Foto: Rzeczpospolita

Masowej publiczności kojarzy się niezmiennie z „Zegarmistrzem światła", niezwykłym przebojem, który w ciągu ponad 40 lat od premiery nic nie stracił ze swojej oryginalności. Dorobek Tadeusza Woźniaka jest jednak znacznie bogatszy.

Może nie wypada liczyć lat, ale w tym roku mija pół wieku od jego estradowego debiutu. Tadeusz Woźniak wypłynął na fali polskiego bigbitu jako Danie Dan, wokalista zespołu Dzikusy, ale szybko dał się ponieść innej ówczesnej modzie – na barda z gitarą, śpiewającego teksty intrygujące, poetyckie, często zaangażowane, takie protest songi, jak to się wówczas mówiło.

I w tym muzycznym nurcie znalazł własne miejsce, nie zważając na to, że ze swoimi subtelnymi piosenkami nie uplasuje się wśród najpopularniejszych muzycznych gwiazd. Dodatkową satysfakcję artystyczną znajdował, komponując muzykę teatralną czy filmową, by wspomnieć choćby oryginalną ścieżkę dźwiękową do cyfrowo odnowionej, niemej ekranizacji „Pana Tadeusza" z 1928 roku. I oczywiście nadal śpiewał.

Na najnowszej płycie „Ziemia" – wydanej po ponad 13 latach od poprzedniej – Tadeusz Woźniak proponuje nam dziewięć swoich kompozycji. Kto pamięta jego dawne piosenki, od razu odnajdzie w nich jego dawny styl i charakterystyczny, lekko nosowy tembr głosu. A jednak nie mamy do czynienia z powrotem do przeszłości.

Tadeusz Woźniak pozostaje sobą, a jednocześnie daje nam płytę nowoczesną, świeżą, atrakcyjnie zaaranżowaną przez Piotra Remiszewskiego. Głównemu bohaterowi dodał on licznych instrumentalistów: od elektrycznych gitar po klasyczny kwartet smyczkowy. Wszystkie nagrania są dynamiczne, zmienne w klimacie, przykuwające uwagę.

Reklama
Reklama

Kilka piosenek zasługuje na szczególną uwagę. Materiałem na autentyczny przebój jest zaśpiewany i zagrany z rozmachem „A ty się się ziemio nie bój" z prostym, zapadającym w pamięć, niebanalnym tekstem Ernesta Brylla. Skontrastowana z tym songiem jest prosta, liryczna ballada „Co jutro będzie" innego poety – Leszka Aleksandra Moczulskiego, którą Tadeusz Woźniak zaśpiewał wyłącznie z towarzyszeniem fortepianu.

Nie zabrakło oczywiście tekstów Bogdana Chorążuka, który przed laty wymyślił „Zegarmistrza światła", a teraz dał swemu wokaliście m.in. materiał do dynamicznego, niepokojącego utworu „Od jutra się wszystko zmieni". Jedną z najwdzięczniejszych piosenek jest jednak ta, w której Tadeusz Woźniak, także jako autor tekstu, żartobliwie krytykuje dzisiejszy celebrycki styl życia, I na wymóg obecności na manifach, bankietach czy premierach odpowiada krótko: „Wolę do Mławy".

Dziesiąty utwór na płycie nie wyszedł spod ręki Tadeusza Woźniaka. To „Epitafium dla Boba Dylana", napisane w 1985 r. przez Jacka Kaczmarskiego. On śpiewa zupełnie inaczej od autora tego songu, ale w obu interpretacjach słychać fascynację amerykańskim bardem, choć Woźniak i Kaczmarski poszli przez życie własnymi drogami.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama