Masowej publiczności kojarzy się niezmiennie z „Zegarmistrzem światła", niezwykłym przebojem, który w ciągu ponad 40 lat od premiery nic nie stracił ze swojej oryginalności. Dorobek Tadeusza Woźniaka jest jednak znacznie bogatszy.
Może nie wypada liczyć lat, ale w tym roku mija pół wieku od jego estradowego debiutu. Tadeusz Woźniak wypłynął na fali polskiego bigbitu jako Danie Dan, wokalista zespołu Dzikusy, ale szybko dał się ponieść innej ówczesnej modzie – na barda z gitarą, śpiewającego teksty intrygujące, poetyckie, często zaangażowane, takie protest songi, jak to się wówczas mówiło.
I w tym muzycznym nurcie znalazł własne miejsce, nie zważając na to, że ze swoimi subtelnymi piosenkami nie uplasuje się wśród najpopularniejszych muzycznych gwiazd. Dodatkową satysfakcję artystyczną znajdował, komponując muzykę teatralną czy filmową, by wspomnieć choćby oryginalną ścieżkę dźwiękową do cyfrowo odnowionej, niemej ekranizacji „Pana Tadeusza" z 1928 roku. I oczywiście nadal śpiewał.
Na najnowszej płycie „Ziemia" – wydanej po ponad 13 latach od poprzedniej – Tadeusz Woźniak proponuje nam dziewięć swoich kompozycji. Kto pamięta jego dawne piosenki, od razu odnajdzie w nich jego dawny styl i charakterystyczny, lekko nosowy tembr głosu. A jednak nie mamy do czynienia z powrotem do przeszłości.
Tadeusz Woźniak pozostaje sobą, a jednocześnie daje nam płytę nowoczesną, świeżą, atrakcyjnie zaaranżowaną przez Piotra Remiszewskiego. Głównemu bohaterowi dodał on licznych instrumentalistów: od elektrycznych gitar po klasyczny kwartet smyczkowy. Wszystkie nagrania są dynamiczne, zmienne w klimacie, przykuwające uwagę.