Debata, która może być najważniejszym wydarzeniem tej kampanii, odbędzie się prawdopodobnie w najbliższą niedzielę lub najpóźniej w poniedziałek. Sztabowcy Kaczyńskiego chcą, by do starcia doszło przed kamerami publicznej telewizji, LiD proponuje neutralny grunt – Centrum Multimedialne przy ul. Foksal w Warszawie, tak by wszystkie zainteresowane telewizje mogły je transmitować na równych prawach. [h4]TVN już nie walczy?[/h4]Nie ustalono też jeszcze nazwiska dziennikarza, który ma poprowadzić debatę. Według rzecznika PiS Adama Bielana z walki o transmisję wykruszyła się TVN, a na placu boju zostały Polsat i TVP. Obie stacje oferują czas w porze najlepszej oglądalności czyli ok. godz. 20.[blockquote]Lech Wałęsa dla "Rz"[h4]Nie cenię ani Kwaśniewskiego, ani Kaczyńskiego[/h4]Gdybym to ja stanął naprzeciw Jarosława Kaczyńskiego, zarzuciłbym mu demagogię, populizm i przywłaszczanie „Solidarności”. Powiedziałbym mu: o czym ty mówisz, człowieku? Byłeś tchórzem w czasie pierwszej „Solidarności”, nawet nie chcieli cię internować. A teraz mówi w stoczni: „wy stoicie tam, gdzie kiedyś stało ZOMO”. To on tam stał, bo jego na strajku nie było. Natomiast Kwaśniewskiemu powiedziałbym, by przerzucił się na mleko, a inne napoje odstawił. I żeby się trzymał zasady: najpierw wystąpienie, a potem kolacja, nigdy na odwrót. Kwaśniewski jest sprytnym politykiem. Gdy miał się zmierzyć ze mną podczas debaty, ktoś mu poradził, żeby mnie zdenerwował. I to zrobił. Ustalenia między sztabami były takie, że prezydent przychodzi ostatni. A on się spóźnił, na dodatek podszedł do mnie i rzucił mi jakieś papiery, jak listonoszowi. Wkurzył mnie do maksimum. Ale to wszystko było poza wizją. A jak były kamery, przyszedł i chciał mi podać rękę. Dlatego mu powiedziałem: facet, ja to mogę ci najwyżej nogę podać. Bo o takie stanowisko nie walczy się w taki sposób. I przegrałem. Ci, którzy nie chcieli głosować na Wałęsę, dostali dodatkowy argument. Teraz Kwaśniewskiemu powiedziałbym, że gdyby on mi nie zabrał jednej kadencji, Polska byłaby w innym miejscu, na innych warunkach weszłaby do Unii Europejskiej, a Kaczyński nie byłby dziś premierem. Kwaśniewski potrafił tylko ładnie administrować. Nic więcej. Kaczyńskiemu to mogę najwyżej poradzić, żeby odszedł z polityki i przestał niszczyć polską demokrację. [odpowiedz]not. e.o.[/odpowiedz]

[/blockquote]Na razie sztabowcy PiS i LiD ustalają szczegóły i w ciszy gabinetów opracowują strategię, dzięki której chcą pokonać przeciwnika. Szukają słabych punktów rywala, by wykorzystać tę wiedzę podczas starcia liderów. Wczoraj ostatecznie wyjaśniła się sprawa ewentualnego pojedynku liderów PiS i PO. Premier oświadczył, że w tej chwili telewizyjna debata z Kwaśniewskim jest dla niego dużo ciekawszym wydarzeniem niż podobne spotkanie z Donaldem Tuskiem. Kaczyński nazwał szefa Platformy pomocnikiem byłego prezydenta. – Może się pochylę nad pomocnikiem, ale na razie wolę porozmawiać z szefem – oświadczył. Jego zdaniem nie ulega wątpliwości, że były prezydent, a dziś jeden z liderów Lewicy i Demokratów, jest „nieporównywalnie ważniejszą postacią ostatniego 18-lecia niż Tusk”. – To w ogóle ogromna różnica wagi – dodał. I, jak ocenił, program Platformy „jest w istocie tylko dodatkiem do programu SLD”. – Obie partie przygotowują sojusz, bo mają zamiar cofnąć historię razem – mówił.[h4]Zachęty Tuska[/h4] Te słowa Kaczyńskiego to odpowiedź na zachęty ze strony polityków PO. Wczoraj jeszcze wczesnym popołudniem Tusk mówił dziennikarzom, że liczy na takie spotkanie z premierem, a debatę premiera z Kwaśniewskim nazwał eliminacjami do prawdziwego finału. – Kto wygra tę debatę, będzie bardzo mile widzianym dyskutantem w debacie ze mną – mówił Tusk. Jego zdaniem spotkanie premiera z byłym prezydentem to tak naprawdę spotkanie polityków, którzy mają podobne poglądy.

– Jest to w końcu dwóch polityków o zdecydowanie socjalistycznych poglądach na gospodarkę i ten spór w obrębie obozu polskiego socjalizmu o różnych barwach musi się rozstrzygnąć – mówił. [h4]Słabe punkty rywala[/h4] Na razie w sztabach PiS i LiD ruszyły przygotowania do debaty liderów. Politycy z obu partii nie chcą zdradzić, które słabe punkty przeciwnika zechcą wykorzystać. Boją się, że tym samym ujawniliby strategię, jaką ich polityk przyjmie w tej debacie. Ryszard Kalisz z SLD żachnął się zapytany przez „Rz” o słabe punkty Jarosława Kaczyńskiego. – Kaczyński ma mnóstwo słabych punktów, ale nie zamierzam ich wymieniać – oświadczył. Także Jacek Kurski z PiS zarzeka się, że nie zdradzi szczegółów przygotowywanej strategii. Wśród słabych punktów Kwaśniewskiego, w które może uderzyć Kaczyński, wymienia: odpowiedzialność za III RP, niekonsekwencje w działaniu i niedotrzymywanie słowa. – No i jeszcze ta słaba głowa... Najpierw wpadka w Charkowie na grobach polskich oficerów, a teraz podczas wykładu w Kijowie.Wojciech Olejniczak z SLD twierdzi, że Kwaśniewski wykaże miałkość programu PiS. – Będzie oceniał to, co było, i to, co jest, używając języka konkretów.