Skazany na dożywocie Sławomir Kościuk siedział w tak zwanej ence – celi dla groźnych przestępców. Więzienni strażnicy znaleźli go w piątek wiszącego na prześcieradle. – Powiesił się na kracie w kąciku sanitarnym między 21.18, kiedy była ostatnia kontrola celi, a 22.00 – mówi Luiza Sałapa, rzeczniczka Służby Więziennej. Cela była monitorowana, ale obraz z niej nie był rejestrowany – wyjaśnia. Według rzeczniczki jest za to nagranie z kamer korytarza, na którym widać wejście do celi. – Gdyby próbował tam dostać się ktoś nieupoważniony, kamery by to zarejestrowały – mówi Sałapa.
Jak to możliwe, że strażnicy nie zauważyli niczego podejrzanego? Sałapa tłumaczy, iż kamera nie obejmuje zasięgiem kącika sanitarnego, by zapewnić więźniowi prywatność. Strażnicy mieli widzieć tylko nogi Kościuka. Wyglądało, jakby siedział na sedesie.
W zeszłym roku w areszcie w Olsztynie w podobnych okolicznościach powiesił się Wojciech F., szef gangu, który miał kierować porwaniem. Jak ujawnili dziennikarze „Superwizjera”, w chwili śmierci był pod wpływem alkoholu i narkotyków. – W jego krwi wykryto alkohol i śladowe ilości amfetaminy – potwierdza Sałapa. W dniu samobójstwa F. był przesłuchiwany przez policjantów CBŚ. Rzecznik KGP Mariusz Sokołowski wyklucza, by alkohol czy narkotyki mógł zażyć, kiedy był pod ich opieką. – Wojciech F. zabił się około północy, a przesłuchanie w CBŚ zakończyło się w południe. Kiedy go odstawiliśmy do więzienia, nie był pod wpływem alkoholu. Co do narkotyków, to były śladowe ilości, więc trudno będzie wykryć, kiedy więzień je zażył – mówi Sokołowski. Według „Superwizjera” dzień przed śmiercią w celi Wojciecha F. przestała działać kamera. Tym informacjom zaprzecza Luiza Sałapa. Prokuratura, która bada śmierć Wojciecha F., sprawdza również, jak zabił się Kościuk. W poniedziałek zapaść ma decyzja o terminie sekcji zwłok.
Wojciech F. był szefem gangu. Kościuk jego prawa ręka (razem z Robertem Pazikiem) udusił Krzysztofa Olewnika.
Jak ustaliła „Rz”, Kościuk, przez którego śledczy mogli łatwo dotrzeć do F., był w rękach stołecznych prokuratorów już w czerwcu 2004 r. Został wypuszczony po przesłuchaniu. Śledczy mieli billingi z jego karty telefonicznej. Dzwoniono z niej tuż przed podjęciem okupu do Olewników i do szefa gangu. Prokurator Robert Skawiński chciał stawiać Kościukowi zarzuty, ale szefowie Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie uznali, że dowody są za słabe.