Chodzi o błędy, których dopuścili się policjanci i prokuratorzy zajmujący się sprawą porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. O przedstawienie na piśmie uwag dotyczących zaniedbań w śledztwie na spotkaniu z bliskimi ofiary poprosił minister Ćwiąkalski.
– Lista wskazuje, co zaniedbano od początku postępowania aż do chwili przejęcia go przez prokuraturę w Olsztynie. Właśnie przekazałem ją ministrowi – potwierdza „Rz” Ireneusz Wilk, adwokat Olewników.
Opracowanie zawiera kilkadziesiąt istotnych uchybień – ustaliła „Rz”. Już na początku policjanci nie zabezpieczyli wszystkich śladów w domu porwanego Krzysztofa, które pozwoliłyby ustalić sprawców. Dotyczy to m.in. słuchawki telefonu, z którego Krzysztof w momencie wtargnięcia porywaczy próbował dodzwonić się do ojca. Teraz już wiadomo – zeznał to sam Sławomir Kościuk (porywacz, który powiesił się w celi) – że na słuchawce mogły być odciski palców, bo jeden z bandytów wyrwał ją Krzysztofowi z ręki, gdy ten próbował zaalarmować rodzinę.
Kardynalnym zaniedbaniem, o którym obszernie pisze rodzina Olewników, jest brak działań policji i rezygnacja z monitorowania momentu podjęcia okupu przez porywaczy w lipcu 2003 r. Mimo że o całej akcji – jak twierdzi rodzina – poinformowali szefa policyjnej grupy Remigiusza Mindę.
[wyimek]Włos znaleziony w domu ofiary zanalizowano dopiero po pięciu latach. Należał do jednego z porywaczy[/wyimek]