Gdzie się ukrywa informator Rutkowskiego

Śledczy chcą przesłuchać Andrzeja K. – „informatora od Rutkowskiego”, który wyłudził od Olewników 800 tys. zł. Ale K. zapadł się pod ziemię

Publikacja: 17.06.2008 07:58

Nie wziąłem grosza z pieniędzy, jakie wyłudził od Olewników Andrzej K. - Krzysztof Rutkowski

Nie wziąłem grosza z pieniędzy, jakie wyłudził od Olewników Andrzej K. - Krzysztof Rutkowski

Foto: Edytor.net

Do tej pory Andrzej K. ps. Gruby był postrzegany przez śledczych jako oszust żerujący na zrozpaczonej rodzinie, którą naciągnął na 800 tys. zł. Teraz jednak prokuratorzy i policjanci badający błędy w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika podejrzewają, że rola K. była bardziej znacząca.

– Pewne fakty wskazują na to, że mógł on być łącznikiem pomiędzy wieloma osobami: zarówno zamieszanymi w porwanie, jak i tymi, które z tej tragedii czerpały korzyści – mówi „Rz” jeden z prokuratorów.

Dlatego śledczy chcą przesłuchać Andrzeja K. To konieczne również ze względu na wyjaśnienie, czy i z kim podzielił się 800 tys. zł wyłudzonymi od rodziny Olewników, którym obiecał pomoc w odnalezieniu Krzysztofa. Jak napisała wczoraj „Rz”, śledczy mają dowody, że część tej kwoty mogła trafić do Krzysztofa Rutkowskiego. Między innymi w związku z tym detektywi chcą niebawem postawić zarzuty byłemu posłowi.

Andrzej K. od roku jest nieuchwytny. Nie ma go w Wejherowie, gdzie mieszka, ani w więzieniu, gdzie powinien odbywać karę za wyłudzenie pieniędzy.

Kim jest 42-letni dziś „Gruby”? Z zawodu spawacz, bez pracy, za to z kontaktami w półświatku Wybrzeża i wśród warszawskich gangsterów. W życiu rodziny Olewników pojawił się w listopadzie 2001 r., miesiąc po porwaniu Krzysztofa. Ściągnął go pracownik z firmy Rutkowskiego.

– Przedstawiono go nam jako „informatora od Rutkowskiego” ze znajomościami w świecie przestępczym – utrzymują bliscy Krzysztofa Olewnika. „Gruby” obiecał, że dotrze do ludzi, którzy przetrzymują porwanego. – Na „pokrycie kosztów” zażądał najpierw 5 tys. zł, potem więcej – mówi jeden ze śledczych. Ale K. nie pomógł, a od ojca ofiary wyciągnął ponad 200 tys. zł i prawie 150 tys. dolarów.

Warszawska prokuratura oskarżyła „Grubego” jedynie o oszustwo. Sąd w Sierpcu w zeszłym roku skazał go na trzy lata więzienia. Ale Andrzej K. nie odsiedział nawet dnia. – Nie stawił się do zakładu karnego, czekamy na wiadomość z policji w jego miejscu zamieszkania – mówi „Rz” sędzia Joanna Kasicka z Sądu Okręgowego w Płocku. – Jeśli będzie nadal się ukrywał, sąd wystawi za nim list gończy.

„Grubego” chcą przesłuchać też gdańscy śledczy, którzy uważają, że mógł być łącznikiem między różnymi osobami zamieszanymi w porwanie.

Tego, że uznanie „Grubego” tylko za oszusta było błędem, byli pewni olsztyńscy prokuratorzy, dając temu wyraz w tzw. białej księdze nieprawidłowości popełnionych w śledztwie dotyczącym porwania. Teraz podobnego zdania są gdańscy śledczy.

Prokuratorzy przypuszczają, że Andrzej K. wie więcej o porwaniu, niż powiedział.

Z zeznań nieżyjącego już kluczowego świadka Piotra S. wynika, że „Gruby” znał herszta gangu porywaczy Wojciecha F. i jednego z byłych policjantów, który był na imprezie w domu Olewnika dzień przed porwaniem. Sądzą, że K. miał informacje z policji o śledztwie, które wyciekały do porywaczy. „Gruby” może więc wiedzieć, kto był kretem.

Podczas jednego z przesłuchań „Gruby” zeznał, że Wojciech F. był kierowcą gangstera o pseudonimie Pająk. Rozpoznał służbową policyjną toyotę, którą miał jeździć jeden z płockich policjantów kontaktujący się z bandytami. Te niezweryfikowane do końca wątki są teraz sprawdzane.

Detektyw Krzysztof Rutkowski twierdzi, że „Gruby” był jego informatorem w sprawie kradzieży samochodów.

– Nie polecałem Andrzeja K. Olewnikom, zrobił to mój pracownik bez mojej wiedzy. Nie wziąłem grosza z pieniędzy, które on wyłudził od rodziny – zapewnia w rozmowie z „Rz” Rutkowski. – Gdy tylko dotarły do mnie słuchy, że K. naciąga Olewników, napisałem o tym notatkę do policji w Radomiu. Ona tam jest.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: g.zawadka@rp.pl

Do tej pory Andrzej K. ps. Gruby był postrzegany przez śledczych jako oszust żerujący na zrozpaczonej rodzinie, którą naciągnął na 800 tys. zł. Teraz jednak prokuratorzy i policjanci badający błędy w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika podejrzewają, że rola K. była bardziej znacząca.

– Pewne fakty wskazują na to, że mógł on być łącznikiem pomiędzy wieloma osobami: zarówno zamieszanymi w porwanie, jak i tymi, które z tej tragedii czerpały korzyści – mówi „Rz” jeden z prokuratorów.

Pozostało 86% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo