Trójkąt Buchacza wciąż traci

Pod okiem kolejnych ministrów skarbu ze spółek dawnego "trójkąta Buchacza" nadal znikają miliony złotych - twierdzi NIK. "Rz" poznała najnowszy raport Izby na ten temat. „Trójkąt Buchacza” to jedna z największych afer III RP

Aktualizacja: 25.08.2008 02:28 Publikacja: 23.08.2008 13:58

Jacek Buchacz (z prawej) jako minister wniósł państwowy majątek do spółek, nad którymi państwo strac

Jacek Buchacz (z prawej) jako minister wniósł państwowy majątek do spółek, nad którymi państwo straciło potem kontrolę. Na zdjęciu z rosyjskim wicepremierem Olegiem Dawydowem w 1996 r.

Foto: PAP, Wojtek Stein Woj Wojtek Stein

„Trójkąt Buchacza” to jedna z największych afer III RP. Jej początki sięgają lat 1994 – 1995, kiedy powiązani z PSL ministrowie m.in. w rządach Waldemara Pawlaka – najpierw Lesław Podkański, a potem Jacek Buchacz – wnieśli do trzech spółek: Polskiego Funduszu Gwarancyjnego, Międzynarodowej Korporacji Gwarancyjnej i Chemii Polskiej – państwowy majątek wart wtedy 545 mln zł. Z powodu stworzenia sztucznych powiązań kapitałowych między spółkami państwo praktycznie straciło nad nim kontrolę. Aferę ujawniła "Rzeczpospolita".

Szefowie spółek „trójkąta” fatalnie inwestowali, ryzykownie grali na giełdzie, fundowali horrendalnie drogie prezenty kontrahentom. Firmy traciły pieniądze, ale prezesi otrzymywali wysokie pensje.

117 mln zł - tyle straciła Chemia Polska, jedna ze spółek „trójkąta“, inwestując w firmę Forcan

Choć w 2002 r., za rządów Leszka Millera, państwo formalnie odzyskało kontrolę nad spółkami „trójkąta Buchacza”, to swego majątku nie przypilnowało. Był marnotrawiony pod okiem kolejnych ministrów skarbu. Dziś jest wart zaledwie 208 mln zł – wynika z raportu NIK, jaki poznała „Rz”.

– Kolejni ministrowie nie wykorzystali odzyskanej kontroli nad spółkami w celu ochrony majątku Skarbu Państwa – ocenia NIK.

Izba szykuje już doniesienie do prokuratury. – Dotyczy ono niegospodarności i działania na szkodę spółki. Formułujemy w nim 13 zarzutów – mówi „Rz” Błażej Torański, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli.

NIK pierwszy raz skontrolowała działalność spółek „trójkąta” dziesięć lat temu. Buchacz stracił posadę, a rząd podjął uchwałę o likwidacji spółek. Ale wyniki obecnej kontroli świadczą o tym, że nic się nie zmieniło. Od sześciu lat na oczach kolejnych ministrów skarbu spółki angażowały się w przedsięwzięcia przynoszące milionowe straty. Jednym z nich – zrealizowanym już pod kontrolą resortu skarbu – był zakup w 2002 r. od Chemii Polskiej, przez znajdujący się w likwidacji PFG, nieruchomości w Łodzi za 3 mln zł. Dziewięć miesięcy później spółka sprzedała ją ze stratą 1 mln zł.

Podobnie było z inwestycją w Kopalnię Sjenitu Przedborowa. Chemia Polska kupiła akcje w 2000 r. za 3,5 mln zł. Mimo nadzoru ministra w 2003 r. zarząd spółki sprzedał je za jedną trzecią ceny zakupu. Spółka wycofała się z przedsięwzięcia podobno z powodu wyczerpania złóż. W resorcie nikogo nie zastanowiło to, że nabywcami zostali poprzedni członkowie zarządu kopalni – wynika z raportu. Ministrem skarbu był wtedy Wiesław Kaczmarek.

Kiepskich biznesów robionych za przyzwoleniem resortu było więcej. Gigantyczne wręcz straty Chemia Polska poniosła na zakupie akcji spółki Forcan i budowie fabryki puszek w Tczewie. Akcje kupiła w 1998 r. za 7,7 mln zł i potem przez kilka lat pompowała w przedsięwzięcie olbrzymie sumy.

– Do 2005 roku spółka zainwestowała w Forcan 143 mln zł, czyli o 93 mln zł więcej, niż przewidywały wstępne analizy – zaznacza NIK. Na tej inwestycji Chemia straciła 117 mln zł. Gdyby, zamiast inwestować w Forcan, ulokowała środki w banku, zyskałaby ponad 63 mln zł – wyliczyli kontrolerzy.

Spółki wydawały też ogromne kwoty na wynagrodzenia. Członkowie zarządu Chemii Polskiej zarabiali krocie w latach 1999 – 2000. – Średnie zarobki w tej spółce wynosiły wtedy nawet 85-krotność przeciętnej płacy w gospodarce – mówi „Rz” Błażej Torański. W czasach, gdy państwo kontrolowało już spółki, sowicie opłacano likwidatorów. W latach 2002 – 2003 jeden z nich brał co miesiąc 53, a potem 73 tys. zł. Na wynagrodzenia członków rad nadzorczych i zarządów spółek „trójkąta” wydano od 1999 do 2006 roku w sumie 24 mln zł.

W lutym 2002 r. kontrolę nad „trójkątem” udało się odzyskać ministrowi Wiesławowi Kaczmarkowi, któremu Ludwik Klinkosz – ówczesny prezes MKG i Chemii Polskiej – udzielił niezbędnych pełnomocnictw. W zamian dostał posadę prezesa Ciechu.

Spółki „trójkąta” dalej robiły, co chciały. Polityka personalna była poza kontrolą resortu. Bez jego wiedzy przed upływem kadencji zmieniały się składy rad nadzorczych. – W ciągu dwóch lat (2005 – 2007) funkcję prezesa zarządu MKG pełniło pięć osób – wytykają kontrolerzy. Każda odchodziła z odprawą.

Dlaczego o tych zmianach ministerstwo nie wiedziało? Pytania kontrolerów NIK do wiceministra Ireneusza Dąbrowskiego pozostały bez odpowiedzi. Ośmiokrotnie zmieniano też zasady powoływania członków rad nadzorczych ustalone przez ministra skarbu w 2005 r. Pierwotnie była mowa o konieczności zdania egzaminu. Potem już nie.

Kaczmarek pytany, dlaczego dopuścił, by majątek topniał, mówi „Rz”: – Udało mi się odzyskać kontrolę nad spółkami. Potem byli lepsi ode mnie.– Inwestycje były dobre, a za to, że nie wszystkie przyniosły zysk, nie mogę odpowiadać. Nie ma mowy o niegospodarności – komentuje zarzuty NIK Ludwik Klinkosz.

Dziś działają tylko dwie spółki z „trójkąta Buchacza”: Chemia Polska i MKG. Ich majątek jest skromny i w dodatku zagrożony w związku z żądaniami wykupu weksli za 400 mln zł wystawionych przez ich byłe zarządy. NIK wnioskuje do ministra Skarbu Państwa, by podjął skuteczne działania i doprowadził do likwidacji spółek.

– Na razie nie komentujemy raportu – mówi „Rz” Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu.

1999 – 2000

* Chemia Polska kupiła58 zegarków, średnio po ok. 4 tys. zł każdy – w tym pięć luksusowych Omega Constellation, które kosztowały 10 tys. zł za sztukę. Trafiły do klientów firmy.

1999 – 2006

* Spółka kupiła 18 wiecznych piór – każde kosztowało ponad 1 tys. zł.

1999 – 2006

* Spółka sprzedała 20 aut za 844 tys. zł kupionych wcześniej za 1,9 mln zł. Siedem z nich kupili pracownicy Chemii i ich rodziny. Prezes za 1,5-rocznego forda mondeo zapłacił 20 tys. zł, chociaż był wart o 29 tys. zł więcej.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

g.zawadka@rp.pl

„Trójkąt Buchacza” to jedna z największych afer III RP. Jej początki sięgają lat 1994 – 1995, kiedy powiązani z PSL ministrowie m.in. w rządach Waldemara Pawlaka – najpierw Lesław Podkański, a potem Jacek Buchacz – wnieśli do trzech spółek: Polskiego Funduszu Gwarancyjnego, Międzynarodowej Korporacji Gwarancyjnej i Chemii Polskiej – państwowy majątek wart wtedy 545 mln zł. Z powodu stworzenia sztucznych powiązań kapitałowych między spółkami państwo praktycznie straciło nad nim kontrolę. Aferę ujawniła "Rzeczpospolita".

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo